Paweł Pomianek Paweł Pomianek
194
BLOG

Juleczka skończyła dziś roczek!

Paweł Pomianek Paweł Pomianek Rozmaitości Obserwuj notkę 9

Dziś o 12.35 nasza pierworodna Córka skończyła roczek. Jak szybko ten czas leci. Z drugiej strony dziś trudno uwierzyć, że to zdecydowane, towarzyskie dziecko, którego wszędzie pełno, było jeszcze rok temu biednym, ściśniętym pępowiną niemal zupełnie bezbronnym noworodkiem. Dzisiejszy dzień, pełen dziękczynienia był także dniem wspomnień.
 
Tak pisałem dokładnie przed rokiem:
 
To nie do wypowiedzenia, co przeżyłem w dzisiejszym dniu. Zwłaszcza, że mogłem być przy porodzie cały czas obecny, śledzić dokładnie każdy moment, wspierać Żonę w tych jakże trudnych chwilach. Mimo bólu, który obserwowałem, było to jedno z najpiękniejszych przeżyć mojego życia. Nie oddałbym tego czasu za nic w świecie. Miałem łzy szczęścia w oczach, gdy zobaczyłem naszą Okruszynkę, miałem łzy w oczach, gdy widziałem szczęście mojej Anusi, ale i wdzięczność za to, że cały czas ją wspierałem.
 
A dzień później, w bardziej uporządkowanej refleksji, dodawałem:
 
Ojcostwo to niesamowite szczęście. Tak sobie myślę, że gdy żeniłem się z Anusią, nie wyobrażałem sobie, że może być w życiu jeszcze piękniej. To była dla mnie pełnia szczęścia. Dziś nie wyobrażam sobie już większego szczęścia niż z obiema moimi Kobietami. A przecież kiedyś, jeśli Bóg da, nasza rodzina jeszcze się powiększy. I znów nie będę sobie mógł wyobrazić, jak kiedyś mogłem czuć się spełniony bez tego kolejnego członka rodziny, który już wtedy będzie.
 
Kilka dni po porodzie Juleczka wyglądała tak:

 
Dziś (zdjęcie sprzed kilku dni) wygląda już tak:

 
**************
 
Na pewno mogę potwierdzić: ojcostwo to wielkie szczęście. Towarzyszenie dziecku tak bliskie, do jakiego mam okazję dzięki pracy zdalnej, to też niesamowite doświadczenie. A jaka jest Juleczka? To na pewno dziecko bardzo zdecydowane – wie czego chce i wyraźnie to komunikuje. Przy tym jest niesamowicie kontaktowa i na tyle, na ile już potrafi, chce być duszą towarzystwa i w centrum uwagi. Nawet w większym towarzystwie, gdy się zaczyna rozmawiać o innych sprawach z wyłączeniem Juli, zaraz stara się gadać (oczywiście po swojemu) głośniej od wszystkich. Bardzo otwarta na ludzi i strasznie towarzyska. Może to potwierdzić Sosenka, która wczoraj wraz z Panią Łyżeczką zawitała na chwilę w nasze skromne progi. Otóż Sosenka spontanicznie wzięła leżącego obok niej jasia-podusię, zasłoniła się nim i chciała się jeden raz zabawić z Juleczką w kuku-kuku. No i to błąd Sosenki. Potem przez dłuższy czas Jula co chwila przynosiła Sosence jasia i kazała się jej chować i robić kuku. Komunikaty – jak to u Julii – choć niewerbalne w sensie wypowiadanych słów, były bardzo wyraziste. To, co mnie najbardziej zaskakuje w tym wciąż jeszcze Maleństwie to niezwykłe poczucie humoru. Potrafi czasami przyczaić, że coś jest żartem, nawet jeśli nie widać tego po minie mówiącego albo obrócić coś w żart na swoją korzyść – na przykład wyśmiać coś, co mówi się śmiertelnie poważnie. I w szokujący (choć sympatyczny) – ja nie miałem wcześniej dzieci, więc nie wiem, czy inne też tak żartują, ja podobno nie żartowałem, bo byłem w dzieciństwie niezwykle poważny – sposób potrafi sobie zadrwić z rodziców. Np. w sposób absolutnie realistyczny udaje, że robi „Eee, eee”, a potem śmieje się w głos, gdy chcemy ją przebierać. Albo w najmniej oczekiwanym, ale jakże trafnym kontekście potrafi wstawić nauczone już kilka miesięcy temu „Aaa gdzie!” Jeszcze nie do końca rozumie, co to znaczy, ale wie, że to jest na pewno przeczenie (bo ona się specjalizuje w przeczeniach, jedyne słowa poza określeniami osób, które całkowicie rozumie to „nie ma” i „nie”) i że jest śmieszne – i zawsze gdy to mówi, potrafi wybrać rzeczywiście śmieszny kontekst.
 
– Juleczko, ty to już kupę słów umiesz mówić.
– „Aaa gdzie!”
 
– Juleczko, zobacz, jak już kwiatuszki ładnie rosną.
– „Aaa gdzie!”
 
Choć ostatnio hitem jest nowe słówko, którego się nauczyła: „Da, da!” Donośne wołanie rozbrzmiewa w domu zwłaszcza gdy jemy… chleb, który obok wody (Jula taka postna jest) jest jej przysmakiem. Chociaż wczoraj chciała Sosence i Łyżeczce zabrać też pizzę…
 
**************
 
Zawalony zleceniami nie jestem dziś w stanie napisać więcej. Właściwy wpis rocznicowy na temat samej Juleczki, zostawiam na przyszły tydzień. Jestem też winny relację z wizyty w Rzeszowie Sosenki i Pani Łyżeczki. Mam nadzieję, że kolejny tydzień będzie czasowo mniej zwariowany i zdołam wszystko nadrobić. A może uda się w niedzielę w dniu rocznicowej rodzinnej imprezki? W każdym wraz razie naszą dzisiejszą radością z Czytelnikami mojego bloga i Saloniku Kameralnego chciałem podzielić się już dziś.

 

Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej. W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Rozmaitości