Trwający kontredans pomiędzy Merkel i Sarkozym ma niewątpliwie swój duży sens, jeżeli chodzi o ugranie dla siebie bieżących korzyści politycznych i w jakimś stopniu ekonomicznych dla swojego kraju... Polityków jednak powinna cechować zdolność do wyznaczania dla reprezentowanego przez siebie kraju dalekosiężnych celów z perspektywą minimum 2050. Niestety. Głupota mediów wynikająca z faktu, że margines ludzi myślących w społeczeństwie jest niewielki, a oglądających (oglądalność = dochody), i niestety głosujących potem, dużo większy... Wybieramy więc polityków medialnie. Im większy błazen (przepraszam "celebryta"), tym większe poparcie społeczne i większe szanse na wybór. Niezależnie od tego , czy przybiera śmieszną pozę wojującego karła, zatroskanego ojca narodu, kumpla z podwórka czy wręcz bezpośrednio błazna. Nie dotyczy to tylko Polski. Trwanie małych państewek europejskich miało sens dopóty, dopóki ich gospodarki były wsparte systemem kolonialnym i potem neokolonialnym. Budowało to ich pozycję mocarstwową i dawało przewagę w światowym systemie gospodarczym. Niestety ostatnie trzydzieści lat całkowicie zmieniły świat. Doprowadzenie przez mało przewidujących polityków i mało inteligentnych, za to brutalnie walczących o stołki, przezesów wielkich korporacji , do niekontrolowanego systemu globalizacji gospodarki, wywołało efekt w postaci rozwoju Chin i Indii. Te dwa kraje, ze zdecydowaną przewagą po stronie Chin, ze względu na swój potencjał demograficzny (wsparty w Chinach systemem politycznym) , są dużo mniej podatne na zawirowania gospodarcze, niż kraje europejskie. W dodatku są już w stanie wpływać celowo na "powstawanie" tych kryzysów gospodarczych. W sytuacji, kiedy innowacyjność nie jest już cechą gospodarki europejskiej, a klincz gospodarczy Chiny-USA, nie pozwalający Amerykanom ingerować w jakikolwiek sposób w działania Chin, gospodarki europejskie przy aktualnych rozwiązaniach gospodarczo-politycznych, skazana są na coraz szybszą degradację. Dążenie Chin, do stworzenia świata dwubiegunowego (właśnie Chiny-USA) , jest widoczne coraz wyraźniej. W dodatku ma wszelkie szanse na powodzenie. Trwanie w przekonaniu, że niektóre państwa europejskie odgrywają znaczącą rolę w gospodarce światowej, musi w perspektywie 20-30 lat doprowadzić do całkowitej zapaści gospodarki europejskiej, a w dalszej perspektywie, do pełnej marginalizacji tego regionu. Jedyną szansą jest jak najszybsze , całkowite zjednoczenie Europy. Oznacza to jeden Bank Centralny, jeden system podatkowy, jeden system prawno-gospodarczy, jedną walutę i jeden Rząd. Nie Rząd gospodarczy, ale Rząd Europy Zjednoczonej. Z całkowitą zmianą funkcji Parlamentu Europejskigo, wybierającego Komisję Europejską -Rząd Europy. Ograniczenie rządów krajowych, do roli rządów stanowych. Im szybciej zrozumiemy, że albo będziemy walczyć o "niepodległość" małego kraju jakim są zarówno Polska , Niemcy, Francja, Włochy itd. i skończymy w przewidywalnej przyszłości jako "Bangladesz" (niepodległy ale bardzo biedny kraj), albo powstanie Europa z Ukrainą i Turcją. Zegar tyka.... Czy dzisiaj więcej "ugra" Merkel czy Sarkozy, nie ma znaczenia. W ostatecznym rachunku albo zagrają razem dla Europy, albo...
Nie pracuję naukowo, nie żyję z pisania, do polityki jest mi daleko i w dodatku nie po drodze, dużo czytałem i jeszcze więcej myślę. Dwoje moich dzieci jest doktorami nauk. Ich też nauczyłem myśleć. Jestem trochę sfrustrowany, trochę zdumiony. Nie wiem jak często będę pisać. muszę pracować.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka