20 marca 1991 r. Genua. 1/4 finału Pucharu Zdobywców Pucharów. Po fantastycznej grze i dwóch bramkach Wojciecha Kowalczyka Legia Warszawa wywozi zwycięski remis, ogrywając obrońcę Pucharu. W półfinale przegra z Manchesterem United, który w finale ogra Barcelonę i zdobędzie Puchar. To ostatniwielkisukces naszego klubowego futbolu.
Ostatni wielki, ale nie ostatni w ogóle. Lata 90-te, to w ogóle okres jeszcze w miarę solidny, gdy polskie drużyny liczyły się na arenie europejskiej, a w każdym razie nie zdarzały się takie wtopy, jak choćby Wiśle z Levante. Przypomnieć należy jeszcze jeden sukces Legii, która w sezonie 1995/96 nie tylko awansowała do Ligi Mistrzów, ale też wyszła z wcale nie najsłabszej grupy, eliminując mistrza Anglii – Blackburn Rovers. W kolejnym sezonie awans do Ligi Mistrzów świętował Widzew Łódź.
Od pewnego czasu, mniej więcej od końcówki lat 90-tych, obserwujemy jednak totalną zapaść naszej piłki klubowej. W dużej mierze ma to związek z silną komercjalizacją Pucharów – kiedyś w Pucharze grały najlepsze drużyny z poszczególnych krajów niezależnie od tego, czy była to Anglia czy Albania. Dziś z Anglii gra bodaj sześć czy siedem drużyn, z Albanii dwie lub trzy (nie chodzi o dokładne dane, ale o zasadę). W tym dość mocno skomercjalizowanym i faworyzującym przedstawicieli pewnych lig systemie polskie drużyny już się nie odnajdują.
Rzecz jest stosunkowo prosta. By w sezonie 1990/1991 Legia mogła awansować do 1/8 finału Pucharu Zdobywców Pucharów musiała pokonać tylko FC Swift Hesperange. 18 lat później, czyli w sezonie poprzednim, Lech Poznań w Pucharz UEFA, aby dotrzeć do tej samej fazy musiał odprawić po drodze: Khazar Lenkoran, Grasshoppers Zurych, Austrię Wiedeń, zmierzyć się w grupie z AS Nancy, CSKA Moskwa, Deportivo La Coruna oraz Feyenordem Rotterdam, a potem pokonać jeszcze Udinese (co się nie udało).
Polskie drużyny się w tym systemie nie odnajdują. Oczywiście mamy perełki, jak zeszłoroczna gra Lecha w P.UEFA czy gra Wisły w sezonie 2002/2003 albo Groclinu w sezonie kolejnym. Ale jeśli można wyeliminować w sezonie dwie silne drużyny, to wiadomo, że na trzeciej już nasz zespół musi się zatrzymać.
W dzisiejszej piłce ogromną rolę grają pieniądze. I podejrzewam, że długo się to nie zmieni. Jeśli w naszą piłkę nie zacznie się inwestować podobnie jak w Rosji czy na Ukrainie, to sukcesów nie będzie. Co więcej, od czasu do czasu będą nam się zdarzać takie blamaże, jak ten tegoroczny z udziałem Wisły. Jeśli kondycja naszej piłki reprezentacyjnej jest w tym dziesięcioleciu znacznie lepsza niż w poprzednim, to nasze kluby na arenie międzynarodowej przestały się liczyć. A ten rok posuchy – po poprzednim nienajgorszym – dobitnie nam o tym przypomina, wskazując nam nasze miejsce w szeregu. A swoją drogą szkoda Lecha, bo do ponownego awansu do gier grupowych było bardzo blisko.
Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej.
W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości