Miałem pisać o tematach bardziej popularnych, jak bezsens programu 500+, samozaoranie TV publicznej, ale piszą o tym inni w dużych ilościach. Postanowiłem jednak odpuścić. Od czasu do czasu zdrarza się, że ludzie z ugrupowania Kukiz'15 czasem coś mądrego zaproponują. Najczęściej wtedy, gdy "pojadą korwinem".
Czasem próbują tłumaczyć, że 500+ nie finansuje rząd, czy NBP drukując pieniądze, tylko my - podatnicy sami sobie wypłacamy "zapomogę". Innym razem Liroy chce zalegalizować marihuanę leczniczą, albo zlikwidować TV publiczną.
Tym razem założyli zespół, który ma zadbać o bezpieczeństwo wprowadzonych szczepionek, co natychmiast zostało okrzyknięte "zespołem antyszczepionkowym" i jest w tv mainstreamowej piętnowane przez dyżurnych med-ekspertów z podległych telewizjom fundacji.
Problem szczepionek jest dużo głębszy niż się z pozoru wydaje. Chodzi tu o kwestię tego, czy dzieci "należą" do rodziców, czy "należą" do państwa. Do tej pory do rodziców należało wychowanie dzieci, odpowiedzialność za ich bezpieczeństwo, rozwój, zdrowie i wprowadzenie do samodzielnego życia.
Tymczasem ogólny trend, który źródło ma jeszcze w okresie głębokiej komuny to trend dążący do upaństwowienia dzieci i odebrania decyzyjności rodzicom. Przejawia się to m.in. poprzez bezmyślne narzucanie przez państwo obowiązku coraz to nowych szczepień.
Chciałbym być dobrze zrozumiany. Pewne szczepionki są już dobrze poznane i sprawdzone. Dzięki nim udało się wyeliminować całkowicie pewne choroby, które dziesiątkowały niegdyś ludzkość. Nie sądzę, aby zespół Kukiza chciał zlikwidować te dobrze poznane szczepienia. Chodzi o to, aby do pakietu szczepionek obowiązkowych w sposób bezmyślny i bezreklefsyjny nie dokładać kolejnych, nie do końca zbadanych szczepionek, jak też szczepionek które posiadają wyraźne działania uboczne.
Czasami okazuje się, że szczepionki przyjmowane "owczym pędem" w wyniku działań lobby farmaceutycznego są całkowicie zbędne. Przypomnę tu jedyny, moim zdaniem, choć zapewne przypadkowy sukces Ewy Kopacz. Jeszcze będąc ministrem zdrowia nie zakupiła i nie nakazała zastosowania szczepionek na niezagrażającą nikomu chorobę, które to szczepionki zakupiła i zastosowała cała Europa Zachodnia.
To teraz zabawmy się w ekstremalne "what if". Co by się stało, gdyby po 10 latach okazało się, że tamta szczepionka jest wysoce śmiertelna, czego nie wykryto w krótkich badaniach przed jej wprowadzeniem? Cała Europa wymiera, a Polska przeżywa.
A teraz przenieśmy to na teren Polski. Gdy rząd wprowadza nowe obowiązkowe szczepienie i szczepionka okaże się śmiertelna wymiera cały naród. Gdy o szczepieniach decydują rodzice i szczepi się tylko połowa - wymiera tylko połowa. Jeśli nadchodzi plaga śmiertelnej choroby i szczepionka działa - także połowa przeżywa. Tak czy inaczej naród dalej istnieje. Win-win. Jest to zgodne z przyrodą i zasadą doboru naturalnego.
Pozostawmy możliwość decydowania rodzicom. Im mniej ingerencji państwa w rodzinie tym lepiej dla wszystkich.
Jeśli dostałeś banana, to najprawdopodobniej za chamstwo, wulgaryzmy, atak ad personam, lub stosowanie jednej z wymienionych tu sztuczek: Erystyka
Erystycznych nie obsługujemy
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości