Politycy Platformy Obywatelskiej mają w ostatnich dniach powody do radości. Jarosław Kaczyński z dnia na dzień wypowiada się w coraz mocniejszych słowach. I chociaż oceny wystąpień prezesa są dość jednoznaczne, to wszyscy zdają się zastanawiać nad powodami zmiany retoryki lidera PiS-u.
Nie dalej jak wczoraj pisałem o dwóch najnowszych wywiadach Jarosława Kaczyńskiego oraz o odpowiedzi na nie ze strony obozu rządowego. Dziś brat tragicznie zmarłego Prezydenta RP dał mediom i swoim oponentom kolejną pożywkę: na konferencji prasowej nie przebierał w słowach, wyrażał jednoznacznie negatywne oceny względem wielu środowisk, nawet tych, o których poparcie jeszcze niedawno zabiegał.
Skąd ta nagła zmiana? Większość komentatorów tłumaczy zachowanie prezesa PiS emocjami, psychicznym odreagowaniem po stracie brata i przegranej w wyborach. Politycy PO twierdzą zaś, że Jarosław Kaczyński zwyczajnie kłamał przez ostatnie 3 miesiące. Zarzucają mu obłudę i wykorzystywanie nastroju żałoby do wodzenia społeczeństwa za nos w czasie kampanii. Należy tutaj nadmienić, że przedstawiciele partii Donalda Tuska nie przebierają w słowach krytykując swojego głównego oponenta.
I rzeczywiście, być może jest tak, że Kaczyński zwyczajnie nie wytrzymał. Chciał wygrać prezydencki fotel i dlatego powstrzymywał swój szczery komentarz. Przecież tak tragiczna i nagła strata najbliższych osób załamałaby nie jednego człowieka.
Polityczny unik?
Rzeczywistość może być jednak zupełnie bardziej pragmatyczna. Powrót do starej, chciałoby się rzec „przedsmoleńskiej” retoryki, wynikać może z politycznej kalkulacji. Trzeba się bowiem zastanowić czy postępowanie Janusza Palikota aby na pewno jest niekontrolowanym wybrykiem niesfornego posła, czy może raczej wyrachowaną polityczną grą obozu premiera, obliczoną na skompromitowanie Jarosława Kaczyńskiego za pośrednictwem jego ś.p. brata.
Przecieki ze stenogramów, które pojawiają się ostatnio jak grzyby po deszczu, wypływają niewątpliwie z otoczenia Platformy Obywatelskiej. Jeśli znajdą one potwierdzenie w dokumentach, dla zdecydowanej większości społeczeństwa będzie to dowód ostateczny – Lech Kaczyński wywierał naciski na pilotów, doprowadzając przez to do gigantycznej katastrofy.
Były premier w tej sytuacji nie miał szerokiego pola manewru – mógł albo trwać w retoryce pojednania, która w połączeniu ze stenogramami mogłaby stać się przysłowiowym gwoździem do medialnej trumny Jarosława Kaczyńskiego i całego PiS-u, albo spróbować też tzw. ucieczki w przód. Podważyć wiarygodność rządu i jego organów przed ujawnieniem czegokolwiek, to lepsze rozwiązanie niż tłumaczenie się „niekompetencją ekspertów” już po wykonaniu ruchu przez Platformę Obywatelską.
Jarosław Kaczyński doskonale wie co robi. Walczy o przetrwanie i w miarę dobrą pozycję swojego ugrupowania. Wobec taktyki PO stało się bowiem jasne, że zachowanie wyniku na poziomie 40% poparcia jest dla PiS-u niemożliwe. Zmieniono więc retorykę na taką, która trafia do najwierniejszych wyborców.
Czy słusznie? Sądząc po pierwszych reakcjach środowisk stale popierających PiS – wygląda, że tak.
Inne tematy w dziale Polityka