na zdjęciu: przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. fot. PAP/EPA/OLIVIER MATTHYS
na zdjęciu: przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. fot. PAP/EPA/OLIVIER MATTHYS

Komisja Europejska przyznała się do błędu. Branża ostrzegała od dawna

Redakcja Redakcja UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 20
Komisja Europejska po raz pierwszy tak otwarcie przyznaje: osiągnięcie ambitnych celów klimatycznych w sektorze transportu drogowego może być trudne bez znaczących kompromisów. Mimo promowania elektryfikacji, diesel – szczególnie w transporcie ciężkim – wciąż pozostaje trudny do zastąpienia.

Transport drogowy największym emitentem CO₂ w UE

Aby zrealizować cel redukcji emisji gazów cieplarnianych netto w Unii Europejskiej o 90 proc. do 2040 roku, konieczne będą głębokie zmiany w sektorze transportu. Tylko w 2023 roku sektor ten odpowiadał za emisję 786 mln ton CO₂, co stanowiło 31,5 proc. całkowitych unijnych emisji. Zdecydowana większość, bo aż 95 proc. emisji w transporcie, pochodziła z transportu drogowego.

W szczególności problematyczny pozostaje ciężki transport drogowy, który wygenerował 27 proc. emisji w tym sektorze – czyli około 200 mln ton CO₂. To segment uchodzący za szczególnie trudny do dekarbonizacji ze względu na wysokie zużycie energii i trudności ze znalezieniem efektywnych alternatyw dla oleju napędowego.


Elektryfikacja – cel ambitny, ale trudny

Zgodnie z celami klimatycznymi UE, do 2050 roku Europa ma osiągnąć pełną neutralność klimatyczną. Dlatego od 2024 roku obowiązują nowe limity emisji dla pojazdów ciężkich: redukcja o 45 proc. do 2030 roku, 65 proc. do 2035 roku i aż 90 proc. do 2040 roku – wszystko w odniesieniu do poziomu z 2019 roku.

Jednak jak wynika z danych Komisji Europejskiej, na koniec 2024 roku po drogach UE poruszało się zaledwie 15 tys. elektrycznych ciężarówek i 170 pojazdów wodorowych. Ich udział w sprzedaży nowych pojazdów wyniósł jedynie 2,1 proc. – to kropla w morzu, biorąc pod uwagę łączną flotę ponad 4 mln ciężarówek, z czego aż 727 tys. w Polsce.


Polskie firmy transportowe nie są gotowe

Do 2040 roku w Europie powinno pojawić się 945 tys. elektrycznych i 480 tys. wodorowych nowych ciężarówek. Według KE, do 2030 roku dominować będą pojazdy z napędem akumulatorowym, a dopiero po 2025 roku coraz szersze zastosowanie zyskają ciężarówki wodorowe. Prognozuje się, że w 2040 roku udział elektryków we flocie UE wyniesie 24–25 proc., a pojazdów wodorowych 12–14 proc.

Tymczasem w Polsce struktura sektora transportowego stawia poważne wyzwania. Spośród 140 tys. firm działających w branży TSL (transport, spedycja, logistyka), aż 97 proc. to mikroprzedsiębiorstwa. Średnie zatrudnienie w takim przedsiębiorstwie wynosi zaledwie 6 osób. Taka rozdrobniona struktura, choć sprawdzała się przy dynamicznym popycie, dziś może znacząco utrudniać pozyskiwanie środków na inwestycje w kosztowną infrastrukturę zeroemisyjną.


Z tego artykułu dowiedziałeś się:

  • Dlaczego diesel wciąż pozostaje trudny do zastąpienia w transporcie ciężkim
  • Jakie są unijne cele redukcji emisji dla pojazdów ciężkich
  • Ilu zeroemisyjnych ciężarówek brakuje jeszcze w UE, by osiągnąć cel na 2040 r.
  • Z jakimi wyzwaniami mierzy się polska branża transportowa w kontekście dekarbonizacji

na zdjęciu: przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. fot. PAP/EPA/OLIVIER MATTHYS

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj20 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (20)

Inne tematy w dziale Polityka