Paweł Pomianek Paweł Pomianek
678
BLOG

Wielki Post. Kilka refleksji

Paweł Pomianek Paweł Pomianek Kultura Obserwuj notkę 0

Można powiedzieć, że od najmłodszych lat Wielki Post był okresem liturgicznym najbliższym mojemu sercu. Odkąd pamiętam praktykowałem szczególny kult Męki Chrystusa. Tak zostało do dziś. Wydaje się, że pierwszy z wielkopostnych piątków jest doskonałym momentem, by pokusić się o kilka refleksji, do których prowadzi ten okres liturgiczny. Zapewne jeszcze nie raz w czasie tego Wielkiego Postu będzie mi dane kontynuować rozpoczętą tutaj myśl.

Po co Wielki Post?

Na ten temat mówi się wiele. Na Salonie24 polecam choćby wartościowy wpis Andrzeja Chrzanowicza. Mówiąc najkrócej jest to czas refleksji, czas pokuty, czas pogłębionej modlitwy, ale też czas szczególnego zwrócenia uwagi na bliźniego, czas uczenia się szczególnej wrażliwości. Mówi się, że taki czas jest nam chrześcijanom potrzebny. I to wszystko jest ogromnie ważne.

Myślę jednak, że często zapomina się o najważniejszym. Otóż Wielki Post jest przede wszystkim po to, byśmy w sposób szczególny, przez te niemal 50 dni, mogli rozważać najważniejsze tajemnice naszej wiary. By ten czas uświadomił nam, za jak wielką cenę zostaliśmy odkupieni. I dopiero owa refleksja nad Męką i śmiercią Chrystusa, nad Jego ofiarą, powinna nas prowadzić do rozmyślania nad sobą. Obyśmy nie zapomnieli o tym podstawowym wymiarze.

Refleksja o cierpieniu

Wielki Post do znakomity czas, by uświadomić sobie jak wielką wartość ma nasze cierpienie. Zbawienie Świata nie dokonało się w inny sposób, ale właśnie poprzez niebotyczne cierpienie, poprzez przelanie krwi, poprzez śmierć. Poprzez cierpienie i śmierć Boga, ale warto tutaj pamiętać i o tym, co pisał św. Paweł: „Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół” (Kol 1,24). Czyli warto pamiętać, że również każdy z nas poprzez swoje cierpienia, może niejako włączać się w cierpienie Chrystusa, może włączać się w zbawienia świata.

Niesamowita rzecz, że nie mamy w naszym życiu nic bardziej wartościowego, co moglibyśmy oddać Bogu niż nasze cierpienie. To nie nasze dobre uczynki, ale właśnie nasze cierpienie ma największą wartość. To niesamowite przewartościowanie, dokonujące się przez Mękę Jezusa Chrystusa – to, co było do tej pory karą, co było złem, zostało przez nią przemienione w błogosławieństwo, w coś najcenniejszego. Stąd tak wielka miłość i szacunek Kościoła do ludzi chorych, permanentnie cierpiących. Ileż wspaniałych słów Jana Pawła II na ich temat.

By nie być jednak posądzonych o kult cierpiętnictwa (gdy mnie ktoś zna lepiej, to doskonale wie, że jestem bardzo radosnym, szczęśliwym i spełnionym człowiekiem i to wcale nie kłóci się z tym, co napisałem), kilka dopowiedzeń. Po pierwsze wartość ma tylko to cierpienie, które dokonuje się w miłości, które jest w duchu chrystusowej miłości przeżywane. I druga rzecz: wartość zbawczą ma nade wszystko cierpienie niechciane, to, które nie jest wynikiem naszej woli. Powody mogą być tu różne: choroba, problemy wynikające z niedoskonałości naszego charakteru, ból wewnętrzny spowodowany grzechem czy słabością (sic!). Natomiast zdecydowanie mniejszą wartość ma cierpienie spowodowane dobrowolnie podjętym postanowieniem (postem itp.). O cierpieniu mógłbym pisać wiele, bo to jeden z moich – choć brzmi to mało szczęśliwie – koników teologicznych. Dziś niech tyle wystarczy. Jeśli byłyby jakieś pytania, chętnie pewne rzeczy dopowiem.

Miejsce Maryi

Kilka lat temu poprzez początkową kontestację polskiej pobożności maryjnej odkryłem niesamowicie ważne miejsce Maryi w mojej duchowości. By ukazać miejsce Maryi w Wielkim Poście można by pisać bardzo wiele. W zasadzie cała moja praca magisterska mogłaby być potraktowana jako poszukiwanie wymiarów maryjności w duchowości pasyjnej. Jednak mówiąc najkrócej: Maryja musi być obecna w naszych rozważaniach wielkopostnych jako Nauczycielka, Mistrzyni współcierpienia. Ona stoi pod Krzyżem Chrystusa. Ona również jest obecna jako Towarzyszka cierpienia każdego z nas. Ona także uczy nas cierpienia w duchu swego Syna.

W przyszłym tygodniu będę publikował cykl swoich starszych tekstów. I tam również znajdzie się miejsce dla refleksji o miejscu Maryi w Eucharystii – a ten temat nierozerwalnie wiąże się również z miejscem Maryi w duchowości pasyjno-wielkopostnej. Myślę jednak, że także w dalszej części Wielkiego Postu szerzej napiszę o Maryi, Matce Bolesnej.

Jak przeżywać Wielki Post?

Sam osobiście uważam, że dużo ważniejsze niż różnego rodzaju wyrzeczenia jest działalność pozytywna. Czyli po pierwsze pogłębienie modlitwy. Warto znaleźć w Wielkim Poście czas na lekturę Pisma Świętego, na duchową lekturę, na osobistą i wspólnotową modlitwę. Warto rozmyślać nad swoim życiem w kontekście Ewangelii. Przy tym warto, zwłaszcza w piątki Wielkiego Postu, trochę zwolnić tempo, trochę wyciszyć to wszystko, co nas absorbuje.

Warto również niewątpliwie pamiętać, że jest to okres, gdy w sposób szczególny powinniśmy pamiętać o potrzebujących – to już kwestia jałmużny. Jest w mojej diecezji bardzo piękny zwyczaj, że dzieci otrzymują na początku Wielkiego Postu puszkę Caritasu, do której przez cały ten okres składają to, co zaoszczędziły w Wielkim Poście. I tu w sposób naturalny przechodzimy do trzeciej istotnej kwestii, mianowicie do postu. Warto może właśnie zamiast na rzeczy, których sobie odmówimy, poświęcić te pieniądze na jałmużnę. Będzie to naturalne połączenie tych dwóch wymiarów. Poszcząc warto też pamiętać o wymiarze cierpienia Chrystusa, zwłaszcza, gdy niemiłosiernie ssie w żołądku. To, co trudne ma wielką wartość.

To garść osobistych refleksji, może ktoś znajdzie tutaj coś swojego czy coś dla siebie. Oczywiście warto, by każdy znalazł swój sposób przeżywania Wielkiego Postu. Ważne tylko, by nie stracić tego okresu, by nie przejść ponad jego trwaniem do porządku dziennego. To dla nas – katolików zbyt ważne dni...

Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej. W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura