Bogactwem Świąt Paschalnych rozumianych jako całość, czyli od rozpoczęcia Triduum Paschalnego w wielkoczwartkowy wieczór, aż do Wielkanocnej Niedzieli jest przenikanie się wielu aspektów i rzeczywistości pozornie ze sobą sprzecznych, a tak naprawdę niesamowicie się przenikających i dopełniających.
W tym roku miałem szczególną okazję do tej refleksji, ponieważ w związku z rokrocznie spożywaną od jakiegoś czasu uroczystą kolacją po Mszy Wieczerzy Pańskiej, mój brat zadał mi pytanie, dlaczego skoro już przeżywamy cierpienie Jezusa w Ogrójcu, my jeszcze radujemy się i spożywamy uroczystą kolację. Jako że pytanie zostało zadane kilka godzin przed Liturgią i następującą po niej kolacją, pozwoliło mi na jeszcze głębsze przemyślenie całej sprawy i ukazanie naturalności owej uroczystej kolacji w perspektywie rzeczywistości całego Triduum.
Zanim przejdę do wyjaśnienia dodam tylko, że oczywiście uroczysta kolacja ma wymiar przedłużenia Uczty Paschalnej, podczas której Jezus ustanowił sakrament Eucharystii do domów, przeniesienia tej radości i doświadczenie jej w rodzinie, która jest przecież domowym Kościołem. Na początek dzielimy się poświęconym chlebem przyniesionym z Kościoła (u nas jest bardzo piękny zwyczaj poświęcenia chlebów dla każdej rodziny w Wielki Czwartek) i już wtedy składamy sobie życzenia na całe Święta Paschalne. Składanie życzeń dopiero w wielkanocną Niedzielę jest już bowiem nieco spóźnione i dotyka zazwyczaj jedynie wycinka bogatej rzeczywistości Paschalnej.
Jednak fakt, że spożywamy uroczystą kolację, gdy w kościołach ołtarz jest już obnażony, nie jest jedynym takim pozornie sprzecznym motywem Świąt Paschalnych. Całe Święta są przeplecionymi ze sobą smutkiem i radością, cierpieniem i nadzieją. Gdy spożywamy ową kolację radujemy się najcenniejszym Darem, jaki pozostawił nam na ziemi Chrystus, ale również poprzez jej uroczysty charakter spożywamy sporo, by przygotować się na ciężki post wielkopiątkowy. Abstrahując jednak od kolacji. Także w Liturgii Wielkiego Piątku, nie tylko skupiamy się na Męce Chrystusa, ale również w skupieniu i wdzięczności przyjmujemy Jego Najświętsze Ciało. Z kolei w Wielką Sobotę, w dniu, gdy czcimy zstąpienie Chrystusa do Otchłani, z jednej strony rozpamiętujemy jeszcze Mękę Chrystusa, w skupieniu klękamy przy Jego Grobie, z drugiej strony już biegniemy z koszykiem, by poświęcić pokarmy na wielkanocny stół. Z jednej strony jeszcze myślimy o naszych zmarłych, o tych, którzy odeszli, o poprzednim smutnym dniu (widzialnym znakiem jest zachowywany przez wielu w tym dniu zwyczajowy post od pokarmów mięsnych) – z drugiej strony już żyjemy dniem kolejnym. A w sposób jeszcze doskonalszy, bo uobecniając w sobie całą historię zbawienia, to przenikanie wielu tajemnic wiary ukazuje Liturgia Wigilii Paschalnej. (Ale o Wigilii Paschalnej, na której byłem w tym roku napiszę w osobnym wpisie – i nie będzie to wpis budujący.)
Choć jest to swoisty paradoks, te pozorne sprzeczności, prowadzą do przepięknego, spójnego przeżywania tych najbogatszych Świąt w Kościele katolickim.
Jestem świeckim magistrem teologii katolickiej sympatyzującym z odradzającym się w Kościele ruchem tradycjonalistycznym. Tematy najbliższe mi na polu teologii, związane w dużej mierze z moją duchowością, to: liturgia (w tym historia liturgii), mariologia i pobożność maryjna, tradycyjna eklezjologia oraz szeroko pojęta tematyka cierpienia w odniesieniu do Ofiary krzyżowej Jezusa Chrystusa. Przez lata zajmowałem się także relacją przesądów do wiary katolickiej.
W życiu zawodowym zajmuję się redakcją i korektą tekstów (jestem również filologiem polskim) oraz pisaniem. Zapraszam na stronę z poradami językowymi, którą wraz ze współpracownikami prowadzę pod adresem JęzykoweDylematy.pl. Ponadto pracuję w serwisie DziennikParafialny.pl. Moje publikacje można odnaleźć w licznych portalach internetowych oraz czasopismach.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości