Nie wiem. Nie wiem ile jeszcze może być tych kolejnych Rubikonów. Czy jeszcze mogą być ? Pewnie tak. Wiem również, że przekraczamy te Rubikony w iście ekspresowym, chocholim tańcu, bezrefleksyjnie, byle dalej, byle bardziej brutalnie. Wydarzyła dziś się potworna tragedia, tragedia ofiar oraz ich rodzin, którym z tego miejsca chciałbym złożyć symboliczne wyrazy współczucia i choć minimum otuchy.
Na tym zamierzałem w zasadzie zakończyć tę notkę, bo po takim dniu o tej porze wszystkiego można mieć dość. Nie zrobię tego jednak, bo nigdy nie myślałem, że będę żyć w kraju, w którym mają miejsca mordy polityczne. Oczywiście, że nasza historia już zna podobne przypadki. Tyle, że do tej pory była to dla mnie podręcznikowa, odległa historia. Oczywiście, że takie rzeczy zdarzają się także w obecnym świecie. Zdarzają się, ale daleko, retransmitowane przez telewizję, również smutne, pełne tragedii tamtejszych ludzi, ale jednocześnie tak odległe, nieprawdopodobne, nierealne...
Dowiadując się o tych wydarzeniach, pierwsza myśl to było - pewnie bandycki napad, jak np.: na bank. To się zdarzało, również pełno tragedii, bólu rodzin. Jednak gdy obejrzałem sam moment zatrzymania sprawcy tego odrażającego czynu, wykrzykującego swoje motywacje, swoje "osiągnięcie", wiedziałem, że to jest coś nowego. Coś nowego, potwornego, szkaradnego. Coś co się obudziło i zaczyna żyć samodzielnie...
Inne tematy w dziale Polityka