Paweł Pomianek Paweł Pomianek
398
BLOG

Juleczka skończyła dziś pół roku

Paweł Pomianek Paweł Pomianek Rozmaitości Obserwuj notkę 5

Dziś – dokładnie o 12.35 – nasza Julia skończyła pór roczku. Juleczka rośnie jak na drożdżach (jest już taka duża jak Mamusia w wieku 12 miesięcy), rozwija się, przygląda się wszystkiemu z wielkim zainteresowaniem, siada, biega (oczywiście trzymana pod ręce), rozdaje uśmiechy na prawo i lewo, czasami śmieje się do rozpuku i…

ma już pierwsze ząbki, ale nawet kiedy rosły spała w nocy po 11, 12 godzin. Po prostu szła spać, gdy jeszcze ząbka nie było, przesypiała noc (oczywiście częściowo przy piersi), a rano budziła się i Ania z zadowoleniem zauważyła, że Dzieciątko ma już pierwszy ząbek – wyrósł dokładnie na Wszystkich Świętych. A w ostatni czwartek rano Ania obudziła mnie i przekazała pierwszą wiadomość – Juleczka ma już drugiego ząbka. Życzę wszystkim rodzicom, by ząbki wychodziły tak spokojnie (sobie też życzę, by z kolejnymi było równie spokojnie). Nie znaczy to, że w ogóle nie swędziało. Swędziało, swędziało… I ślinka toczyła się litrami. Ale w dzień. A noc jest od spania – przynajmniej tak zdaje się na szczęście „twierdzić” Juleczka.
 
Nasz kolega z kręgów – tato 14-miesięcznego Rafałka – powiedział nam kiedyś, że to jest takie wymarzone dziecko (Julka przesypia całe noce od trzeciego tygodnia po urodzeniu). Widać także przy ząbkach Juleczka nie chciała zszargać sobie reputacji.
 
Choć mieliśmy dwie dziwne noce w ostatnim miesiącu. Juleczka budziła się koło godziny 1.30 (my tak mniej więcej kładziemy się spać) w świetnym nastroju i w pełni rześka do zabawy. Żadne sposoby karmienia ani lulania nie pomagały. Po prostu spało się po dwie godziny krócej. Kiedy miały miejsce te trudne noce? Ano oczywiście po zmianie czasu. Nawet dorosłemu jest się trudno przestawić na nowy czas – a co dopiero dziecku, które „zupełnie zgłupiało” – i nie chodzi o to, że dziecko jest niemądre, tylko ten ktoś, kto na ten wybitny pomysł zmiany czasu wpadł. Przetrzymać dziecko o tę godzinę dłużej do kąpieli przez pierwsze dni, to była prawdziwa masakra… Zresztą do dziś Jula nie zdecydowała się na przestawienie biologicznego zegarka – co ją ktoś będzie w ciula robił. Przy starym czasie wstawała ok. 9.15 rano, teraz wstaje ok. 7.45. Jest to o tyle ciekawe, że zegarek zdaje się, przestawialiśmy o godzinę, a nie o półtorej. Ale ja podobno w tym wieku wstawałem o 6.00 (szkoda, że teraz o 6.00 to by mnie trzeba było z łóżka dźwigiem podnosić) – więc nie zamierzam broń Boże narzekać. Podaję to tylko jako ciekawostkę.
 
Jak wspomniałem – Juleczka z ogromnym zaangażowaniem ogląda świat. To wielkie zainteresowanie przechodzące w zadziwienie, które odmalowuje się na twarzy dziecka, gdy ogląda coś zupełnie przyziemnego, jest piękne. Duże oczy Juleczki wyrażają krańcowe zainteresowanie i skupienie na sprawie. Można ją wtedywołać i wymachiwać przed nią rękami – a ona dzielnie będzie wpatrywać się w to, co przyciągnęło jej uwagę.
 
Innym sposobem uczenia się świata przez malutką Juleczkę jest dotyk. Od pierwszych miesięcy Juleczka głaska Mamę, która karmi ją piersią. Bardzo lubi badać rączką twarz kogoś, kto trzyma ją na rękach.
 
 
Już trzy miesiące temu pisałem, że Juleczka strasznie chce siadać. Teraz jest tak nadal. Jeszcze sama nie potrafi się podnieść. Niemniej potrafi już podpierać się rączką, w niektórych pozycjach siedzi niemal stabilnie. Na tym jedn
 
ak nie koniec. Siadanie to za mało. Juleczka strasznie lubi wstawać. Potrafi silnie uchwycić się za palce i natychmiast z pozycji leżącej podnieść się do stojącej. Umie się już samodzielnie przesuwać – gdy ma cel to zadziwiająco szybko – i zajmuje już pozycję do raczkowania (choć tej umiejętności jeszcze nie opanowała).
 
I głosik też ćwiczy. Teraz to już jak krzyknie – to nie ma zmiłuj. Najzabawniejsze jest jednak, gdy Juleczka się na coś „skarży”. Wtedy potrafi wydobywać z siebie taką gamę dźwięków i ma tak bogatą m
 
imikę, że nie wiadomo, czy się śmiać, czy smucić razem z nią. Najczęściej robimy więc jedno i drugie. A potem próbujemy jakoś zaradzić.
 
To jednak co najwspanialsze w obserwowaniu rozwoju pierworodnej Córeczki, to jej wspaniały, słodki i głęboki śmiech. Nie machyba nic piękniejszego w rodzicielstwie niż radość własnego dziecka. A Juleczka jest dzieckiem ogromnie radosnym. Zabawy, kiedy szalejemy, a Jula pęka ze śmiechu to jedne z najpiękniejszych momentów w życiu. Nie sposób oddać tego w słowach czy nawet na statycznych zdjęciach, które zamieszczam poniżej.
 
Dzieciątko – nawet tak „łatwe w obsłudze” jak Juleczka – wymaga sporo pracy, poświęceń. Potrafi zmęczyć (zwłaszcza teraz, gdy stale potrzebuje, żeby ktoś się nią zajmował, bo sama się nudzi). Ale i zbliża do siebie nas jako małżonków, scala, buduje małżeństwo. Jest pewnym punktem odniesienia, pewnym wspólnym celem – obojgu zależy nam na dobru naszej Córki. W końcu jest Owocem Miłości. Nigdy nie myślałem, że bycie ojcem jest tak piękne, że bycie ojcem buduje mnie nie tylko jako ojca, ale również jako  męża.
 
 
I świeżutkie zdjęcie sprzed kilku godzin. Julka radośnie obchodziła swoją półrocznicę
 

 

Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej. W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Rozmaitości