Paweł Pomianek Paweł Pomianek
148
BLOG

O Poczcie Polskiej raz jeszcze. Interesująca debata

Paweł Pomianek Paweł Pomianek Polityka Obserwuj notkę 7

Mój zeszłotygodniowy wpis dotyczący Poczty Polskiej wzbudził interesującą dyskusję, ale nie tyle na moim blogu, ile w wymienianych mailach między moimi przyjaciółmi. Obaj przytoczeni poniżej dyskutanci znają świat Poczty dużo lepiej niż ja, dlatego szkoda byłoby, aby tak interesująca wymiana poglądów nie ujrzała światła dziennego.
 
Na potrzeby dyskusji nazywam kolegów imionami biblijnych przyjaciół Jonatana i Dawida oraz prezentuję ich wypowiedzi w różnych kolorach.
 
Jonatan pisze, komentując mój wpis:
 
Jako, że znam świat Poczty bardziej od kuchni – lata współpracy z pocztą jako masowy nadawca, jak i tradycja pocztowców w rodzinie (wujek wysoko w strukturach) – to trochę się nie zgodzę.
 
Problem poczty to nie jest fakt jej istnienia, ale bardzo złe zarządzanie. Mój wujek wielokrotnie sugerował, że takie zarządzanie to celowy sabotaż w perspektywie prywatyzacji poczty (chodzi o to, że ktoś dostał w łapę, by zaniżyć wartość poczty i ułatwić jej tańsze przejęcie).
 
Od kilku lat czeka już m.in. projekt wdrożenia elektronicznego śledzenia przesyłek, który jest standardem na zachodzie. Będą go powoli wdrażać dopiero teraz. Tak samo były projekty rozbudowy gałęzi kurierskiej poczty (Pocztex), bo przecież poczta ma struktury logistyczne większe niż jakakolwiek firma kurierska, więc mogłaby oferować lepsze ceny na duże paczki niż wszystkie firmy kurierskie (teraz to kurierzy są tańsi w przypadku paczek powyżej 5 kg), ale ktoś po prostu projekt położył. Kiedyś też – wujek mi opowiadał i to ciekawa anegdota: kupiono bardzo nowoczesne komputery dla całego miasta. Kupiono i... leżały w magazynie. Decyzję o ich wydaniu urzędom podjęto dopiero po 2 latach, co w skali komputerów oznaczało, że były już starociami.
 
Oczywiście, że główny problem w tym, że poczta jest państwowa, bo to automatycznie oznacza, że będzie kiepsko zarządzana, ale obawiam się, że takiego przedsięwzięcia jak poczta nie da się prowadzić zyskownie na skalę kraju. Dla przykładu: żadna prywatna firma kurierska nie ma i nie będzie miała placówki w bieszczadzkich wioskach, bo to jest zwyczajnie nieopłacalne (utrzymanie placówki kosztuje, a listów tam mało). A poczta musi ustawowo tam trzymać placówkę (przynoszącą cały czas straty), bo inaczej by do tych ludzi nie dochodziły listy np. z urzędów czy rachunki.
 
Tu też wracam do kwestii InPostu i PAF. Dobrze, że takie firmy powstają, ale zwróćcie uwagę (regulamin usług), że obie – jeśli same nie są w stanie dostarczyć przesyłki, choćby w te Bieszczady – taką przesyłkę przeadresowują i wysyłają państwową pocztą. Dlatego obawiam się, że musi istnieć taki jeden moloch i oprócz niego dużo firm konkurencyjnych, które jednak z założenia odpuszczą sobie mało opłacalne tereny kraju, bo same takie firmy nie byłyby w stanie obsłużyć rentownie całego kraju, a przecież nie może tak być, by na mapie istniały białe plamy, gdzie przesyłek się nie wysyła.
 
Poza tym ustawa ogranicza InPost i PAF tylko w przypadku przesyłek do 50 gram. Wszystkie inne mogą wysyłać, a i z tymi sobie poradzono (obciążenie koperty). Więc akurat problemem nie jest ustawa, tylko rentowność. Krótko mówiąc: nie da się, nie mając struktur tak rozbudowanych jak Poczta, świadczyć tych samych usług jednocześnie taniej i na wyższym poziomie. Sam przez równo miesiąc korzystałem z usług PAF w kwestii wysyłania przesyłek naszej firmy i straciliśmy na tym kilka tysięcy złotych (liczba zwrotów większa niż w przypadku poczty dwudziestokrotnie), po miesiącu znów wracając na pocztę. Ale to już opowieść na inny raz... :)
 
Dlatego nie zgadzam się z końcowym wnioskiem i nie uważam, by normalnością było, by takie firmy jak Poczta Polska zniknęły z krajowej mapy. Niestety taka Poczta musi istnieć, chyba że za cenę niemożności dotarcia przesyłki do pewnych części kraju. Co nie zmienia faktu, że Poczta wymaga gruntownej reformy.
 
Dawid ripostował:
 
I ja swoje 5 groszy dorzucę:
 
1) Po pierwsze mamy XXI wiek, ludzie maile piszą – w ostatnim dziesięcioleciu Poczta idzie w tym kierunku, że obsługuje przesyłki zamówieniowe z np. sklepów, Allegro itp., a nie treściowe, jak listy.
 
2) Jeśli jakiś punkt w Pcimiu Dolnym jest nierentowny, to podnosimy ceny na listy do takiego Pcimia Dolnego – to pierwsze możliwe rozwiązanie. Drugie to takie, że w zależności od liczby mieszkańców i rzeczywistej ilości przesyłek można kogoś zatrudnić na 1/2 etatu – a placówka może być choćby w jego domu; w ekstremalnych sytuacjach jest 5 chłopa we wsi i jeden jest jakby listonoszem – pozostali oddaleni po kilka kilometrów – ale telefony to prawie wszyscy dziś mają, więc dzwoni: „Heniek przyjedź sobie po list, bo przyszedł!”
 
3) Chyba wszyscy kurierzy docierają do każdej miejscowości – OPEK, z którym współpracujemy jeszcze nigdy nam nie powiedział: „do tej wiochy to jedź se pan sam zawieź, bo ostatnim razem, to nam chłopaka widłami pogonili”, więc nie widzę problemu. Problemem może być cena (obecnie 3- lub 4-krotność ceny poczty, jeśli mówimy o przesyłkach listowych do 1 kg, uprośćmy że dwukrotność w przesyłkach w przedziale 1-3 kg), ale w sytuacji wolnego rynku myślę, że i ceny by obniżyli.
 
4) Ceny, jakie oferują kurierzy są dziś realne po prostu – do Poczty dokłada Państwo, czyli podatnicy, a tak jak mówiłem – konkurencja obniżyłaby ceny, a same ceny przyczyniłyby się do tego np., że ludzie wysyłaliby więcej e-maili i e-kartek, bo np. 2 zeta prawie nikomu nie szkoda na znaczek, ale jakby miał zapłacić powiedzmy z 10 to wolałby za darmo przez internet to załatwić (a tak będzie w przyszłości, jako że pokolenie nieumiejące obsługiwać komputera i nieuzależnione od internetu wymiera, a to które się rodzi, już w łonie matki potrafi wysyłać smsy ;-) )
 
5) Jak mawiał F. Bastiat: „co widać, a czego nie widać”. Obecnie widać, że Poczta na listy ma niskie ceny – ale tym, czego nie widać jest np. to, że de facto firma w której pracuję, refakturując koszty przesyłki, musi doliczać 22% VAT-u (tylko Poczta i nikt inny ma 0% VAT na przesyłki). Jeśli chcę to wbić na paragon muszę doliczyć taki VAT jak ma towar, więc najczęściej 22%) – więc klient i tak płaci więcej – taki PAF cenowo jest konkurencyjny już teraz, choć jeszcze powinien zainwestować w zaplecze logistyczne. O dopłatach z budżetu wspominałem, o słabym zarządzaniu mówił Jonatan...
 
Dlatego nie uważam Poczty Polskiej za twór konieczny i niezbędny. Gdyby zniknął rynek by sobie poradził, choć nim zniknie to pewnie wnuków się doczekam...
 
Jeszcze raz głos Jonatana:
 
Wracam do mojego wniosku: zlikwidować pocztę można, ale za cenę niedostarczenia przesyłek w niektóre obszary kraju. Jeśli taką cenę chcemy podjąć, to oczywiście zgodnie z sugestiami Dawida możemy się zastanowić, jak to zorganizować, by było to najkorzystniejsze i najmniej bolesne.
 
Ad 1) Obawiam się, że mimo rozwoju Allegro i sklepów, wciąż ogromna większość przesyłek to jednak listy, ale nie od ludzi prywatnych, tylko od urzędów i instytucji (rachunki, wezwania, powiadomienia). Ale co ciekawe, niektóre z nich odchodzą od usług pocztowych na rzecz InPostu czy PAF-u, a niektóre mądrzejsze (np. UPC) zupełnie rezygnują z papierowych rachunków na rzecz elektronicznych. Co ciekawe trzeba też pochwalić ZUS za wprowadzenie obsługi praktycznie wszystkich dokumentów (poza samą rejestracją w ZUS) przez internet (a jednocześnie totalnie zganić za sposób w jaki to zrobiono).
 
Ad 2) Zgadzam się, że cena listu do Pierdziszewa Górnego powinna być większa, bo dostarczenie tam listu więcej kosztuje.
 
Co do zorganizowania placówki w domu i na 1/2 etatu: trochę to nierealne, bo poczta to nie tylko listy, ale też obroty pieniężne (emerytury i renty), więc duża odpowiedzialność. To też można wyeliminować, ale nie liczmy, że emeryt założy sobie konto z dostępem przez internet.
 
Ale dużo lepszym rozwiązaniem wydaje mi się umieszczenie placówki w takich Bieszczadach nawet np. tylko w miastach powiatowych. A ludziom kazać przyjeżdżać po listy i tyle (a nawet założyć skrytkę w placówce i niech sobie sami przyjeżdżają sprawdzać).
 
Ad 3) Co do kurierów: sprawdź dla pewności regulamin, bo wiem, że InPost i PAF robią w takim przypadku tak, że po prostu wysyłają pocztą (ponoszą na tym stratę, ale mniejszą niż koszt realnego dostarczenia).
 
Mój komentarz:
 
Osobiście – jak nietrudno się domyślić – zdecydowanie bardziej zgadzam się z Dawidem, przynajmniej w kontekście tego, że rynek poradziłby sobie z nieistnieniem poczty. Uwaga godna podkreślenia to również fakt, że rzeczywiście przesyłki kurierskie docierają wszędzie. Jeśli nawet dziś działoby się to za pośrednictwem Poczty, to w sytuacji jej braku rynek znalazłby zapewne inne rozwiązania.
 
Spośród postulatów Jonatana – również bardzo sensownych – zwracam uwagę przede wszystkim na ten dotyczący umieszczenia placówki pocztowej jedynie w większych miastach. Kurier czy listonosz mógłby zresztą nawet docierać do domu adresata, ale w przypadku, gdyby adresat chciał być nadawcą, musiałby przejechać te 30 km. W końcu nikt nie każe mu mieszkać w Pcimiu czy Pierdziszewie. Jeśli tam mieszka, korzysta z plusów mieszkania tam (cisza spokój, piękne okoliczności przyrody), ale powinien również nieść na barkach minusy, jeśli takowe są nieuniknione.

 

Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej. W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka