Tradycja komisji śledczych w telewizji jest już spora. Zaczęła się od komisji rywinowskiej, która przyciągnęła sporo widzów. Społeczeństwo się emocjonowało. Wtedy ważne było: kto kogo, z kim i w ogóle „lub czasopisma”. Obecnie obradująca nam komisja śledcza nie ma już tego stylu, tej cudownej dynamiki, nie jest przedmiotem społecznej dysputy. To samo „Big Brother”.
Różnice między „Big Brotherem” a komisją śledczą są bowiem niewielkie.
Różnica główna polega na prawnej podstawie powołania komisji – mieszkańcy domu „Wielkiego Brata” nie są (póki co) powoływani przez Sejm. Poza tym są jeszcze drobiazgi: pora nadawania programu, sposób relacjonowania tego, czego nie było w TV. Nie ma też, niestety, głosowania na temat tego, kto ma zostać w programie. Dlatego potencjał rynkowy komisji śledczej się wyczerpuje. Ale nie tylko dlatego.
Cykl życia produktu. Każdy produkt (a czymże innym jest komisja śledcza) ma swój cykl życia. Piwo EB „znikąd” pojawiło się na rynku, błysnęło jako gwiazda jednego sezonu – i równie dynamicznie jak się pojawiło, tak zeszło. Piwo Okocim inaczej – wiele lat tradycji, lata chwały (wyróżniającego się piwa PRL), potem stabilizacja na niskim poziomie.
Cechy produktu. Adam Michnik gadał, Wanda Rapaczyńska zginała paluszki, Robert Kwiatkowski się czrwienił, Janusz Dzięcioł troszczył się o wszystkich, Anita Błochowiak ścigała pedałów po korytarzach pionowych. Działo się. Dla cyklu życia produktu medialnego ważne są jego cechy – zdolność do przyciągania uwagi, gotowość poświęcenia czasu przez oglądaczy.
Koszt dostarczenia. Ważna jest „ekonomika” produktu. Transmisja z komisji śledczej jest w zasadzie darmowa. Nie ma specjalnego studia, kamer podglądających w kiblach, nie trzeba dokarmiać uczestników gry. Nie trzeba czasu zajętego przez komisję wypełniać programami, które kosztują.
Relacje z polityką. Dla telewizji państwowej komisja jest darmowym wypełnieniem misji. Z punktu widzenia telewizji prywatnej – transmisja jest narzędziem eksponowania polityków. I trudno posądzić telewizję o stronniczość! Takie TVN i TVP kompromitują po równo wszystkich, nawet swoich - nie mają przecież wpływu na obsadę. Przewodniczącym komisji nie jest bowiem Monika Olejnik czy inny Wielki Brat na etacie, a aktorów nie obsadza Piotr Farfał.
Komisje będą trwać. W rezultacie wszyscy uczestnicy gry - programu pod nazwą „komisja śledcza” są zainteresowani jej trwaniem. Gwiazdą jednego sezonu, takim EB, komisja śledcza już była. A nawet jak się sezon skończył - jeśli kolejna komisja skończyła prace (nie jest istotny efekt), to można powołać następną. To się nazywa sequel albo rewitalizacja produktu.
Komsja nr X. Przestało być istotne, jak się nazywa komisja i czym ma się zajmować. Przy jakimś filmie odrobinę ważne było nadanie nazwy: Star Wars - Reaktywacja czy Obcy kontra Godzilla. Ale w zasadzie wystarcza numer.
Komisja fajna jest. Nie jest wprawdzie do końca jasne, dlaczego komisja ws. Karpiniuka znęca się nad prokuratorami, a nie odwrotnie. A Pani Wróbel, poza medalem olimpijskim, już jest znana z tego, że mało kto by chciał mieć taką nauczycielkę. A i tak poprzednią komisję wygrała Jola Rutowicz. To z tego jest znana, a nie tylko z tego, że jest znana.
Inne tematy w dziale Rozmaitości