„Minął”, bo rocznica była wczoraj. „Drugi”, bo ni mniej, ni więcej minęło właśnie dwa lata. A napisałem „roczek”, nie zaś „rok”, bo przed rokiem niektórzy uznali moje podsumowanie za bufonadę, nie dostrzegając oczka puszczanego do Czytelnika. Teraz, za pomocą tego zdrobnienia, puszczam je już w tytule. „Blogowania”… a to akurat jasne.
Na koniec, tak jak przed rokiem statystyki dla koneserów (jako ciekawostka) oraz dla celów archiwizacyjnych. A żeby w tym roku nie było nudno, w pierwszej części, zaproponuję Państwu taką zabawę. Mianowicie dzisiejsze podsumowanie zrobimy w formie wywiadu. Napisałem „zrobimy”, bo tym razem będzie nas aż dwóch: ja-dziennikarz porozmawiam ze mną-blogerem.
Pomianek-dziennikarz: Ho, ho, człowieku! To już dwa lata blogowania! Minęło, jak z bicza trzasnął.
Pomianek-bloger: Fakt.
– Tyle masz do powiedzenia?
– Na to pytanie?
– Tak!
– No tak, jak z bicza trzasnął.
– Acha… No to lepiej przejdźmy do konkretów. Gdy dwa lata temu rozpoczynałeś blogowanie, tak sobie je wyobrażałeś?
– Niekoniecznie. To znaczy, generalnie tak. Ale miałem trochę inne cele. Po pierwsze sądziłem, że pójdę bardziej w kierunku dziennikarskim, a blogowanie będzie dla mnie ważnym przetarciem, pewną nauką. Okazało się, że moje perspektywy są nieco inne, pracuję w wydawnictwie i zajmuję się innymi rzeczami. Blogowanie jest teraz bardziej hobby.
– Bardziej?
– Właściwie zupełnie. Choć zdarza się przecież, że teksty publikowane w necie otwierają mi niektóre drzwi. Strasznie miłe było zaproszenie do redagowania nowo powstającego serwisu Redlog. Kiedyś zadzwoniła też pani od Szymona Hołowni, chciała bym wziął udział w jego programie.
– Ale odmówiłeś.
– Tak, to było akurat w czasie, gdy miała się rodzić Juleczka. Nie mogłem sobie wtedy pozwolić na wyjazd. Ale wracając… Po drugie mój blog miał być blogiem politycznym. Inną ważną tematyką miała być tematyka okołokościelna. Właściwie we wpisie programowym obiecywałem połączenie tych tematów – miałem pisać o moralności gospodarki, o moralności wolnego rynku i niemoralności socjalizmu. Do dziś, gdyby tak pogrzebać, znalazłoby się pewnie na ten temat koło 10 wpisów.
– Przesadzasz. Dokładnie 10 było już w pierwszym roku. W tym roku dorzuciłeś kolejne 10. Pamiętaj o pięciu częściach Wyimków z Rothbarda, które ten postulat spełniały w 100%. Dodatkowo były jeszcze dwa artykuły na początku roku o moralnych aspektach demokracji.
– Widzę, że dobrze przygotowałeś się do rozmowy.
– Po prostu znam Cię na wylot.
– W końcu moja schizofrenia jest tylko konwencją tego wpisu rocznicowego.
– W zeszłym roku szczegółowo opisałeś etapy, jakie przechodził Twój blog. Czy podsumowując drugi rok blogowania, mógłbyś wskazać równie klarowne fazy?
– Absolutnie nie! Ten rok był zupełnie inny. Pisząc o ostatnim etapie pierwszego roku blogowania nazwałem go „Ni pies, ni wydra”. I cały ten drugi rok był właśnie kontynuacją tego ostatniego etapu. Etapu, który trudno w zasadzie nazwać etapem, bo na moim blogu pojawiają się wpisy o wszystkim – o tym, co dla mnie ważne czy interesujące. Oczywiście mam świadomość konsekwencji takiego działania. Mój blog był bardziej popularny w pierwszym, politycznym okresie, gdy wszystkie wpisy można było zgrupować wokół jednego, szerokiego tematu. Gdy zacząłem pisać również o sporcie – a piszę o tym teraz dużo, gdy zacząłem pisać o ważnych dla mnie życiowych wydarzeniach etc. na pewno straciłem jako komentator polityczny. Z drugiej strony mój blog „Okiem teologa” nie będzie również szanowanym blogiem sportowym. Dla prestiżu konieczna jest specjalizacja. Ja, po kilku miesiącach blogowania z pełną świadomością wybrałem inną drogę – piszę po prostu o tym, co dla mnie ważne. Nie mam może wielu stałych Czytelników i komentatorów. Ale Ci, których mam, są dla mnie ogromnie ważni i cenni.
– Skoro tak, czy nie zamierzasz pójść w kierunku wyspecjalizowania bloga w którejś z dziedzin?
– Nie, obecna forma najbardziej mi odpowiada i daje mi wolność. Na czytelnictwie bloga aż tak bardzo mi nie zależy, by podporządkowywać pod to całą jego koncepcję. Blog stał się hobby. Natomiast niedługo zakładam również bloga w serwisie Redlog. I ten blog, podobnie jak cały serwis, będzie poświęcony wyłącznie piłce nożnej. Zobaczymy jak poradzę sobie w takiej roli.
– Czyli na ten rok nie szykujemy żadnych niespodzianek…
– A czy kiedyś szykowaliśmy? Ten blog po prostu działa i spokojnie się rozwija. Życie go ukierunkowuje, to w takim, to w innym kierunku. Pisanie daje radość i to jest najważniejsze. Jeśli chodzi o treść, na pewno więcej miejsca poświęcę promocji dobrej książki, zwłaszcza od października, gdy pełną parą ruszy projekt Libenter.pl, nad którym obecnie pracujemy z Pawłem Królakiem. Jeśli miałbym dziś planować, o czym będę pisał w tym roku, to na pewno kontynuowałbym to, co w zeszłym. Myślę, że w Saloniku Kameralnym będzie sporo o naszej Juleczce i jej wzrastaniu, na Boisku24 będzie sporo o NBA – zwłaszcza w czasie trwania sezonu, a w dziale Polityka znów przybliżę kilka ciekawych wydarzeń z Podkarpacia. Oczywiście nie zabraknie również komentarzy dotyczących bieżących wydarzeń z życia Kościoła. Tytuł bloga zobowiązuje.
Natomiast chciałbym na swoim blogu zmienić jeszcze jedno: czcionkę. Niekiedy pewne osoby skarżyły się, że piszę zbyt małą czcionką. Rzeczywiście przy publikacji firefox zmienia mi tę Georgię 12-punktową na bardzo malutką. Nie czyta się tego najgorzej, ale w świetle wiedzy dotyczącej doboru czcionek, jaką ostatnio udało mi się nabyć, być może trzeba będzie wybrać jakąś przyjemną w odbiorze czcionkę bezszeryfową. Albo przynajmniej znacznie powiększyć Georgię. Tak jak w niektórych starszych wpisach. Prawdopodobnie jeden z moich najbliższych wpisów poświęcę właśnie na zaproponowanie Czytelnikom kilku czcionek do wyboru. Będę chciał poznać ich zdanie na ten temat. Na tej podstawie dokonam wyboru.
– Wyczuwam, że teraz chciałbyś opowiedzieć, o bogactwie, jakim są osoby poznane na S-24.
– O, tak! Zawsze we wpisach podsumowujących staram się o tym wspominać. To jest bogactwo nie tylko Salonu, ale Internetu w ogóle. W poprzednich wpisach podsumowujących wymieniałem imiennie kilka cennych osób. Teraz chciałbym zwrócić uwagę na kolejne. Przede wszystkim na moich dwóch nieocenionych stałych komentatorów Roberta i Michała vel WMichaela. Ponadto bardzo cenię sobie zwłaszcza grupę kobiet komentujących moje wpisy w Saloniku Kameralnym, jak Pani Łyżeczka, Hildegarda czy Julll (imienniczka naszej malutkiej Córeczki). Bardzo lubię też komentarze innego młodego ojca MisQuota. Na wyróżnienie zasługuje również Hacker. Młody człowiek, który prowadzi od niedawna bardzo profesjonalnego bloga sportowego na Salonie. Kogoś takiego bardzo brakowało.
– Przed rokiem chwaliłeś Pandadę.
– Daj Pan spokój, musisz być niemiły na sam koniec. Musisz mi takie rzeczy przypominać?! Ech, chwaliłem. To dopiero wtopa. Tak, co do Pandady się pomyliłem. Początkowo myślałem, że to lewak rozmawiający merytorycznie. Potem okazało się, że jedynym celem Pandady jest bycie przeciw i bycie… złośliwym. Od pewnego czasu po prostu go ignoruję, nie reagując na jego zaczepki.
– Dziękuję za rozmowę. Ten wewnętrzny dialog był dla mnie zadziwiającym doświadczeniem. Mam nadzieję, że Państwo czytając, bawiliście się równie dobrze, jak ja pisząc.
Statystyki
Publikuję statystyki wyłącznie z ostatniego roku. Jeśli ktoś chciałby zobaczyć szczegółowe statystyki z poprzedniego – odsyłam tutaj. Jeszcze raz podkreślam, że robię to dlatego, że lubię podsumowywać pewne rzeczy w liczbach, z czystej sympatii do tego typu obliczeń i dla zaspokojenia ciekawości tych, którzy z różną sympatią podchodzą do tego typu obliczeń.
Liczba wpisów w poszczególnych miesiącach
Sierpień 2007 16 wpisów
Wrzesień 8 wpisów
Październik 12 wpisów
Listopad 6 wpisów
Grudzień 12 wpisów
Styczeń 2008 8 wpisów
Luty 10 wpisów
Marzec 12 wpisów
Kwiecień 16 wpisów
Maj 14 wpisów
Czerwiec 8 wpisów
Lipiec 8 wpisów
W sumie 130 wpisów (w pierwszym roku 117 wpisów)
Dzięki trzem bardzo aktywnym miesiącom (sierpień 2008, kwiecień-maj 2009) przez ostatni rok napisałem o 13 wpisów więcej niż w pierwszym roku blogowania. W pierwszym roku w żadnym z miesięcy nie przekroczyłem 12 wpisów. Cieszę się przede wszystkim dlatego, że nie zarzuciłem blogowania, nie zmniejszyłem częstotliwości. Że – mimo iż nie przynosi to korzyści pieniężnych, a czasu miałem chyba nawet mniej niż rok wcześniej – nadal mi się chce i lubię to robić.
Ostateczne podsumowanie w liczbach wychodzi następująco:
średnia wpisów miesięcznie: 10,83 wpisu na miesiąc (I rok: 9,75)
średnia wpisów dziennie: 0,36 wpisu na dzień (I rok: 0,32)
robiłem wpis średnio co 2,80 dnia (I rok: 3,12)
Liczba odwiedzin: 67 700 (w ostatnim roku 39 420)
To wcale nie oznacza, że w zeszłym roku odwiedzalność była mniejsza. Niestety obliczeń nie uważam za miarodajne. Po pierwsze trudno powiedzieć, ile naklikałem sobie sam (szkoda że nie są zliczane wejścia wyłącznie z różnych adresów IP w danej dobie), po drugie w pierwszym roku wyszukiwarka była włączona dopiero od połowy października, nie zliczyła więc najbardziej ruchliwego na moim blogu pierwszego miesiąca. Podejrzewam, że odwiedzalność po prostu się utrzymała na podobnym poziomie. Biorąc pod uwagę, że II Salon był totalną klapą i przez trzy miesiące co drugie kliknięcie to był zonk – nie ma co narzekać.
Najchętniej komentowane teksty (ponad 20 komentarzy)
W zeszłym roku było 10 postów, które były komentowane więcej niż 20 razy. Tym razem było ich tylko 7. Ciekawe jest to, że w pierwszej czwórce znajdują się aż trzy posty z czerwca. To był najlepszy miesiąc w tym roku pod względem średniej komentarzy pod wpisem 18,75 kom./wpis To interesujące o tyle, że przed rokiem akurat w czerwcu „komentowalność” była rekordowo słaba i wyniosła 1,88 kom./wpis. Rekordowy wciąż pozostaje jednak kwiecień zeszłego roku, gdy uzyskałem średnią 20,83 kom./wpis. Najsłabsze miesiące tego roku to: grudzień 2008: 2,4 kom./wpis (warto zwrócić uwagę na fakt, że dwukrotna zmiana Salonu wycięła mi dwa posty z tego okresu – nie wiem do końca, jaki byłby rzeczywisty wynik) oraz październik 2008 3,25 kom./wpis. Gdyby wziąć pod uwagę cały rok, to pewnie średnia komentarzy byłaby gorsza niż przed rokiem. Jest to jednak zrozumiałe, ponieważ w dużej mierze zdecydowałem się na tematy niszowe i bardziej osobiste. Zdecydowanie wolę zresztą przeczytać pod swoim tekstem pięć czy nawet trzy sensowne komentarze, niż dwadzieścia czy trzydzieści niewiele wnoszących. Niemniej jednak, chcę potwierdzić, komentarze i interakcja z Czytelnikami mojego bloga są dla mnie ważne. I ogromnie cieszy mnie fakt, że wszystkie teksty majowe, czerwcowe oraz lipcowe, jak i ten pierwszy sierpniowy były zawsze na tyle interesujące, że choćby jedna osoba zdecydowała się je skomentować.
W zeszłym roku na koniec zamieściłem dziesiątkę najczęściej wybieranych tagów. W tym roku dwa razy migrowaliśmy między Salonami, co zupełnie wypaczyło obraz najczęściej wybieranych tagów. Wszystkie tagi z pierwszego Salonu zostały skasowane, a w funkcji tagów ustawiły się kategorie. Stąd tak dużo wpisów pod tagami „Polityka” oraz „Kultura”.
Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej.
W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości