Paweł Pomianek Paweł Pomianek
323
BLOG

NBA: Portland już ma więcej zwycięstw, niż w zeszłym sezonie

Paweł Pomianek Paweł Pomianek Rozmaitości Obserwuj notkę 1

We wtorkowym meczu w Memphis z miejscowymi Grizzlies Portland Trail Blazers odnieśli 42 zwycięstwo w tym sezonie. Oznacza to, że mimo iż do końca rozgrywek w regular sezon pozostało im jeszcze 14 spotkań, już teraz mają na swoim koncie więcej zwycięstw niż w całym poprzednim sezonie. Wszystko wskazuje na to, że po kilku latach przerwy znów ujrzymy w playoffs drużynę Smug, której od najmłodszych lat gorąco kibicuję.
 
Przed przeszło dwoma miesiącami pisałem o tym, co dzieje się na Wschodzie NBA, gdzie rywalizacja w tym roku wydaje się ciekawsza niż w ostatnich sezonach. Obiecałem wówczas, że w niedługim czasie opiszę to, co dzieje się na tradycyjnie w ostatnich latach bardziej wyrównanym i grającym na wyższym poziomie Zachodzie. Trochę mi się to „niedługo” przeciągnęło, ale dziś choć nieco spóźniony, zabieram się wreszcie za analizę sytuacji na Zachodzie. Poświęcę jej dwa wpisy. Dziś napiszę o Portland Trail Blazers, jutro o pozostałych drużynach. Portland Trail Blazers kibicuję od wielu lat, jeszcze od czasów początków transmisji NBA w Polsce, od czasów Drexlera i dwóch finałów: 1990 r. przegranych 1:4 z Detroit i z 1992 r. przegranych 2:4 z królującymi wówczas w czasie pierwszej trylogii Chicago Bulls.
 
Portland Trail Blazers po latach posuchy nareszcie mają wielką szansę awansować do playoffs. Zespół buduje się z roku na rok. W sezonie 2005/6 mistrzowie NBA z 1977 r. odnieśli raptem 21 zwycięstw w 82 spotkaniach. Rok później było to już 32 zwycięstwa, a przed rokiem 41. Drużyna z roku na rok odnosi po ok. 10 zwycięstw więcej. Wygląda na to, że w tym roku ta tendencja zostanie podtrzymana, a Trail Blazers uzyskają około 50 zwycięstw. Dziś Portland ma już 42 zwycięstwa. Do wygrania wydaje się natomiast jeszcze 11 z 14 pozostałych spotkań (wyjazdy do Cleveland, Houston i San Antonio spisuję na straty). Trenerowi Nate’owi McMillanowi, który przejął zespół w 2005 r. udaje się konsekwentnie budować coraz mocniejszą ekipę, a w tym sezonie Portland ma już rzeczywiście team nietuzinkowy. Właściwie na każdej pozycji gra ktoś co najmniej solidny. Oczywiście najmocniejsza jest pozycja nr 2, gdzie królują dwaj moi ulubieńcy: obdarzony Jordanowskim rzutem Brandon Roy oraz jeden z najbardziej efektownie grających graczy NBA Rudy Hernandez (to, co zrobili arbitrzy w czasie konkursu slum-dunków w podczas All-Stars Weekend było skandalem). Ale jest też świetny rozgrywający Steve Blake, znakomity silny skrzydłowy LaMarcus Aldridge oraz dwóch wymiennie grających centrów Joel Przybilla oraz nr 1 zeszłorocznego draftu, Greg Oden, który z powodu kontuzji stracił niestety cały poprzedni sezon.
 
Myślę, że Portland nie stać jeszcze na finał Konferencji, natomiast od tego, na którym miejscu uplasuje się w sezonie regularnym, będzie zależało czy będzie szansa na awans do najlepszej czwórki Zachodu. Problemem Portland jest bowiem fakt, że jest to drużyna własnego parkietu. Bilans Blazers na własnym parkiecie jest imponujący i wynosi 28-6, co daje pod tym względem czwarty wynik w lidze, lepszy nawet od takich potęg jak Boston czy Orlando. Niestety mecze na wyjeździe wciąż Portland ma na minus. A mecze z rywalami, z którymi może się spotkać w I rundzie playoffs na wyjeździe przegrywała niemal w komplecie. Dlatego tak ważne jest zajęcie czwartego miejsca, premiowanego grą u siebie w większości spotkań.
 
Problem w tym, że nawet miejsce czwarte ustawiałoby w sytuacji rywalizacji albo z Denver, albo z Utah, albo z New Orleans (to najbardziej prawdopodobne, ale nie jedyne scenariusze, nawet rezerwując akurat czwarte miejsce dla Portland), tymczasem akurat z drużynami, z którymi Blazers sąsiaduje nieraz zdarzało jej się u siebie przegrywać. Choćby z Dallas, Blazers przegrało u siebie dwa razy, z New Orleans przegrało również, ale na szczęście zrewanżowało się wyjazdowym zwycięstwem. Tak więc czwarte miejsce jeszcze awansu do II rundy nie gwarantuje, ale zdecydowanie zwiększa szansę na najlepszą ósemkę Ligi, a czwórkę na Zachodzie. A to już byłby duży sukces dla tego zespołu. I dobre przygotowanie do tego, by za rok walczyć już o finał Konferencji, a może nawet coś więcej. Jeśli Portland zachowa regularność progresji z ostatnich sezonów, powinno wygrać w sezonie regularnym koło 60 meczów. A to już powinno dać co najmniej drugie miejsce na Zachodzie. Ech, trochę się rozmarzyłem. Na razie należałoby pozostać przy analizie tego sezonu. A ta – jak mówiłem – nie wygląda dla Portland Trail Blazers źle.
Foto za: http://www.nba4all.com/wp-content/uploads/2008/10/portland-trail-blazers.jpg
 
PS: Dosłownie przed chwilą Portland zwyciężył drugi z rzędu wyjazdowy mecz, tym razem 95:85 pokonując w Indianie miejscowych Pacers. Tym samym Portland odniosło 15 wyjazdowe zwycięstwo przy 19 porażkach. Obecny bilans Portland to: 43-25.

 

Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej. W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości