Mistrzostwa Europy w koszykówce – największe tegoroczne sportowe wydarzenie w naszym kraju – za nami. Turniej był niezwykle ciekawy, obfitował w wiele zaciętych meczów i niespodzianek. W końcu jednak wygrał zdecydowany faworyt – fantastycznie grający zespół Hiszpanii.
Koniec końców myślę jednak, że wyniki turnieju nie oddają obecnego układu sił w Europie. O ile zeszłoroczne wyniki Olimpiady były niezwykle miarodajne (1. USA, 2. Hiszpania, 3. Argentyna, 4. Litwa, 5. Grecja), o tyle w tegorocznych Mistrzostwach Europy niektóre drużyny nie zagrały w pełnych składach (vide Litwa), a ponadto w grach grupowych byliśmy świadkami wielu przedziwnych wyników (chociażby porażka Hiszpanii z Serbią, Hiszpanii z Turcją, Turcji ze Słowenią czy Rosji z Niemcami). Te zaskakujące wyniki spowodowały, że faworyzowana Hiszpania wyszła z grupy z 4. miejsca (ostatniego premiowanego awansem) i od razu trafiła na piekielnie mocną w tym turnieju Francję z 5 graczami NBA w składzie. Gdyby drabinka ułożyła się odrobinę inaczej wydaje się, że istnieje duże prawdopodobieństwo iż Francja dotarłaby do finału.
Hiszpania pokazała w fazie pucharowej koszykówkę na europejskie warunki niesamowitą, niezwykle efektowną, piękną dla oka i kompletnie rozbijającą rywali. W meczach z Francją, Grecją i Serbią rywale odstawali od Hiszpanów poziomem w takim stopniu, jak to bywa w meczach dream teamu na Mistrzostwach Świata czy Olimpiadzie. Szalejący Pau Gasol (w pełni zasłużony MVP turnieju), efektownie i niezwykle skutecznie grający wszędobylski Rudy Hernandez (osobiście mój ulubiony koszykarz na Świecie) – również wybrany do najlepszej piątki turnieju. Mordujący rywali swoimi trójkami w ważnych momentach Navarro, solidnie grający Ricky Rubio – perełka hiszpańskiej koszykówki i wreszcie doświadczony Garbajosa, który w ważnych momentach potrafił dorzucić kilka punktów. To tylko pierwsza piątka, a jeśli pamięta się o zmienikach, jak Mumbru, Llull, Raul Gonzalez czy Marc Gasol, to można Hiszpanom tylko pozazdrościć. Piękna koszykówka i pierwszy w historii tytuł Mistrza Europy w pełni zasłużony. W poprzednich pięciu turniejach Hiszpanie zawsze docierali do czwórki i dwa razy grali w finale, ale dopiero dziś triumfowali.
Drugie miejsce Serbów – młodej, dopiero budowanej drużyny – to absolutna sensacja. Trzeba przyznać, że dość szczęśliwie ułożyła się dla nich drabinka, trafili na słabsze dni innych drużyn. Jednak tak bywa w turnieju, a Serbowie słabości rywali potrafili wykorzystać. Za to w finale odebrali srogą lekcję.
Trzecie miejsce w pełni zasłużenie dla Grecji z niesamowitym Spanoulisem. To solidna drużyna, wicemistrz Świata, która, opierając się na świetnych graczach euroligowych, jest absolutnie w czwórce najlepszych drużyn Europy. To drugi obok medalu Hiszpanów medal w pełni zasłużony.
Czwarta Słowenia już w samym półfinale znalazła się trochę przypadkowo. Najpierw szczęśliwie wygrała grupę, a potem potrzebowała równie wiele szczęścia do pokonania Chorwatów, którzy po pierwszej połowie wyraźnie prowadzili. Dobrze się stało, że dziś jednym punktem Słoweńcy musieli ustąpić Grekom.
Warto wspomnieć także o piątym miejscu Francji. Gdyby Mistrzostwa toczyły się systemem ligowym, dziś Trójkolorowi staliby na najwyższym stopniu podium. Jako jedyna drużyna na tych mistrzostwach schodzili z parkietu pokonani tylko jeden raz (osiem zwycięstw). To zespół, który przyjechał w niezwykle mocnym składzie. Szkoda, że w ćwierćfinale trafił na Hiszpanów. Sądzę, że gdyby dziś to oni zagrali w finale, stawiliby rywalom dużo bardziej zażarty odpór a mecz byłby pasjonujący. Notabene, gdyby medale przyznawać za prawdziwą siłę drużyny na tych mistrzostwach, to na podium Francuzi powinni zastąpić Serbów. Poza tym wszystko ułożyło się ok.
Nasz drużyna zaprezentowała się na poziomie swoich obecnych możliwości. To zespół młody, spokojnie tworzony wokół wielkiej gwiazdy – Marcina Gortata. Swoją drogą ogromnie cieszy, że Marcin okazał się najlepszym zbierającym tych mistrzostw (ponad 10 zbiórek na mecz), wyprzedzając w tej klasyfikacji samego Pau Gasola. Cieszy na pewno zwycięstwo z Litwą, choć trzeba brać poprawkę na dużą słabość Litwy w tym turnieju. Cieszy również wyrównana gra do końca w meczu z Serbami – drugą drużyną turnieju. Trudno jednak powiedzieć, czy polska koszykówka ma szczególnie dobre perspektywy. Mamy wciąż mało zawodników grających w solidnych klubach silnych lig – bez tego nie zbudujemy reprezentacji mogącej rywalizować z rywalami klasy światowej.
Na koniec należy wspomnieć o wielkich przegranych, o tych, którzy zawiedli. Należy tutaj wymienić cztery zespoły: Turcję, Rosję, Niemcy i Litwę. Turcy szli jak burza, wygrywając pierwsze pięć spotkań. Potem nagle drużyna się zacięła i zaczęła przegrywać wszystko. To mocny, solidny zespół, który jest w stanie powalczyć o pierwszą czwórkę przyszłorocznych Mistrzostw Świata na własnych parkietach. Niewątpliwie trzeba będzie jednak popracować nad psychiką tej drużyny, bo wydaje się, że w końcówce kompletnie się sypnęła. Z kolei Rosja mimo zajęcia drugiego miejsca w swojej grupie grała w kratkę i zakończyła rozgrywki na pierwszym z miejsc, które nie są premiowane awansem do przyszłorocznych mistrzostw Świata. To wielka porażka obrońcy tytułu. Niemcy pozbawieni Dirka przegrali z kolei nawet ze słabą Macedonią i nie wyszli z grupy. Niemniej jednak największe zaskoczenie in minus, to postawa drużyny litewskiej – czwartej drużyny ostatnich Igrzysk. Litwini przyjechali w słabszym zestawieniu (choć z Linasem Kleizą) i wygrali tylko jeden mecz ze słabiutką Bułgarią. Szkoda, że ten zespół zagrał tak słabo, bo jest bez wątpienia jednym ze stale najsolidniejszych reprezentacji w Europie. Ciekaw jestem, czy otrzymają dziką kartę na przyszłoroczne Mistrzostwa Świata. Trochę szkoda byłoby, gdyby taka impreza odbyła się bez tej wyśmienitej drużyny.
Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej.
W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości