Pamięć i Przyszłość Pamięć i Przyszłość
360
BLOG

Morawiecki: Byliśmy niekontrolowalni cz.1

Pamięć i Przyszłość Pamięć i Przyszłość Rozmaitości Obserwuj notkę 18

 

My też chcemy zmian. Aresztowaliśmy waszego przywódcę, ale możecie wydawać dalej gazetki. Przymkniemy na to oczy. A nawet będziemy w tym pomagać. Chcemy tylko, żebyście w tym waszym programie zrezygnowali z punktów, w których piszecie, że nie będziecie z nami rozmawiać i że chcecie upadku komunizmu w Związku Sowieckim. A że komunizm skończy się w Polsce? Dobrze. My też jesteśmy za tym, żeby ewolucyjnie się skończył”, usłyszał od SB jeden z działaczy Solidarności Walczącej po aresztowaniu Kornela Morawieckiego. W dwudziestą rocznicę wyborów 4 czerwca publikujemy fragment rozmowy  Łukasza Medekszy z legendarnym przywódcą SW

Łukasz Medeksza: W dokumencie „Głową mur przebijesz” opowiadającym o Solidarności Walczącej pewien naukowiec porównuje jej strukturę do fraktala.

Kornel Morawiecki: To prof. Andrzej Kisielewicz. Matematyk. Przez dłuższy czas wraz z żoną redagował pismo „Solidarność Walcząca”. Ale mi osobiście najbardziej odpowiada analogia, którą zaproponował jeden z założycieli SW Andrzej Myc. Biochemik. Mówi, że struktura SW była jak glon, który rośnie tam, gdzie może. Na pewno w tych wszystkich efektownych porównaniach jest pewna przesada. Ale nie byliśmy organizacją spionowaną, gdzie jest podległość, szczeble i drzewko zależności.

W SW było chyba pewne napięcie pomiędzy zasadą hierarchiczności a ową fraktaloidalnością, prawda?

- W takiej podziemnej organizacji największą motywację do działania dają założone cele. Ważna jest też identyfikacja ze strukturą, zaufanie i przyjacielskie stosunki z kolegami, którzy robią podobne rzeczy. Element formalnego podporządkowania jest drugorzędny. Przecież gdy byłem przewodniczącym SW, jeden z członków naszej Rady [najważniejszy organ SW – red.], Władek Sidorowicz, powiedział któregoś dnia, że nie chce w niej zasiadać, bo uważa, że nasze metody są nieskuteczne. I po prostu zrezygnował. Każdy miał do tego prawo.

Liczył się cel, a nie forma działania.

- Nie mogłem mu nakazać, żeby nadal uczestniczył w Radzie. Bo to nie była wojskowa struktura. Mimo że on złożył przysięgę! Ale powiedział, że będzie realizował ją w sobie właściwy sposób. I nie mam do niego żadnych pretensji, że zrezygnował. Z drugiej strony, dwaj moi ważni współpracownicy – Andrzej Zarach, który jest teraz w USA i Wojtek Myślecki – doprowadzili do tego, że po dwóch latach istnienia SW, obok Rady powstał Komitet Wykonawczy.

Czyli zarząd organizacji.

- Rada miała być ciałem „uchwałodawczym” i wytyczać kierunki działania. A Komitet miał na bieżąco kierować organizacją. Oni chcieli, żeby SW była bardziej spionowana. Natomiast ja i inni moi koledzy byliśmy raczej za decentralizmem, za pewną dowolnością w zarządzaniu. Za kierowaniem organizacją w oparciu o zasadę autorytetu. Gdy się go ma, to się innych dopinguje do działania. Gdy się go nie ma, to nic się nie wymusi. (...)W podziemiu nie możesz wydać nikomu rozkazu. Bo co zrobisz, gdy ktoś ci powie, że czegoś nie zrobi? Że np. nie będzie drukował? Albo że jest chory? Nic nie zrobisz! (...)- Ale to też nie jest tak, że SW nie miała wiążących struktur. Takim symbolicznym, bardzo mocnym ogniwem była przysięga. Ale i ona nie była obligatoryjna. Nawet wśród tych jedenastu osób, które zakładały SW był człowiek, który nie chciał złożyć całej przysięgi – i nie złożył. A mimo to był w Radzie. Oczywiście, przysięga nie była proponowana od razu, gdy ktoś przyszedł do organizacji. Trzeba było do niej dojrzeć. Musieli ją odbierać dwaj zaprzysiężeni członkowie SW. Ale też nie było to ewidencjonowane. Nikt nie pytał się, czy może kogoś zaprzysiąc (...) 

W ten sposób rósł mit organizacji, która jest gdzieś, lecz nie wiadomo gdzie.

- I nie wiadomo dlaczego.

Taka niewidzialna ręka.

- Esbecy myśleli, że gdy uderzą w kierownictwo, to organizacja się rozsypie. Były dwa takie wielkie uderzenia. Pierwsze – to aresztowanie Kazimierza Klementowskiego, który zaczął sypać [wpadł w 1983 r. – red.]. I wsypał mnóstwo ludzi. Choć nie mówił esbecji wszystkiego, co wiedział. Czynnikiem porządkującym naszą działalność było regularne wydawanie prasy, naszej gazetki, „Solidarności Walczącej”. Wychodziła co tydzień. To świadczyło o jej istnieniu. I mimo wpadki Klementowskiego wydawanie gazetki nie zostało przerwane. Choć oczywiście zostało osłabione.

Glon odrodził się.

- Część glona została zjedzona, zniszczona, ale on odrodził się w różnych miejscach. Inną strukturą porządkującą byłem ja. Facet, który się ukrywa, przewodniczący.

Powstał mit silnego przywódcy.

- Koledzy wiedzieli, że nie jestem taki silny (śmiech). Ale mit funkcjonował. Moje ukrywanie się było bardzo ważne. Gdy wpadłem [w 1987 r. – red.], miałem do siebie ogromne pretensje. To było drugie wielkie uderzenie esbecji. Po tej wpadce moi koledzy przyszli do mieszkania, w którym się wcześniej ukrywałem i zniszczyli zapisy naszych nasłuchów [SW podsłuchiwała i zapisywała rozmowy prowadzone drogą radiową przez milicję i SB – red.]. Myśleli, że – no nie wiem – mam przy sobie jakieś notatki o tym mieszkaniu, więc esbecja do niego trafi.

Glon odbudowywał się nawet bez Pana.

- Koledzy wytrzymali. Gazetka w dalszym ciągu wychodziła. Ale po moim zamknięciu został zatrzymany także Andrzej Zarach, któremu esbecy powiedzieli: „Proszę pana, nie chodzi o to, żeby pan nam coś mówił. My wiemy, że pan nie będzie mówił. Ale to nieważne. Chcemy, żeby pan nas słuchał”. I roztoczyli przed nim wizję pierestrojki: „My też chcemy zmian. Oczywiście, pan powie, że nie ma pan nic wspólnego z Solidarnością Walczącą itd. To zrozumiałe. Ale my dajemy panu pewną ofertę. Aresztowaliśmy waszego przywódcę, ale możecie państwo wydawać dalej gazetki. Przymkniemy na to oczy. A nawet będziemy w tym pomagać. Chcemy tylko, żebyście państwo w tym waszym programie zrezygnowali z punktów, w których piszecie, że nie będziecie z nami rozmawiać i że chcecie upadku komunizmu w Związku Sowieckim. A że komunizm skończy się w Polsce? Dobrze. My też jesteśmy za tym, żeby ewolucyjnie się skończył”.

Powiedzieli: „jesteśmy po tej samej stronie”?

- Tak! „Zrezygnujcie z tych dwóch punktów, to będziemy współdziałać”. Po czym zapytali: „A może uważa pan, że ta oferta jest niepoważna? I że gadamy z panem, bo chcemy pana represjonować? Proszę nam zatem powiedzieć, który artykuł z „Solidarności Walczącej” – z ostatniego numeru, albo z tego, który jest przygotowywany przez pana – mógłby ukazać się w oficjalnej gazecie we Wrocławiu”. Andrzej wskazał taki artykuł i powiedział, że dobrze by było, gdyby tekst ukazał się np. w „Gazecie Robotniczej” lub „Słowie Polskim”. I on się tam ukazał! Bez zmiany jednego przecinka, bez żadnej ingerencji. A był to tekst przeciwko nim!

Uwiarygodnili swoją ofertę.

- Ale chłopcy z SW wytrzymali. Nie poszli na ten układ. Choć uderzenie było potężne, a oferta poważna.

Rozumiem, że gdyby poszli na układ, to SW stałaby się elementem jakiegoś politycznego dealu, np. przy Okrągłym Stole, albo w jakiejś innej formule.

- Wtedy jeszcze nie mówiło się o Okrągłym Stole. Ale może esbecy mieli jakieś zaprogramowane cele. Może wiedzieli, że będą musieli przeprowadzić transformację typu pierestrojkowego. I może mieli w związku z tym nawet jakieś naciski z Moskwy.

(cdn.)

Blog Kwartalnika Pamięć i Przyszłość redaguje: Katarzyna Uczkiewicz - redaktor naczelna Kwartalnika Pamięć i Przyszłość, dr nauk humanistycznych, slawista, teoretyk literatury. Zajmuje się semiotyką kultury, szczególnie interakcjami między historią i popkulturą. Tłumacz literatury czeskiej. Publikowała m.in. w „Odrze” i „Rita Baum”. Kontakt Kwartalnik Pamięć i Przyszłość jest wydawany przez wrocławski Ośrodek Pamięć i Przyszłość. Dotychczas ukazały się: Numer 1/2008 Exit. Kresy Wschodnie - Ziemie Zachodnie, a w nim między innymi: Kargul i Pawlak na dzikim zachodzie i zbiorowa psychoterapia wysiedlonych Niemców. Więcej tutaj Numer 2/2008 Krasnoludki i żołnierze. Wrocławska opozycja lat osiemdziesiątych, a w nim między innymi: Morawiecki o inwigilacji Solidarności Walczącej i "Major" Fydrych w babskich ciuchach. Więcej tutaj Numer 1/2009 (3) Polska – Niemcy. Pojednanie. Od orędzia biskupów polskich do spotkania w Krzyżowej, a w nim między innymi: Richard von Weizsacker o pojednaniu polsko-niemieckim oraz Kloss i Bruner, Hupka i Czaja, Podolsky i Klose. Więcej tutaj Numer 2/2009 (4) Jesteśmy na wczasach, a w nim między innymi: wczasy z kaowcem, naturyści vs. tekstylni i rocznicowa wystawa "Wrocław '89". Więcej tutaj Numer 3/2009 (5) Kontrkultura. Wrocław lat 80. między systemem a kontestacją, a w nim Janerka o Jaskierni, Kaman o koncercie dla ambasadora Nigerii w PRL, dużo punk rocka, blues i alternatywny teatr, ale także dziennik kampanii września '39 kpt Stefana Turkowskiego. Kwartalnik Pamięć i Przyszłość dostępny jest w salonach prasowych na terenie całego kraju. O archiwalnych numerach i sprzedaży wysyłkowej więcej dowiesz się tutaj Na blogu zamieszczane są wybrane teksty z kwartalnika, jak również bieżące komentarze autorów z nami współpracujących. Publikowane teksty polemiczne wyrażają prywatne podglądy autorów i nie powinny być traktowane jako oficjalne stanowisko Ośrodka "Pamięć i Przyszłość" i Redakcji

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Rozmaitości