Niedawno czytałem artykuł Artura Bazaka Trzy wcielenia lewicowego intelektualisty (Teologia polityczna nr 4). Autor analizuje w nim przemiany paradygmatu intelektualnego, jakie jego zdaniem dokonały się w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat w środowiskach polskiej inteligencji. Sytuację definiuje on jasno - polska inteligencja w przewadze jest lewicowa. Tekst ten nie jest specjalnie odkrywczy (ponieważ powtarza wiele wątków artykułu Dariusza Gawina, Marzec 1968 - potęga mitu ), ale też jednak pewne sprawy na nowo porządkuje. Głównymi bohaterami są Leszek Kołakowski, Adam Michnik i Sławomir Sierakowski. Postać Sierakowskiego przechodzi zresztą w tekście Bazaka w całe środowisko Krytyki Politycznej , jako uosobienie trzeciej generacji lewicowego inteligenta. Pojawia się też w tekście Bazaka Kinga Dunin, którą można by określić jako nieco podstarzałą młodą inteligencję. Właśnie ten moment artykułu zwrócił moją uwagę. Skrzyżowały się w nim dwie sprawy: cytowane wypowiedzi lewicowej publicystki, a także cały "świat przedstawiony" artykułu opisujący niesłychane ewolucje polskiej lewicy znajdujące ciągłość własnych intelektualnych ścieżek w całkiem przeciwnych postawach i działaniach. Kilka tygodni temu (8 grudnia 2007) Europa dodatek do Dziennika opublikował wywiad z Kingą Dunin pod tytułem Tu nie było lewicowej hegemonii i na tym tytule chciałbym się skupić. Dunin opowiada o swojej drodze do lewicowości w czasach PRL, o tym że nikt wtedy nie był zasadniczo wrogiem Kościoła, że Kościół to była siła, a ona chciała być socjaldemokratką. Wszystko to piękne. Po 1989 roku Kościół dalej był silny i choć rządziła też lewica (SLD) to co to była za lewica, która popierała liberalne reformy gospodarcze. Wniosek wydaje się naprawdę prosty - Tu nigdy nie było lewicowej hegemonii. Coś jednak w tym krajobrazie nie gra. Zupełnie ostatnio bp Tadeusz Pieronek stwierdził, że lewica powinna siedzieć cicho bo miała już swój czas, a teraz powinna wziąć się do pracy (na przykład przy krowach) i zarabiać na chleb. I rzeczywiście przecież kiedy po 1945 roku władza radziecka weszła do Polski, była jasno określana jako władza komunistyczna, lewicowa, a polscy intelektualiści pisywali do siebie, że wreszcie ciemnogród kolbami sowieckich karabinów zostanie Polakom z głów wybity (Kroński do Miłosza). Wszystko pasuje do siebie: postęp przeciwstawiony - ciemnogrodowi, idea radykalnych zmian w celu detradycjonalizacji zachowań społecznych itp. Ale zaraz, co do tego ma Kinga Dunin, ktoś mógłby zapytać? Przecież Kołakowski walczył z prosowieckim (komunistycznym) betonem, to Adam Michnik walczył o z rządem ludowym o demokrację, a Kinga Dunin ze swoim środowiskiem dość ostro krytykuje Sojusz Lewicy Demokratycznej i chroni demokrację przed homofobią, rasizmem. Oto ciągłość lewicowej tradycji. A jednak problem nie znika. Przed Kołakowskim, nieco wcześnie zrewoltował się Lenin (przeciw, któremu w pewnym sensie zrewoltował się Kołakowski) doprowadzając do zagłady carską rodzinę i państwo rosyjskie. Lenin też należał do lewicy. Zamienił nieludzki system na jeszcze bardziej nieludzki. Pisma Lenina we współczesnej Polsce, jako niezwykle istotne dzieło intelektualne wznowiła Krytyka Polityczna, która jednak, choćby w osobie Kingi Dunin zapomina, że pięćdziesiąt lat reżimu w Polsce zawdzięczamy doktrynom lewicowym marksowsko-leninowsko-stalinowskim i ich praktykom. Jeżeli Lenin ze Stalinem się pomylili, nie wracajmy do nich. Kiedy jednak wznawia się teksty Lenina nie da się już powiedzieć - To nie nasza lewica, ta która rządziła Polską po 1945 i jest odpowiedzialna za zbrodnie stalinizmu i inne. Odpowiem więc - Tu była lewicowa hegemonia, której sprzeciwiała się tradycja polska i w znacznej mierze Kościół. I to właśnie ta lewicowa hegemonia fundowała nam ciągle poprawki do do własnych doktryn, które zbyt często okazywały się tragiczne w skutkach dla konkretnych ludzi. Czy trzeba było przechodzić przez stalinizm, żeby Leszek Kołakowski przyznał, że chrześcijaństwo jest nierozłączne z kulturą europejską? A przecież ta jego postawa sprawiła, że od dawna jest przez nową lewicę nie chciany, może poza starzejącą się lewicą chrześcijańską. Chciałbym też wiedzieć dokąd zmierza dzisiaj lewica, do jakiego kolejnego przełomu. Kiedy zacznie działać w zgodzie z rzeczywistością zamiast wszystko rewoltować. Kiedy zacznie zajmować się prawdziwym w Polsce ubóstwem, a nie tylko seksualnym problemami zamożnych i znudzonych?
Wszędzie szukamy Miłości Bożej. Pozostając przy tym w granicach Kościoła katolickiego. Niektórzy mówią, że jesteśmy fanatykami. A my tylko chcielibyśmy być wierni. Wierni Miłości, Która pierwsza nas ukochała. Reklamy pojawiające się na stronie często są przeciwne naszym poglądom
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka