Popełniłem jakiś czas temu notkę dotyczącą rozdrobnienia liberałów. Głownie chodzi o to, że liberałowie w Polsce Libdziałają w rozproszeniu. Jeden jest za Olechowskim, drugi chce krzewić liberalizm w PO, trzeci w PiS, czwarty uważa, że Korwin-Mikke zwiększa szanse, piąty że wręcz przeciwnie.
Niektórzy nawet robią z siebie pajaca - jak związany z PO Paweł Śpiewak pisząc w Fakcie, gdzie stwierdził, że 400 000 ludzi głosujących na JKM to nie elektorat tylko banda skandalistów, a sam Korwin-Mikke to "klaun". Faktem jest, że panu Śpiewakowi udało się raz załapać do parlamentu. PO wystawiło go na 2 miejscu na liście w wyborach 2005 i jako posiadacz drugiego miejsca zebrał 18000 głosów, głownie dlatego, że części wyborców PO nie podobała się Hanna Gronkiewicz-Waltz i głosowali na kolejnego na liście. Gdyby pan Śpiewak startował z miejsca piątego, najpewniej nie zebrałby nawet 2000 podpisów i poległby z Kostrzewą-Zorbasem, Halickim i Hibnerową, która się załapała przez zbieżność nazwiska z Hubner. Pan Śpiewak jak się zorientowałem podczas swojej kadencji 2005-2007 skupiał się głównie na krytykowaniu zmian w liście lektur szkolnych proponowanych przez Giertycha.
Pan Paweł Śpiewak jest przypadkiem ciekawym. Okazuje się, że będąc socjologiem, a konkretnie prof.dr hab. socjologii można nie mieć pojęcia o mechanizmach socjologicznych podejmowania decyzji. Będąc "liberałem" można wyzywać innych od klaunów i wreszcie będąc człowiekiem wykształconym można nadal być prostaczkiem. Psy szczekają, karawana jedzie dalej. Nie wiem po co JKM się tak zbulwersował faktem Śpiewaka, który jest generalnie nikim. Miałem pisać o tym z kim jest związany politycznie, kto był jego promotorem, a kto promotorem jego promotora i kto się uczył po sołtysówkach, ale daruję sobie. Pewne rzeczy należy obejść szerokim łukiem, a nie w nie wdeptywać. Śpiewak ośmieszył się sam i niech tak zostanie.
Wracając do tematu. Jedną z podstawowych cech wolnościowców jest indywidualizm. Indywidualizm i autopromocja pomagają w życiu, ale nie pomagają w organizacji - także politycznej, jaką jest partia polityczna. Większość wojenek liberałów wynika właśnie z indywidualizmu, wysokiego mniemania o sobie i przeświadczeniu o nieomylności. W takich warunkach działanie kolektywne jest utrudnione. A dla przykładu sztab wyborczy powinien być idealnie zestrojoną maszyną, gdzie każdy odgrywa swoją rolę i nie jest to rola nadrzędna. Darcie japy o to kto wie lepiej jak zrobić ulotkę, albo "kto poprowadzi oficjalną witrynę", albo że "mój pomysł na klip jest lepszy, a nie Twój" do niczego nie prowadzi. A właśnie - przy okazji gratulacje dla tego, kto zrobił ulotki rozdawane podczas konwencji JKM w Warszawie. Do materiału ciężko się przyczepić, a jestem upierdliwy (Mam pewne uwagi ale zachowam dla siebie bo to drobiazgi).
Otóż wpadłem na pewien dziwaczny i szalony pomysł. Chodzi o to, żeby umieć wyłączyć swój indywidualizm i umieć działać kolektywnie. Pomysł jest dość prosty, ale trzeba się pilnować podczas jego wdrażania. Podczas rozmów i dyskusji o programie, o kampanii itp. należy wprowadzić prostą regułę: Kto w dyskusji użyje słów "ja", albo "mój", opuszcza salę na 15 minut. Opuszcza się salę także jako podmiot domyślny np. "(Ja) lepiej się na tym znam" Dzięki temu pozbędziemy się argumentacji typu "ten pomysł jest świetny, bo jest to mój pomysł", "zrobimy tak bo JA wiem lepiej" itp. Dyskutanci zmuszeni będą do argumentacji i myślenia kolektywnego.
Na dziś tyle.
P.S. Planowany jest kurs prowadzenia kampanii lokalnej - chętni proszeni są o zgłaszanie się oraz podsyłanie pytań i tematów, które warto poruszyć (zamiast "Planuję zrobić kurs kampanii lokalnej"- co przypisuje "sukces" grupie, a nie jednostce). Tym razem kurs nie będzie ogólnodostępny, ale na tajnym forum.
--
Artykuł pochodzi z blogu Libertarianie.wordpress.com
Jeśli dostałeś banana, to najprawdopodobniej za chamstwo, wulgaryzmy, atak ad personam, lub stosowanie jednej z wymienionych tu sztuczek: Erystyka
Erystycznych nie obsługujemy
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka