pedro65 pedro65
960
BLOG

Budujmy zaporę

pedro65 pedro65 Społeczeństwo Obserwuj notkę 12

Kiedy w latach dziewięćdziesiątych kończono rozpoczętą za czasów PRLu budowę zespołu zapór wodnych w Czorsztynie, miejsce to stało się widownią intensywnych protestów miłośników ekologii. Wyborcza, która już wtedy szukała okazji i miejsc, gdzie można by kwestionować normalny porządek społeczny, zachęcała młodych ludzi do wypraw „na zaporę”. Na miejscu dochodziło do kłótni i bijatyk między „ekologami” a pracownikami budowy, zdarzył się nawet jakiś wypadek. Protesty trwały jeszcze, gdy przygotowywano się do oficjalnego otwarcia zapory w lipcu 1997 roku, choć z pewnością w latach 90-tych jedynym sensownym działaniem było dokończenie „rozgrzebanej” inwestycji.

I wtedy nad Tatrami i okolicą otwarło się niebo, a doliną Dunajca runął potop. Fala powodziowa, niewiele mniejsza od tej straszliwej z 1934 roku, napotkała jednak gotowy po prawie 30 latach zbiornik. 74 miliony metrów sześciennych rezerwy napełniało się przez jedną dobę. Ale to wystarczyło. Falę powodziową złamano ponad dwukrotnie, wały Nowego Sącza i innych miejscowości wytrzymały. Powódź tysiąclecia z 1997 roku w dolinie Dunajca okazała się niegroźna. Zaś lewicująca młodzież czmychała jak niepyszna szukać innych stanowisk szerzenia nieuchronnego postępu.

Dzisiaj mniej niż naturą, siły postępu interesują się naszym własnym gatunkiem, z tym że wobec niego kryteria tego co jest słuszne są niejako odwrócone. Im bardziej coś jest nienaturalne, tym większy zyskuje poklask. W konsekwencji środowiska homoseksualistów popierają aborcję, zaś zieloni zapłodnienie in vitro, co wydaje się bezsensowne w świetle głoszonych przez nich ideologii oraz praktykowanych zachowań. A jednak to robią. Zupełnie jakby kierowała tym wszystkim jakaś wyższa inteligencja, a wspólnym mianownikiem działań była niechęć do człowieka jako takiego. Ostatnio ofiarą takich działań padł projekt ustawodawczy „Stop Aborcji” oraz zgłaszające go organizacje. Projekt jeszcze wiosną, w chwili zgłoszenia znalazł poparcie rządzącej partii, również jej prezesa i pani Premier, jeszcze dwa tygodnie przed odrzuceniem wyglądało na to, że parlament ma szczerą wolę nad nim pracować, a ewentualne kontrowersje wyjaśnić lub zmodyfikować. Tymczasem lewica zwietrzyła okazję do ataku. Rozgłaszając kłamstwa i niedomówienia na temat treści tej inicjatywy zorganizowała protesty, głównie kobiet, którym rzekomo parlament oraz autorzy inicjatywy zamierzali zorganizować w XXI wieku (zawsze się zastanawiam, dlaczego numer wieku miałby decydować o tym, co jest słuszne i prawdziwe) „aborcyjne piekło”. I okazał się, że że wystarczy masowa manifestacja, pełna niespotykanej dotychczas w przestrzeni publicznej wulgarności, żeby rząd i większość parlamentu ustąpiła.

Aby zniechęcić obrońców życia w Polsce do jakichkolwiek działań, serwuje im się często opowieści o „kompromisie aborcyjnym”. Koncepcja kompromisu przypomina mi bajkę o smoku, któremu od czasu do czasu podrzuca się do zjedzenia jakąś dziewicę, żeby zostawił wioskę w spokoju. Ceną tego spokoju jest życie kilkuset ludzi, prawie tysiąca rocznie. Sugeruje się, że to tylko garstka, że przecież i tak jesteśmy dużo lepsi niż ci na Zachodzie. Siedźmy zatem cicho, żeby nie prowokować lewicy do wprowadzenia w odwecie aborcji totalnej. Tyle, że o kompromisach możemy mówić kiedy chodzi o asfaltowanie dróg, albo składki na ZUS czy coś w tym stylu. Tutaj natomiast przedmiotem sporu dwóch stron jest TRZECIA strona - prawdziwi, choć bardzo mali ludzie, ich prawo do życia. Bo człowieczeństwa oraz odrębności nowej istoty ludzkiej od samego poczęcia żaden uczciwy biolog już dzisiaj nie kwestionuje. Wobec tego idea, że kobieta ma prawo zabić dziecko, bo znajduje się ono w jej brzuchu jest mniej więcej tak samo uczciwa, jak prawo do zabicia uciążliwej cioci, która gości na jakiś czas w naszym domu.

Jest takie stare angielskie powiedzenie, pochodzące chyba z łaciny: "loyalty above all else except honour" - lojalność ponad wszystkim innym, z wyjątkiem honoru. Warto przypominać tą zasadę każdemu, zwłaszcza tym, którzy mają coś do powiedzenia. Honor nie ma ceny, nie wolno sprzedać go nawet za lojalność wobec swoich. A honor obejmuje wierność własnym obietnicom (choćby obietnicy poważnego traktowania obywatelskich inicjatyw), własnym zasadom i własnemu sumieniu. Zaś w gwałtowną zmianę w ciągu dwóch tygodni sumienia tak znacznej liczby dojrzałych osób, znających zagadnienie od kilku miesięcy, jakoś nie mogę uwierzyć. I choć wielu wychwala dziś Jarosława Kaczyńskiego za obiektywnie błyskotliwy manewr, jakim "rozbroił bombę podłożoną pod PiS", mnie coś tutaj nie gra. Wszak w 2011 roku PiSowi też jakoś nie udało się w komplecie przyjść do Sejmu, żeby zagłosować za jednym z poprzednich projektów obywatelskich broniących nienarodzonych. A przecież wtedy, będąc w opozycji, nie ponosili żadnego ryzyka politycznego. Projekt został odrzucony minimalną większością zaledwie pięciu głosów, mimo, że parlament był wtedy zdominowany przez PO i lewicę.

„Oczekiwał On tam sprawiedliwości, a oto rozlew krwi, i prawowierności, a oto krzyk grozy.” (Iz 5,7). Posłowie Prawa i Sprawiedliwości nie powinni nigdy zapomnieć, że nazwę swojej partii wzięli ze Starego Testamentu. Ani tego, że w ostatnich wyborach nie zdobyli większości parlamentarnej po prostu i wyłącznie na skutek uzyskanego poparcia, ale w jakimś sensie otrzymali ją od Opatrzności. Że ten sukces nie byłby możliwy, gdyby siły lewicowe nie zachowały się tak, jakby nagle straciły rozum.

Taki mandat rodzi zobowiązanie. Rozumiem, że nie jest łatwo, bo lewica zawsze traktuje sprawy obrony życia nienarodzonych i aborcji wyłącznie instrumentalnie. Nie zależy im na dzieciach, nie obchodzi ich też w gruncie rzeczy dobro jakichkolwiek kobiet. Nikt tam nie bada, jak bardzo cierpią PÓŹNIEJ te kobiety, które aborcji dokonały, nieważne z jak ważkich powodów. W przeciwieństwie do tej postawy prawdziwa prawica nie traktuje, nie może traktować sprawy symetrycznie, poświęcając życie najsłabszych w imię najbardziej nawet skutecznych strategii i dalekosiężnych programów ! Czy chrześcijański rycerz zmyka, gdy pod ostrzałem są bezbronne dzieci ?

Projekt „Stop Aborcji” był moim zdaniem starannie przygotowany, a słynny punkt o karaniu za aborcję matek, które pozostawiono do decyzji sądu, pozwalał po prostu na rozróżnienie między kobietą która naprawdę cierpi i jest w sytuacji bez wyjścia, a taką której mogłyby na przykład z powodu nieoczekiwanej ciąży przepaść wczasy w Grecji. Gdyby jednak chodziło o rzekome wady projektu, kilka miesięcy wcześniej znanego i dobrze przyjętego, to ich korektą właśnie mógł i miał prawo zająć się Sejm. Jeśliby zechciał. Mógł podjąć merytoryczne, pozbawione wyzwisk konsultacje, również z przeciwnikami projektu. Wybrał, w sposób zupełnie nieoczekiwany, skasowanie projektu bez dyskusji i z naruszeniem własnego regulaminu.

I żałosne są tu argumenty o tym, że kiedy naruszymy „kompromis”, za kilka lat przyjdzie lewica i wprowadzi wolną amerykankę. Chrześcijańskie rycerstwo nie uspokaja smoka, serwując mu kolejne dziewice, tylko organizuje się, staje do walki, żeby smoka przepędzić. Ponadto Europa chwieje się, miecz Mahometa coraz bardziej nad nią ciąży i nikt nie jest tak genialny, żeby uczciwie twierdzić, że wie, co będzie za kilka czy kilkanaście lat. Widać jednak, że modele marksizmu kulturowego wyczerpują się i coraz więcej Europejczyków zauważa, że prowadzą one w nicość. Nikt nie potrafił przewidzieć, że zapora w Czorsztynie będzie gotowa dokładnie na wielką falę i nikt nie wie dokładnie, na kiedy ma być gotowa zapora, którą tym razem powinniśmy wybudować. Czy to właśnie nam, Polakom, nie przydzielił Pan zadania wskazania właściwego kierunku w batalii o życie słabych, która jest dla pogubionej Europy ostatnią szansą ocalenia się przed nieodwracalnym i żałosnym upadkiem. I czy będzie nam dalej wybaczał tego, że nie chcemy albo nie potrafimy bronić naszych braci najmniejszych ?

pedro65
O mnie pedro65

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo