Bezpośrednio po ogłoszeniu wyników wyborów do Izby Poselskiej w Czechach rozpoczęły się rozmowy o utworzeniu nowego rządu. W sobotę późnym wieczorem w domu lidera zwycięskiego ruchu ANO, Andreja Babiša, zjawili się przedstawiciele prawicowych Zmotoryzowanych oraz ultraprawicowej SPD. Spotkania trwały po około pół godziny i odbyły się bez udziału mediów. Babiš zapowiedział, że jeśli zostanie premierem, to zadzwoni do Donalda Tuska.
Chociaż populistyczny ruch ANO zwyciężył w wyborach, nie ma wystarczającej liczby mandatów, aby samodzielnie sformować większościowy rząd. Z 200 miejsc w Izbie Poselskiej ANO zdobyło 80, SPD 15, a Zmotoryzowani - 13. Z pewnością koalicja tych trzech ugrupowań dałaby większość parlamentarną. Alternatywą jest rząd mniejszościowy, który byłby tolerowany przez SPD i Zmotoryzowanych.
Babiš z jasnym przesłaniem - Czechy pomogą Polsce
Podczas kampanii wyborczej Andrej Babiš kategorycznie wykluczył współpracę z partiami dotychczasowej koalicji rządowej, nazywając taki krok "zdradą wyborców”. W swoim przemówieniu po zwycięstwie powtórzył to stanowisko, zapowiadając budowę rządu na własnych warunkach. Z kolei liski współpracownik Babiša, były wicepremier i minister przemysłu Karel Havlíček, podkreślił, że ANO oczekuje od potencjalnych partnerów przedstawienia konkretnych postulatów dotyczących udziału w rządzie.
Z Czech dobiegają głosy, że SPD, która uzyskała słabszy wynik niż przewidywano, będzie musiała ograniczyć swoje żądania. W kampanii partia ta mówiła o chęci objęcia kluczowych resortów, w tym spraw wewnętrznych i zagranicznych, jednak po wyborach jej pozycja w negocjacjach zdecydowanie jest słabsza.
- Jeśli zostanę premierem, na pewno skontaktuję się z panem Tuskiem i zaproponuję mu spotkanie - powiedział Babiš po ogłoszeniu wyników wyborów parlamentarnych. - My, Czesi, kiedyś byliśmy najlepsi, Polacy wyprzedzili nas prawie we wszystkim, ale zawsze współpracowaliśmy i osiągaliśmy dobre wyniki - dodał. Polityk przyznał też, że jeśli Polsce będzie groziło niebezpieczeństwo w postaci konfliktu zbrojnego, to Praga stanie po stronie Warszawy.
Czerwone linie ANO
Ruch ANO jednoznacznie odrzuca udział polityków SPD w rządzie ze względu na ich postulaty dotyczące opuszczenia Unii Europejskiej i NATO. Havlíček określił te żądania jako "czerwoną linię”, której ANO nie przekroczy. Możliwym rozwiązaniem pozostaje więc nieformalna współpraca, czyli rząd mniejszościowy wspierany przez SPD i Zmotoryzowanych bez ich wejścia do gabinetu.
Duże oczekiwania wyrażają natomiast Zmotoryzowani. Jeden z liderów partii, Filip Turek, który po wejściu do czeskiego parlamentu zrezygnuje z mandatu europosła, zapowiedział, że jego ugrupowanie "będzie licytować wysoko”. Polityk chciałby objąć stanowisko ministra spraw zagranicznych lub przemysłu, a szef partii Petr Macinka resort środowiska.
Zmotoryzowani deklarują zbieżność poglądów z ANO w kwestii sprzeciwu wobec przyjmowania euro i nielegalnej migracji, a także odrzucenia unijnego Zielonego Ładu. Różnią się jednak od SPD, bo nie postulują wyjścia Czech z UE i NATO.
Spotkanie z prezydentem Pavlem
Rozmowy Babiša z potencjalnymi koalicjantami musiały rozpocząć się jeszcze w sobotę, ponieważ już dziś przedstawiciele ruchu ANO zostali zaproszeni na spotkanie z prezydentem Petrem Pavlem. Głowa państwa chce poznać plany lidera zwycięskiego ugrupowania dotyczące formowania nowego rządu.
Tego samego dnia Pavel spotka się również z przedstawicielami koalicji SPOLU, która zajęła drugie miejsce w wyborach, oraz z ruchem Burmistrzowie i Niezależni (STAN). Obie formacje tworzyły dotychczasowy gabinet premiera Petra Fiali. Na poniedziałek zaplanowano rozmowy prezydenta z pozostałymi partiami, które zasiądą w nowym parlamencie.
Fot. Andrej Babiš, szef partii ANO/PAP
Red.
Inne tematy w dziale Polityka