Ogromne zaangażowanie Polaków w pomoc uchodźcom z Ukrainy robi wrażenie. Tysiące rodzin, które postanowiły przyjąć do swoich domów kobiety, osoby starsze i dzieci są materialnym dowodem na to, jak bardzo Polacy są empatyczni i chętni do pomocy gdy ktoś jest w potrzebie. Po raz kolejny mamy dowód na to, że ludzie pełni złej woli, tacy jak Tomasz Raczek, całkowicie bezpodstawnie plują na swoich rodaków.
Jest jednak problem.
Byłem swego czasu uchodźcą. Ani przez sekundę nie próbuję porównać swojej sytuacji z początków lat 80 do sytuacji ludzi uciekających przed wojną, bo byłoby to nie na miejscu. Do mnie i do moich bliskich nikt nie strzelał, a szykany jakich doświadczałem od komunistycznych władz Polski w ogóle nie są porównywalne z groźbą śmierci, jaką niesie wojna. Mam jednak wiedzę o problemach, jakie mogą mieć uchodźcy, bo niektóre kategorie tych problemów są ponadczasowe i niezależne od miejsca.
Gdy byłem uchodźcą we Francji trafiłem do tzw. obozu dla uchodźców. Jeśli jest to dobrze zorganizowane miejsce, to osoby, które tam trafiają znajdują się zazwyczaj w o wiele lepszej sytuacji od tych, które postanowiły radzić sobie same.
W obozie dla uchodźców personel ma wiedzę na temat tysięcy formalności, które są konieczne do załatwienia, by uregulować sytuację prawną każdej osoby, która tam trafia. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, jak wiele skomplikowanych czynności urzędowych należy wykonać by uregulować swoją sytuacje w obcym kraju. Obecnie wszystko jest proste, jak się wydaje, bo działamy w emocjach, w uniesieniu. Za dwa tygodnie zacznie wracać normalność i wtedy urzędnicy wrócą do swoich biurokratycznych przyzwyczajeń. Warto je znać.
Gdy uchodźcy trafiają do rodzin, zwyczajnych Polaków, to poza wszelkimi kwestiami zwyczajów życia codziennego, które mogą być zupełnie inne i powodować spięcia i konflikty (nie od razu, ale po tygodniu czy miesiącu), jest ogromny problem NIEWIEDZY samych przyjmujących na temat tego co i gdzie trzeba załatwić. Przeciętny Polak nie wie, gdzie się załatwia kartę pobytu, nie wie, co zrobić żeby uchodźca mógł zacząć pracować, jak ma się zarejestrować w ZUSie czy w Urzędzie Skarbowym. A to dlatego, że jest u siebie, więc wszystkie procedury są o wiele prostsze, a części z nich w ogóle nigdy nie musiał przechodzić. Ile osób wie, gdzie są Urzędy ds. Cudzoziemców odpowiednie do ich miejsca zamieszkania?
W obozach dla uchodźców osoby, które tam pracują wszystkie te rzeczy wiedzą i potrafią pokierować skutecznie swoich podopiecznych, którzy dzięki temu o wiele szybciej są w stanie znaleźć pracę i rozpocząć nowe życie w Polsce.
Poświęcenie Polaków w przyjmowaniu Ukraińców w swoich domach jest godne podziwu, ale trzeba pamiętać, że w skrajnych przypadkach może to prowadzić do sytuacji, w których ci ludzie wręcz będą stratni! Konkretnie, finansowo.
Oto przykład, który przyszedł mi do głowy, i który dość dobrze obrazuje problem.
Wyobraźmy sobie, że wśród uchodźców są osoby z niepełnosprawnościami. Wyobraźmy sobie, że te osoby uzyskują prawo do pobytu w Polsce jako uchodźcy.
Proszę teraz Państwa o odpowiedź (w swojej głowie, niekoniecznie w komentarzach), ale taką uczciwą:
Czy słyszeli Państwo o rencie socjalnej, która się będzie takiej osobie niepełnosprawnej należała jak psu micha?
Nie?
No to proszę wyobrazić sobie, że raczej nikt tych ludzi, niepełnosprawnych uchodźców, o istnieniu w Polsce takiego świadczenia nie poinformuje. A bez tej wiedzy nie złożą odpowiednich wniosków i zwyczajnie tych pieniędzy nie dostaną!
A w ośrodku dla uchodźców wszystkie formalności czy to na 500+ czy na należne zasiłki oraz renty są chlebem powszednim dla tych, którzy je prowadzą.
Więc JEŚLI jest to możliwe, to powinniśmy przekonywać tych ludzi, by szli do ośrodków dla uchodźców. I powinniśmy raczej wspierać rozbudowę takich ośrodków niż propagowanie przyjmowania uchodźców w naszych domach.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo