Jak wiedzą świetnie czytelnicy mojego bloga, niejednokrotnie zdarzało mi się polemizować z Rafałem Ziemkiewiczem, czasem nawet bardzo ostro. Jednak nikt nie zarzuci mi, że do tego samego Rafała Ziemkiewicza, jako wybitnego przedstawiciela naszej prawicowej publicystyki, nie miałem szacunku. Zawsze traktowałem go z odpowiednią estymą, nigdy nie odezwałem się do niego wulgarnie, czy choćby niegrzecznie, zawsze starałem się pamiętać, że, jakiekolwiek byłyby nasze spory, Ziemkiewicz zasługuje na szacunek i jako człowiek i jako wielki prawicowy autorytet.
Był jeszcze jeden powód, dla którego nigdy by mi nie przyszło do głowy, by, właśnie pamiętając o zasługach pana Rafała dla naszej walki z lewactwem, kwestionować jego pozycję i autorytet. Otóż zawsze wierzyłem, że nie ma nic gorszego dla naszej wspólnej sprawy, niż kłótnie w rodzinie, zapiekłość, wybujałe ambicje i pyszałkowatość. Nic tak nie ucieszy naszych przeciwników, jak każde, choćby najmniejsze pęknięcie w naszym prawicowym murze, który wznosimy wspólnie dla dobra Ojczyzny.
I oto wczoraj, z jakże wielką przykrością, przeczytałem tekst znanego, i uznanego blogera Rybitzky’ego, w którym z powodów, jakich się nawet nie domyślam i domyślać nie chce, zaatakował bez najmniejszego pardonu Rafała Ziemkiewicza. Mało tego, tak jakby to nie wystarczyło, pod notką Rybitzky’ego ukazała się seria komentarzy, w tym, zasłużonego przecież dla Sprawy, Jerzego Bukowskiego, harcerza, piłsudczyka i społecznika, który zasugerował, że Ziemkiewicz oszalał.
Jakież to wszystko straszne! Czy nie widzicie, moi przyjaciele i rodacy, że takie zachowanie nie służy polskiej prawicy. Że nasza skrwawiona Ojczyzna może już dłużej nie znieść tych swarów i waśni? Czy naprawdę jest Wam tak trudno zrozumieć, że dziś, kiedy i Prawo i Sprawiedliwość odzyskuje utracone słupki, a zaraz obok rodzi się naprawdę liczny ruch narodowy, potrzebujemy naprawdę wielkiej mobilizacji. A bez zgody, jej nie będzie.
Powtarzam raz jeszcze. Wielokrotnie wchodziłem w polemikę z Rafałem Ziemkiewiczem, nie raz, nie dwa mówiłem mu szczerze, co sądzę o niektórych jego wypowiedziach, natomiast zawsze dla mnie priorytetem była jedność. Dlatego też myślę, że mam prawo, a i obowiązek, dziś zakrzyknąć: „Nie dajmy się podzielić! Lewactwo tylko na to czeka”.
I już na sam koniec, mam osobisty apel do pana Jerzego. Panie Jerzy! Proszę Pana, niech Pan zapomni o dawnych urazach i wyciągnie do Ziemkiewicza dłoń na zgodę. Polska ten gest Panu zapamięta.
Inne tematy w dziale Polityka