Mówią, że tonący brzytwy się chwyta. Prawicowi blogerzy używali tego sformułowania po przejściu Arłukowicza do Platformy w stosunku do obu stron. Jednak jak w takim razie nazwać poparcie prawicy dla kiboli? Jak można nazwać cichą obronę przez Kaczyńskiego osób, które chyba najbardziej ze wszystkich grup społecznych nie pasują do wizji IV RP, pomimo często autorytarnych poglądów. Myślałem, że po tym jak Kaczyński wszedł w koalicję z Lepperem nic mnie nie zdziwi. Potem zaczęto przebąkiwać o koalicji PiS i SLD. Jednak w życiu bym się nie spodziewał, że Kaczyński poprze kiboli. Widzę pogląd, że „wróg mojego wroga jest moim przyjacielem” jak najbardziej pasuje do poczynań prawicy. Ba, nawet blogerzy, którzy by najchętniej powiesili każdego palacza marihuany czy osobę stojącą z piwem w miejscu publicznym, nie mówiąc już o kimś kto nie chodzi do kościoła, nagle stanęli w obronie stadionowych chuliganów. Dobrze, że Osama nie zaatakował belwederu bo z całą pewnością jego również by wzięli w obronę.
Inne tematy w dziale Rozmaitości