Paweł Pomianek Paweł Pomianek
70
BLOG

26 lat tatusia i miesiąc Juleczki

Paweł Pomianek Paweł Pomianek Rozmaitości Obserwuj notkę 3

Tak się pięknie poskładało, że w kończącym się dniu ja obchodziłem swoje 26. urodziny, natomiast nasza Juleczka w rozpoczynającej się za chwilę dobie skończy pierwszy miesiąc swojego życia poza brzuchem Mamy. To prowadzi do kolejnej refleksji na temat życia, jego biegu, zbierania życiowych doświadczeń etc.

Ciekawe zestawienie. Z jednej strony człowiek, który przeżył 26 lat, czyli 312 miesięcy, z drugiej strony potomek tej osoby z bagażem 1 miesiąca na karku (312 razy mniej). Z jednej strony 26 lat życia, lata dzieciństwa, poznawania świata, zadziwienia nim, lata szkolne, lata poznawania różnych ludzi, lata licznych zawodów, błędów, ale i wielu radości, pięknych chwil, lata młodzieńczego buntu, kontestacji, ponownego odszukania wielu wartości przekazanych przez rodziców, wreszcie lata studiów i w końcu ostatnie lata i miesiące, lata wielkiej miłości, wielkiej radości i szczęścia, ale i lata coraz większej odpowiedzialności: za rodzinę, za dziecko. Z drugiej strony miesiąc, niemal czysta karta, wbijanie zadziwionego wzroku w pozornie tak codzienne rzeczy, jak obraz, kwiatek, a nawet jednolity biały sufit. Z jednej strony życiowe wyzwania, wymaganie różnorodnej, wyrafinowanej komunikacji, z drugiej strony proste, jasne wyrażanie swoich uczuć poprzez zadowoloną lub smutną minę i płacz.
 
To, co w tym wszystkim piękne, to owo przekazywanie daru życia, wartości, kultury, życiowych doświadczeń, które odbywa się z pokolenia na pokolenie. Przy dziecku bardzo często przypomina mi się własne dzieciństwo. Oczywiście te momenty, które już ma się w pamięci, wyjazdy z rodzicami, kuzyni, z którymi spędzało się tyle czasu, ciepło rodzinnego domu, przede wszystkim ciepło matki. Tato kojarzy mi się zwłaszcza ze świętami i ważnymi wydarzeniami. I jeszcze z tym, że często zabierał mnie gdzieś samochodem, np. zatankować. Wtedy do CPN trzeba było jechać spory kawałek i stać z godzinę w kolejce. Przypominają się kołysanki śpiewane kiedyś przez Mamę, Tatę, Babcię… Często wyobrażam sobie, co w tamtych latach musieli czuć moi tak doświadczeni już dziś w wychowywaniu rodzice (też jestem pierworodny). Teraz te pozytywne doświadczenia, wartości, to ciepło rodzinnego domu, ale i to, że życie przynosi również porażki, że nie wszyscy ludzie, z którymi Juleczka się spotka będą dobrzy – to wszystko trzeba z miłością przekazać dalej.
 
Dzień urodzin, to zawsze również czas na podsumowania. Podsumowanie tego ostatniego roku, który minął, ale i całego swojego życia.
 
Patrząc w tej krótszej z zaproponowanych perspektyw – jak zaznaczył też mój Przyjaciel, składając mi przed chwilą telefonicznie życzenia – ostatni rok był rokiem wspaniałych wydarzeń, być może najważniejszych w moim dotychczasowym życiu. Był to rok zawarcia związku małżeńskiego z moją Najdroższą Anusią (15 sierpnia 2008), potem czas zostania ojcem, gdy poczęła się Juleczka, wreszcie moment spotkania z naszą Córeczką po jej urodzeniu. W międzyczasie również zdarzyło się wiele pięknych rzeczy: był to okres budowania naszej małżeńskiej relacji, coraz głębszego zrozumienia; był to też rok naszej podróży poślubnej do Francji (zwłaszcza Lourdes) i rok zmian myślenia zwłaszcza w kwestii podejścia do pewnych aspektów pobożności; był to okres, w którym miałem okazję pracować w kilku miejscach, uzyskać trochę doświadczeń; był to również rok kończenia studiów (oczywiście już nie pierwszych); był to także rok bardzo aktywnego działania w KoLibrze, zarówno na szczeblu centralnym, jak i lokalnym – najpierw w Lublinie, potem w Rzeszowie. Wiele można wspominać. Nie jest to jednak czas na bardzo szczegółowe podsumowania. Na bardziej dokładne przyjdzie zapewne pora 15 sierpnia, w rocznicę naszego ślubu oraz – jak zwykle – 31 grudnia, bo czasem łatwiej jest podsumowywać pewne rzeczy latami kalendarzowymi, a nie latami życia.
 
Jeśli chodzi o podsumowanie w perspektywie całego życia, chcę zawrzeć je w jednej tylko myśli. Mam głębokie poczucie, że z roku na rok jestem coraz szczęśliwszym, coraz bardziej spełnionym człowiekiem. Nie znaczy to, że życie jest we wszystkich aspektach usłane różami. Na pewno nie, choć, to jak życie się układa w dużym stopniu zależy od postawy człowieka. Niemniej jednak od kilku lat, z roku na rok czuję coraz głębsze spełnienie i coraz większą wdzięczność Bogu, że moje życie jest takie, jakie jest i zmierza w takim kierunku, w jakim zmierza.
 
Na koniec kilka słów o pierwszym miesiącu ojcostwa wobec dziecka narodzonego. Jestem je winien Czytelnikom mojego bloga, a przede wszystkim sympatykom „Saloniku Kameralnego”, którzy czytali tak uważnie o wrażeniach i przeżyciach towarzyszących mi w pierwszych dniach życia Juleczki. To, co mnie na pewno zaskoczyło, to fakt, że Juleczka jest taka grzeczna i taka… przewidywalna. Zanim się urodziła, myślałem, że bycie rodzicem małego dziecka, to trochę czarna magia, że dziecko trudno jest zrozumieć, że zachowuje się nieracjonalnie i jak płacze, to czasami po prostu trzeba to jakoś przetrwać, przeczekać. Okazało się – dla rodziców ze starszym stażem jest to zapewne jasne jak słońce i pewnie teraz się uśmiechają – że z dzieckiem można się świetnie komunikować. Można zazwyczaj świetnie zrozumieć o co mu chodzi. Istnieją też niemal niezawodne sposoby na uspokojenie czy uśpienie (choć nie zawsze na długo) Dzieciątka. Dziecko – już takie malusieńkie – strasznie lubi, gdy się do niego mówi czy mu się śpiewa. Nie rozumie słów, ale odbiera uczucia. Jeśli chodzi o „przewidywalność” nie znaczy to, że zawsze wiemy, o co Juleczce chodzi, nie wiemy, ile będzie akurat teraz spało (czy 5 godzin, czy 5 minut), albo kiedy (i przede wszystkim: ile) uleje. Ale jednak wiele rzeczy jesteśmy w stanie przewidzieć. Ojcostwo na pewno nie zawsze jest łatwe – zresztą, jak wszystko: małżeństwo, wiara – ale na pewno jest piękne.
 
Na koniec świeżutkie zdjęcie z dzisiejszego wieczora: 26-letni Tatuś i Miesięczna Juleczka.

Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej. W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Rozmaitości