Ostatnimi czasy podczytuję sobie artykuły o Internecie. A - by było śmieszniej - są one umieszczane… w Internecie właśnie. Na temat tego wynalazku wypowiadają się ludzie rozmaitych profesji. Począwszy od parudniowych znawców problemu, skończywszy zaś na starych wygach z naukowymi tytułami.
Zazwyczaj są one tak mądre i naszpikowane fachowymi terminami, że człowiek nie bardzo oblatany w cybersprawach powinien milczeć jak śnięta ryba. Jeden z artykułów przykuł mnie do ekranu na dłużej, ponieważ dotyczył katastroficznych rozważań o przyszłości telewizji.
Wedle słów autora, telewizja w wydaniu państwowym poczyna dogorywać. Dzieje się to z powodu konkurencji. Jako, że szary obywatel ma tyle medialnych atrakcji do wyboru, że nie musi być uwieszony przy jednym nośniku.
Krótko mówiąc: nie chcesz, brachu, być manipulowany przez TVP? Masz dosyć Polsatu? Wyłażą ci bokiem spreparowane, upolitycznione komentarze TVN? Jest na to rada: kiń do diabła ten upadający interes i zdaj się na Internet, korzystaj z Jou Tube i wejdź w Google, a dostąpisz wybawienia!
Lecz niestety, stwierdzam ze smutkiem, iż zdarzyło mi się przeczytać wredny komentarz i cały radosny nastrój trafił szlag. Bo inny uczony wykazał niezbicie, że jakiekolwiek informacje transmitowane są przecież przez serwer, a serwer ma właściciela i to od niego zależy, jakie dotrą do użytkownika. Załóżmy, że właściciel jest uczciwy i ma kaprys być prawdomówny. Ale możemy też założyć, że ma interes w mówieniu półprawdy. Albo babuli taką prawdę, za jaką otrzyma więcej pieniędzy. I wtedy siedzi w mózgu każdego z nas.
PS. mamy teraz wolność od logiki i pozorną demokrację, co oznacza że każdy może zabrać głos i każdy może nie mieć racji.
Inne tematy w dziale Technologie