Kto słyszał słowa premiera Donalda Tuska o tym, że nawet najmniejszą niejasność trzeba dogłębnie wyjaśnić? Te, gdy trzęsąc się dukał o aferze hazardowej. Pewnie wszyscy. Ten, kto jednak uwierzył w ich szczerość – ten trąba. Pytam bowiem – jak premier chce wyjaśniać grube przekręty, skoro od kilku miesięcy nie potrafi wyjaśnić tak prostej sprawy jak to czyim samochodem jeździ na co dzień?
W oświadczeniu majątkowym posła Tuska jak byk stoi, że jest on właścicielem zabytkowej już niemal toyoty corolli z 1997 r. Jest niebieska, w niezłym stanie, a jej numery rejestracyjne zaczynają się od liter GSP, a kończą na cyfrze 9. Tajemnicą Poliszynela zaś jest, że ani premier, ani jego żona z tego samochodu nie korzystają. Na co dzień jeździ nim bowiem ich córa.
Premier zaś na zmianę z żoną jeździ o wiele nowszą i wygodniejszą ciemną toyotą avensis w wersji kombi. Jej numery rejestracyjne zaczynają się do liter WI, i kończą się literą F. Donald Tusk, jak i jego małżonka Małgorzata - często widywani są w rodzinnym Sopocie, gdy używają właśnie tego auta. Kilka razy zostali również uwiecznieni w nim przez wszędobylskich fotoreporterów, ot choćby na słynnym narciarskim urlopie w Dolomitach. Jest tylko jedno ale. Samochód ten nie został wpisany przez premiera do oświadczenia majątkowego. Do kogo więc należy? Czy to limuzyna użyczona szefowi rządu przez BOR? Samochód wzięty w leasing w stolicy? Należący do KPRM? Użyczony przez znajomego biznesmena? A może partyjny?
Niestety tego od kilku miesięcy w Kancelarii Premiera nikt nie potrafi wyjaśnić. Centrum Informacyjne Rządu dostało ode mnie w tej sprawie kilka oficjalnych zapytań. Wszystkie wzorowo lekceważąc. Oczywiście po pierwszym dzwonił do mnie sam szef CIR – Grzegorz Szymański i zapewniał, że niezwłocznie odpowiedź dostanę. Podobne telefony poczynił też do zaprzyjaźnionych dziennikarzy żeby dowiedzieć się czemu tak bardzo interesuje mnie samochód, którym wozi się premier. Nieoficjalnie udało mi się dowiedzieć, że rzeczona toyota nie jest samochodem Biura Ochrony Rządu, ani Kancelarii Sejmu. Tu i ówdzie szepce się, że to partyjna fura należąca do Platformy. Swoją drogą całkiem nową jakość stanowiłoby użyczanie przez KPRM bądź nawet partię służbowego samochodu do celów prywatnych, choćby najważniejszego polityka. Pewności jednak co to za auto - nie ma. Takie standardy. W krajach skandynawskich szefowie rządów jeżdżą na własnych rowerach, a u nas premier wozi się samochodem, który należy... no właśnie panie premierze, do kogo?
Premier przy aucie, którego próżno się doszukiwać w oświadczeniu majątkowym na archiwalnym zdjęciu z Faktu.
Napisz do autora: piotr.miesnik@gmail.com
Inne tematy w dziale Polityka