Paweł Pomianek Paweł Pomianek
54
BLOG

MŚ: O występach i szansach siedmiu moich ulubionych drużyn

Paweł Pomianek Paweł Pomianek Rozmaitości Obserwuj notkę 2

Faza grupowa Mistrzostw Świata nie zawsze obfituje w wiele emocjonujących meczów. Natomiast zawsze jest ciekawie, gdy chodzi o skomplikowanie grupowych tabel i szanse poszczególnych drużyn na wyjście z grupy przed ostatnimi meczami. Właściwie w żadnej grupie sytuacja po dwóch seriach nie jest do końca klarowna. Nie zamierzam jednak pokusić się o całościową analizę. Chcę skupić się wyłącznie na sytuacji i dotychczasowych grach siedmiu drużyn, którym kibicuję.
 
Nigdy nie ukrywam swojego zamiłowania do otwartej, ofensywnej piłki afrykańskiej i południowoamerykańskiej. Dlatego zapewne zestaw siedmiu drużyn, którym w tych Mistrzostwach kibicuję nie jest dla nikogo zaskoczeniem (wymieniam w kolejności od drużyn, którym kibicuję najmocniej):
1. Argentyna
2. Hiszpania
3. Kamerun
4. Nigeria
5. Meksyk
6. Urugwaj
7. Wybrzeże Kości Słoniowej
 
Poszczególny drużyny będę omawiał w przedstawionej kolejności, łącząc jednak te, które znajdują się w tych samych grupach.
 
Grupa B: Argentyna i Nigeria
 
Argentyna i Nigeria podobnie jak w roku 1994 trafiły do jednej grupy. Były uważane za drużyny w tej grupie faworyzowane. I rzeczywiście pierwsze dwa mecze pokazały, że Argentyna nie zawodzi. Gra swoją, ofensywną, ładną dla oka piłkę. Popisy Messiego, rajdy Teveza mogą się podobać. Oczywiście nie jest to jeszcze piłka, która mogłaby totalnie zachwycać, ale na prawdziwe popisy przyjdzie jeszcze pora. Oby wtedy gra Argentyny była równie skuteczna. Tradycyjnie dla drużyn latynoskich jest trochę niefrasobliwości w obronie, czego nie potrafiła wykorzystać Nigeria, ale raz wykorzystała Korea. Wielką siłą Argentyny jak zawsze jest atak i skuteczność. Szczerze mówiąc, nie zdziwiłbym się, gdyby w fazie pucharowej w meczach Argentyny padały wyniki 3:2 lub nawet 4:3. Latynoska piłka ma to do siebie, że ma za zadanie strzelić o tę jedną bramkę więcej. A że po drodze coś się straci – to jest wkalkulowane. Jedyne co mnie martwi to Maradonna na ławce. Nigdy nie lubiłem Maradonny. Oczywiście można się było zachwycać jego techniką, ale mnie zawsze denerwowała jego maniera, pokładanie się na boisku we włoskim stylu, symulowanie fauli. A po zakończeniu kariery problemy z narkotykami, strzelanie z broni do ludzi itp. Uważam, że to człowiek rozchwiany, nie nadający się na trenera, czyli kogoś, kto ma posiadać umiejętność podniesienia zespołu w trudnym momencie. Z drugiej strony Maradonna jest w Argentynie półbogiem. Jeśli piłkarze tak go będą traktować i będą umieli wybaczyć mu wszystkie niedoskonałości, to może się okazać, że sam fakt iż Diego siedzi na ławce, okaże się zbawienny. Na razie Argentyna wpadłaby na Meksyk (inna z drużyn, którą bardzo lubię) – czyżbyśmy mieli więc powtórkę tego fantastycznego meczu z dogrywką sprzed czterech lat (też w 1/8). Pamiętam, że był to dla mnie jeden z najbardziej emocjonujących meczów tamtych mistrzostw. Tyle, że Meksyk… ale może o tym za chwilę. W każdym razie Argentyna jeszcze na 100% nawet nie ma zapewnionego wyjścia z grupy. Wprawdzie, aby Korea mogła wyprzedzić Argentynę, to Grecja musiałaby wygrać z Argentyną co najmniej 4 bramkami przy dobrym układzie, ale czysto na papierze Argentyny nie ma jeszcze w drugiej rundzie. Sądzę jednak, że Grecja zostanie pokonana i nie zagra dalej w turnieju.

Foto: http://ms2010.interia.pl/galerie/pilka-nozna/messi-w-akcji/zdjecie/duze,1283920,6
 
Zupełnie inaczej ma się sprawa Nigerii. Tu sytuacja wygląda źle. Wprawdzie Nigeria zagrała dobry pierwszy mecz, ale Argentyna i tak była lepsza. W drugim meczu Nigeryjczycy zagrali nienajgorzej, ale absolutnie zaskoczył poziom gry reprezentacji Grecji. Oczywiście na przebieg meczu wpłynął fakt, że Nigeryjczycy grali w dziesiątkę, niemniej jednak Nigeria po dwóch meczach jest bez punktu. Wbrew kiepskim obliczeniom na gorąco prowadzonym przez polskich komentatorów, Nigeria ma jednak szansę wyjść z grupy i to całkiem realne. Potrzeba tylko zwycięstwa Argentyny nad Grecją i zwycięstwa dwoma bramkami nad Koreą Południową. Oczywiście, że do tego to trzeba zmienić zupełnie styl gry! Ale jeśli założymy, że Nigeria słaby mecz ma za sobą, to realna szansa istnieje. Tylko trzeba zagrać tak jak stara dobra Nigeria ’94 i ’98.
 
Hiszpania
 
To, co wydarzyło się 16 czerwca w Durbanie mocno skomplikowało życie Hiszpanom. Hiszpania nie grała źle, miała niezwykłą wręcz przewagę choćby posiadania piłki. Stwarzała sytuacje, atakowała, grała w swoim stylu. To nie była Francja, która od początku tych mistrzostw gra zupełnie bezbarwnie, bez pomysłu. Ale czegoś Hiszpanom zabrakło. Wyglądało to po prostu na zły dzień. Ale to nadal silny zespół. To nadal jeden z najpoważniejszych kandydatów na mistrza świata. Turnieje się tak zaczyna. Wielu finalistów zaczynało od porażki finały mistrzostw (1990: Argentyna – Kamerun 0:1, 1994: Włochy – Irlandia 0:1, Francuzi zaczęli od dwóch remisów poprzednie mistrzostwa). Myślę, że Hiszpania ma za sobą najgorsze. Dobrze, że teraz mecz z Hondurasem, można nastrzelać trochę bramek, a w każdym razie zwyczajnie się odblokować i wygrać choćby jednym golem. Wielkim minusem jest niestety to, że Hiszpania prawdopodobnie już nie wygra tej grupy. Myślę, że Szwajcaria ze swoją solidną obroną nie da sobie wydrzeć pierwszego miejsca i zdobędzie co najmniej 7 punktów. Ale jeśli nawet dziś polegnie z Chile, to sytuacja Hiszpanów skomplikuje się jeszcze bardziej. Bardzo prawdopodobne będzie, że Hiszpania, Chile i Szwajcaria zdobędą wtedy po sześć punktów i jedna z drużyn odpadnie. Jeśli jednak Chile wygra dziś jedną bramką, Hiszpanom będzie wystarczyło zwycięstwo z Hondurasem i wygrana dwiema bramkami z Chile. W grupie H jest bardzo ciekawie. Wszystko przed nami. Ale chyba jednak szykuje się w 1/8 przedwczesny… no może półfinał: Brazylia – Hiszpania.
 
Kamerun
 
Kamerunowi kibicuję najdłużej ze wszystkich narodowych reprezentacji poza naszą drużyną, bo nieprzerwanie od 1990 r. W tym turnieju widzieliśmy dwa oblicza Kamerunu: koszmarne w meczu z Japonią i przepiękne w meczu z Danią. Po meczu z Japonią, szczerze mówiąc, położyłem kreskę na tym zespole. Eto’o i Geremi skończą karierę i ta drużyna zupełnie się rozsypie. W obecnym pokoleniu nie ma właściwie następców – pomyślałem. Jakże zszokowany byłem poziomem gry Kamerunu w meczu z Danią! Kamerun przegrał, ale Kamerun grał cudownie. Ja właśnie taką piłkę kocham: szybkie, techniczne, krótkie podania, techniczne sztuczki, zagrania na pamięć, gra cały czas do przodu, jak Nieposkromione Lwy. Od dzieciństwa fascynuję się afrykańską piłką, ale powiem szczerze, że po tegorocznym Pucharze Narodów Afryki oraz po niemal wszystkich meczach afrykańskich drużyn na tegorocznym mundialu byłem trochę zniechęcony. Afrykańska piłka, to już nie to co kiedyś. Dyscyplina taktyczna, to że w większości ci zawodnicy grają teraz w Europie zabiła piękno i spontaniczność tego futbolu (nawet jeśli jest przez to skuteczniejszy, choć w wynikach reprezentacji z Afryki na mundialach raczej tego nie widać). I w tym momencie zdarzył się taki mecz jak Kamerun-Dania. Eto’o, Mbia, Webo, A. Song, Geremi, Emana, rezerwowy Idrissou i wielu innych zasługuje na niezwykłe uznanie. To była esencja afrykańskiego futbolu. Do szczęścia zabrakło oczywiście choćby jednego punktu, ale trzeba oddać Duńczykom, że oni także zagrali podobnie. Nigdy nie widziałem tej reprezentacji grającej tak pięknego, ofensywnego futbolu. Życzę im zwycięstwa nad Japonią i potyczki… No, pewnie z Paragwajem. Zapowiada się ciekawy, wyrównany mecz. Ale za daleko wybiegłem. Wracam do Kamerunu. Nie zgadzam się z tym, że po latach pamiętamy tylko wyniki. Sam osobiście, ale i wiele razy komentatorzy, wspominamy też porażki drużyn w wielkim stylu, przy stworzeniu niesamowitego spektaklu. Taka porażka zdarzyła się Kamerunowi, ale ja z tych mistrzostw zapamiętam styl ich walki z Danią. To, że powrócił ten wielki, wspaniały Kamerun. Ja już tak mam, że bardziej cenię drużyny za styl, niż za wynik. Kibice Włochów muszą mi wybaczyć. Choć na zrozumienie z ich strony nie liczę. Kamerun w przeciwieństwie do Nigerii nie ma już nawet cienia szansy na wyjście z grupy. Tylko pozornie sytuacja w tej grupie wygląda tak samo. Tu również lider ma sześć punktów, kolejne dwa zespoły po trzy punkty, a drużyna z Afryki jest bez punktu. Tyle że Kamerun przegrał spotkania z obydwiema drużynami, które mają po 3 punkty, a Nigeria tylko z jednym z tych zespołów oraz z liderem. A to robi kolosalną różnicę. Holendrzy mają już zwycięstwo w grupie w kieszeni, więc może jest szansa na zwycięskie pożegnanie Kamerunu. W pełni im się należy!
 
Grupa A: Meksyk i Urugwaj
 
Kibicuję w tej grupie Meksykowi i Urugwajowi, ale gdybym miał postawić przed mistrzostwami na dwie drużyny w tej grupie, to pewnie wybrałbym Francję (bo to faworyt) i RPA (bo to gospodarz). Ale w sporcie czasami rzeczywistość lubi płatać figle i bywa piękniejsza niż… marzenia, w których liczyłem na awans jednej z dwóch drużyn, którym kibicuję, stawiając zdecydowanie bardziej na Meksyk. Tymczasem to co zrobił Urugwaj w meczu z RPA całkowicie mnie zaskoczyło. Cechuje drużynę Urugwaju przede wszystkim niezwykle poukładana gra w obronie. Obejrzałem prawie cały mecz z RPA oraz z opóźnieniem drugą połowę meczu z Francją. Właściwie rywale nie stworzyli pod bramką Urugwaju żadnych groźnych sytuacji. Biorąc pod uwagę, że to drużyna latynoska, to poukładanie w grze obronnej nieco zaskakuje, ale i cieszy. Ja wprawdzie nie lubię włoskiej piłki, ale czasem dobrze pokibicować drużynie, która jest pewna w obronie, nie wypuszcza się na rywala całą drużyną (jak Kamerun) i przede wszystkim zdobywa przedniej jakości bramki. Forlan jest w formie – gra kapitalnie i ma duże wsparcie od swoich kolegów z formacji ofensywnej. Pytanie tylko, co stanie się z Urugwajem dalej. Pomimo, że na razie liderują w grupie, mam pewną obawę. Po pierwsze o mecz z Meksykiem. Pamiętajmy, że Urugwaj (podobnie jak Meksyk) jeszcze nie jest pewny awansu. W przypadku porażki z Meksykiem oraz porażki RPA z Francją, ta ostatnia zrówna się z Urugwajem punktami, a między nimi padł remis. Wtedy będzie liczyć się różnica bramek. Tutaj Francuzi są o pięć do tyłu (Urugwaj 3-0, Francja 0-2). Niby mało prawdopodobne, zwłaszcza biorąc pod uwagę konflikty w kadrze francuskiej, ale jednak możliwe.
 
O Meksyk nadal obawiam się mniej. To drużyna bardziej dojrzała niż Urugwaj. Przyznam szczerze, że bardziej spodziewałem się ich zwycięstwa z bezbarwną Francją, niż Urugwaju z RPA. Meksyk gra równie dojrzale w ataku, jak w obronie. Ma bardziej solidną drugą linię i większe doświadczenie w grach na Mistrzostwach Świata w ostatnich latach niż Urugwaj. Jutrzejsza potyczka z Urugwajem zapowiada się pasjonująco, bo Meksyk jest w tej chwili na drugim miejscu w grupie. Urugwaj będzie grał na remis (a wiadomo, jak trudno strzelić im bramkę), ale wątpię, by Meksyk poszedł na ten układ i zaryzykował grę z Argentyną w 1/8, kiedy ma niepowtarzalną szansę wziąć sprawy w swoje ręce, wygrać z Urugwajem i zmierzyć się z Koreą, Grecją lub Nigerią. Meksyk to drużyna o wielkim potencjale, która może dotrzeć do strefy medalowej (choć nie sprawdzałem drabinki na kogo ewentualnie wpadają w ćwierćfinale). Liczę, że ta ekipa dostarczy mi jeszcze sporo frajdy.
 
Wybrzeże Kości Słoniowej
 
A tutaj napiszę krótko: jestem zawiedziony. Nie tyle wynikami, bo 1 punkt w meczach z Portugalią i Brazylią to nie jest najgorzej, ale postawą w meczu z Brazylią. Brutalne faule (po kontuzji Wasila nie mogę patrzeć na takie rzeczy), prowokowanie bójek, symulowanie uderzeń w twarz (szkoda Kaki, choć za Brazylią nie przepadam). Mecz z Brazylią, to w wykonaniu WKS po prostu żenada. Wcześniej z Portugalią było całkiem nieźle. Dość ładna gra, nawet lekka przewaga. Ale to już nie jest ta sama drużyna, która zachwycała przed czterema laty swoim stylem. To grupa jakoś dziwnie zmanierowanych piłkarzy. Grająca zbyt zeuropeizowaną piłkę, a jednocześnie podobnie jak inne afrykańskie zespoły hermetyczna (jak już nie idzie, to na całego) – na Pucharze Narodów Afryki było to samo, wystarczy porównać mecze z Burkina Faso i Ghaną. Jeśli zachowanie na boisku i styl gry zespołu nie zmieni się kolejnym/kolejnych meczach, to zespołu WKS nie postawię w gronie moich ulubionych w kolejnych mistrzostwach. Gdzie jest ta drużyna, która przed czterema laty stworzyła niesamowity spektakl w meczu z Argentyną i wspaniale walczyła z Holandią?

 

Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej. W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Rozmaitości