paba paba
152
BLOG

Statystyki, statystyki

paba paba Gospodarka Obserwuj notkę 0

 

W natłoku codziennych zadań z nie pokojem obserwuję debatę o wieku przechodzenia na emeryturę. Mając swój wiek zdążyłem się już przyzwyczaić do tego, że w naszym, kochanym kraju nic nie jest stałe i każde przepisy zmieniają się systematycznie co kilka lat, a może nawet i częściej. Obecna quasi reforma choć mnie dotyczy to nie wzrusza, bo zanim dojdę do wieku emerytalnego przepisy zmienią się przynajmniej jeszcze kilka razy. Analizując wypowiedzi czołowych polityków od prawa do lewa można łatwo dojść do poglądu, że nie wiedzą co mówią, nie wiedzą jak będzie, ale mówią i do tego dużo mówią na tematy, o których nie mają bladego pojęcia. Cytując piosenkę Kultu: „Ja wiem, że nie wiedzą co czynią”. Poniżej kilka rozliczeń z medialnymi mitami na temat emerytur.
 
Magiczna Średnia
Studia skończyłem kilka lat temu, podczas których było sporo godzin matematyki. Przedmiot ten bardziej traktowałem jako zło konieczne niż zajęcie rozpalające mój umysł do czerwoności. Przyznaję się bez bicia, nie ekscytowały mnie całki czy równania n-tego rzędu, od zawsze wolałem przedmioty bardziej techniczne i w nich szukałem pola do realizacji swoich ambicji. Jednymi z przedmiotów należących do ciemniej strony mocy były przedmioty statystyczne. Tam można było się dowiedzieć, że istnieją różne wartości opisu skończonego zbioru. Zresztą zagadnienia takie jak mediana czy moda występują zdaje się jeszcze w zakresie matematyki szkoły średniej (przynajmniej mojej, tej ze starą maturą). Widocznie politycy nie uważali na lekcjach. Być może bardziej było istotne działanie społeczne niż elementarne prawdy matematyczne. Trudno poświęcę się i dam Wam, jako klasie politycznej korepetycje z tego zagadnienia. Średnia do opisu rzeczywistości nadaje się jak pięść do oka. Dobry przykład, który kiedyś słyszałem wygląda następująco: „Kiedy wychodzisz z psem na spacer to średnio masz trzy nogi. Pies ma 4, Ty masz 2, więc średnio jest 3 ((4 + 2) / 2)”. Przykład dobitnie ilustruje absurdalność opierania się tylko na jednej mierze, czyli na średniej. Niestety ta jedna miara zdominowała cały dyskurs w polityce i mediach. Rządzący i dziennikarze, najprawdopodobniej ze względu na braki, powtarzają mantrę o średniej płacy, której na oczy nie widzi około 70% społeczeństwa i średnim wieku, którego nie dożyje znacząca część populacji. Dziś pochyliła się nad tym tematem Wirtualna Polska udostępniając artykuł z nomen omen Faktu: emerytury.wp.pl/kat,7531,title,Co-trzeci-Polak-nie-dozyje-emerytury,wid,14379388,wiadomosc.html
 
Faktem jest rośnięcie średniej wieku, ale ona nie wiele mówi o grupach zawodowych, przyczynach zgonów i poziomowi wykształcenia w kolejnych grupach. Po głębszej analizie mogłoby się okazać, że najdłużej żyją ci, którzy są w grupach uprzywilejowanych (np. służby mundurowe czy słynni emeryci z 15-letnim stażem pracy w sądownictwie i prokuraturze), a przeciętny Kowalski pracujący fizycznie i/lub w stresie za najniższą krajową jest w czołówce kandydatów do niedożycia wieku emerytalnego (bez względu czy starego czy nowego). Nakładając na to całkowity brak polityki społecznej, niski dostęp do różnego rodzaju świadczeń zdrowotnych i obniżający się standard życia w mniejszych miejscowościach (co raz bardziej ograniczona komunikacja, mniej szkół i ośrodków zdrowia) to nie jest wskazane, że tendencja wzrostowa średniego wieku się utrzyma. Taka prosta ekstrapolacja jednego trendu może także okazać się komiczna. Jeżeli na bazie statystyk z jednego z zachodnich krajów z ostatnich 10 lat „Średnia długość życia u mężczyzn wzrosła z 75,5 do 78,8 lat, a u kobiet z 80,6 do 82,7 lat” (źródło: e-holandia.info/wiadomoci-z-holandii/1961-oczekiwany-wzrost-redniej-dugoci-ycia za nu.nl), wyliczyć oczekiwaną długość życia w roku 2250 (czyli raptem za 10 pokoleń) to okazuje się, że przeciętnie mężczyzna będzie żył 150 lat, a kobieta tylko 133 lata. Absurd? Dlaczego? Przecież dokonałem ekstrapolacji obecnego trendu tylko w nieco dłuższym czasie, czyli to, co robią statystycy na usługach finansjery.
 
Żart dnia
Czołowi politycy partii rządzącej raczyli zażartować, że za 20 lat będzie w Polsce wiele miejsc pracy. Zastanawia mnie podstawa do tego typu stwierdzeń. Nie tak dawno trybuna liberalnej władzy odtrąbiła porażkę innowacyjności polskich firm (wyborcza.biz/Firma/1,101618,11455886,Dylemat_polskiego_przedsiebiorcy__byc_globalna_firma.html), stąd przy słabych uczelniach, braku biznesu, który miałby szanse na zaistnienie w globalnej gospodarce (o mitach innowacyjności kiedy indziej) i anachronicznym modelu państwa, gdzie będzie to źródło nowych miejsc pracy? Czy może politycy założyli ekstrapolację kolejnego trendu, czyli wzrostu zatrudnienia w administracji państwowej?
 
Podsumowanie
Szczerze chciałbym, żeby przynajmniej co dziesiąty polityk był specjalistą futurologiem, aby był w stanie zdiagnozować obecne problemy i skonstruować najbardziej prawdopodobną wizję przyszłości,  a następnie pod nią tworzyć nowe i dobre prawo. Chciałbym, aby politycy wiedzieli, że obecna rewolucja informatyczna przyniesienie wiele nieoczekiwanych (dla nich) zmian (np. drukarki 3D likwidujące miejsca pracy w tradycyjnym wytwórstwie lub autonomiczne pojazdy zmniejszające zapotrzebowanie na tak potrzebnych dziś kierowców). Należy pamiętać, że Świat nie stoi w miejscu (przynajmniej ten poza Europą) i nawet kraje wcześniej klasyfikowane jako Trzeci Świat będą szukały swoich modeli rozwoju. Raz oddana im wolność nie będzie skutkowała czekaniem przez nich na rozwój technologii i miejsc pracy w krajach Zachodu. Wręcz przeciwnie będzie motorem do rozwoju i globalnego wyścigu przeciwko maszynom i sytym, zachodnim „bogaczom”.
paba
O mnie paba

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka