Piotr Sokołowski Piotr Sokołowski
317
BLOG

"Co się tam u was dzieje ?"

Piotr Sokołowski Piotr Sokołowski Rozmaitości Obserwuj notkę 9

Takie pytanie zadałby każdy obcokrajowiec, który słyszał o ostatnich wydarzeniach w naszym kraju, w tym artykule, pokrótce postaram się na nie odpowiedzieć...

               Dnia 19.10.2010r   do jednego z Łódzkich biur poselskich Prawa i Sprawiedliwości wtargnął 62 letni Ryszard C. Mężczyzna uzbrojony był w przerobiony na broń ostrą pistolet gazowy oraz nóż. Oddał kilka strzałów do asystenta europosła PiS, Marka Rosiaka, zabijając go na miejscu, następnie strzelił do Pawła Kowalskiego, asystenta posła PiS-Jarosława Jagiełły, gdy zobaczył, że spudłował, rzucił się na niego z nożem poważnie raniąc go w szyję. Jedna z osób przebywających w budynku wybiegła na ulicę w celu wezwania pomocy, akurat przechodziło tamtędy dwóch strażników miejskich, jeden z nich wcześniej był wojskowym. Natychmiast udali się na miejsce zdarzenia po czym obezwładnili napastnika i oddali go w ręce policji. Jak na razie wszystko zdaje się wskazywać, że mężczyzna był poczytalny, on sam również twierdzi, że był w pełni świadomy tego co robi. Według nieoficjalnych informacji 62 letni Ryszard C. ma nowotwór i zostało mu 7 miesięcy życia. Po zatrzymaniu mężczyzna zeznał, że zamach planował już od dłuższego czasu, a jego głównym celem było zabicie Jarosława Kaczyńskiego (ponieważ nienawidzi polityków PiSu), wcześniej aby tego dokonać był nawet w Warszawie. Po wtorkowych wydarzeniach w mediach rozpętała się burzliwa dyskusja (głównie z udziałem polityków) na temat przyczyn tego wydarzenia. Jarosław Kaczyński obciążył odpowiedzialnością PO i prowadzoną przez tą partię od kilku lat, jak to określił "politykę nienawiści". Tyle suchych faktów. Jednak to co budzi moją wewnętrzną odrazę i zaniepokojenie dużo bardziej od wyżej opisanej tragedii, jest postawa Jarosława Kaczyńskiego, który po raz kolejny wykorzystuje nieszczęście do walki politycznej a ma on jak wiadomo dużo większy wpływ na losy Polski niż Ryszard C. Jak dotąd, żadna poszlaka, żaden nawet najbardziej fanatyczny dziennikarz "Naszego dziennika" czy "Radia Maryja" nie wskazał na najmniejszy związek polityków PO z tymi wydarzeniami. Nazywanie tego ataku mordem politycznym jest grubym nadużyciem, ponieważ "mord polityczny" tym się różni od "ataku szaleńca" (pomimo, że sam szaleniec za szaleńca może się nie uważać), że jest przeprowadzony na zlecenie przeciwników politycznych w celu wyeliminowania lub zastraszenia konkurentów, generalnie w celu osiągnięcia korzyści politycznych. W tym przypadku wydaje się oczywiste, że tak nie było, chociażby wskazuje na to fakt, że ucierpieli asystenci a nie sami posłowie, co wskazywałoby, że atakujący działał "na ślepo", także żadna inna siła polityczna nie zyskała na tym zabójstwie . Już samo użycie takiego sformułowania przez Jarosława Kaczyńskiego sugeruje kto za tym stoi. Jak można nazwać oskarżanie niewinnych ludzi o taką zbrodnię, to już jest tylko pytanie do sumienia prezesa PiS oraz jemu podobnych. Z następnych jego wypowiedzi można wysnuć jeden wniosek. Odpowiedzialni za tą zbrodnię są wszyscy ci, którzy nie głosowali na PiS, bo sam brak poparcia a już nie daj boże jakakolwiek krytyka jest przecież elementem kampanii nienawiści. Może aż tak daleko Kaczyński się nie posunął ale niewiele mu zabrakło. W ostatnich dniach zajmuje się on głównie przedstawianiem swoich przeciwników (których ma wielu, również wśród zdrowych psychicznie ludzi), jako zdziczałych psychopatów nie mających żadnych norm moralnych na czele których stoi nie kto inny jak Donald Tusk (a za nim służby specjalne oraz SB, ale to już inna historia). Tak więc, każdy kto kiedykolwiek publicznie krytykował PiS (prezes tej partii chyba zapomina, że w normalnej demokracji politycy dosyć często się krytykują i nikt im nie ma tego za złe), robił to po to (świadomie lub nie), żeby wytworzyć atmosferę nienawiści (która według niego doprowadziła do zamachu). Tak więc każdy kto nie zgadzał się z poczynaniami partii jest odpowiedzialny za to morderstwo, tak przynajmniej wygląda świat według Jarosława Kaczyńskiego. Żeby nie być gołosłowny przytoczę treść jednej z jego ostatnich wypowiedzi: "Krzyż był profanowany, bici byli ludzie, obrażani byli ludzie, kobiety. (...) Miały miejsce fakty bicia, gaszenia papierosów na szyjach modlących się kobiet, miały (...) miejsca takie fakty, jak oddawanie moczu na palące się znicze, które miały uczcić poległych w katastrofie smoleńskiej, w tym szczególnie znienawidzonego prezydenta, byłego dziś, nieżyjącego, śp. mojego brata". Cytat ten dotyczył wydarzeń mających miejsce podczas  tzw. "wojny o krzyż" pod pałacem prezydenckim. Brzmi co najmniej strasznie, jednak chyba nietrudno się domyślić, ze jest to jedynie efekt bujnej wyobraźni uczestniczek lub uczestników tych wydarzeń oraz naiwności samego Kaczyńskiego, który w te, jakże korzystne dla niego rewelacje uwierzył, bez jakichkolwiek dowodów. Z przyczyn ogólnie znanych, nie będę spekulował na temat rodzaju nakrycia głowy owych pań. Oczywiście istnieje też możliwość, że prezes PiS po prostu cynicznie  gra na emocjach (odwołując się do popularnych wśród ludzi starszych stereotypów na temat zdziczałej młodzieży), po raz kolejny rzuca oszczerstwa pod adresem swoich przeciwników tak aby jeszcze bardziej pogłębić paranoje w głowach swoich wyborców. No ale chyba nikt tak szanowanego polityka o taki bezduszny makiawelizm i cynizm nie podejrzewa, albo już tym bardziej o to, że kierując się zasadą "ciemny lud i tak to kupi", po prostu bezczelnie kłamie w celu pobudzenia pierwotnych lęków. Jak podaje portal wp.pl policja stanowczo zaprzecza słowom Kaczyńskiego. Według tych informacji miało tam miejsce 48 incydentów (z obu stron), jednak zdecydowanie nie dochodziło tam do tak drastycznych scen. W jednym z pierwszych komentarzy Jarosław Kaczyński zasugerował, że "to wszystko", chyba chodzi tu o przegraną PiS w wyborach (czego konsekwencją był zamach) zaczęło się od nazwania przez Donalda Tuska jego rządu "moherową koalicją". Moim zdaniem jest to ewidentna próba wpisania tego incydentu w szersze spektrum wydarzeń czy wypowiedzi, za którymi stoi tzw. "układ", czyli nie kto inny jak wszyscy ci, którzy mają inne poglądy a zajmują ważne stanowiska, głównie w polityce czy mediach, oraz inne osoby publiczne krytykujące jego światopogląd. Pewnie niedługo nawet Kuba Wojewódzki zostanie dopisany do listy sterowanych przez służby specjalne członków owego układu, o ile już na niej nie jest. Jak Jarosław Kaczyński łączy dwie tak odległe kwestie (krytyka i zabójstwo polityczne) nie mam mówiąc szczerze zielonego pojęcia, ale jak widać wyszukiwanie związków przyczynowo-skutkowych u co poniektórych mocno szwankuje. Czyli mówiąc językiem potocznym, co ma jedno do drugiego. Na koniec chciałbym zauważyć, że istnieje jeszcze jedna pomijana przez pana Kaczyńskiego (ciekawe czemu?) możliwa przyczyna tych wydarzeń. Przytoczę z pamięci słowa ks. J. Tischnera mówiące, że jeszcze nikt nie przestał wierzyć w Boga po przeczytaniu dzieł Marksa natomiast bardzo wielu przeszło na ateizm (czy wręcz znienawidziło kościół) po rozmowie z księdzem, kto w tym wypadku jest Marksem a kto księdzem łatwo się domyślić. Otóż żaden wróg nie jest w stanie wzbudzić w nas takiej nienawiści jak ktoś kto był naszym przyjacielem, komu ufaliśmy a nas bardzo mocno zawiódł czy wręcz zdradził. Tak więc hipoteza, że był to niezadowolony były zwolennik PiSu jest również możliwa. Oczywiście w przeciwieństwie do "co poniektórych" swoje przypuszczenia przedstawiam jako przypuszczenia a nie jako fakty, tym bardziej, że jak się mówi "PO ma wyborców a PiS wyznawców", także moim zdaniem nie było to zachowanie typowe  dla zwolenników Platformy Obywatelskiej.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Rozmaitości