#prawo cytatu_perłopław
#prawo cytatu_perłopław
Waldemar Żyszkiewicz Waldemar Żyszkiewicz
751
BLOG

List z Krakowa: Gdzie szukać pereł

Waldemar Żyszkiewicz Waldemar Żyszkiewicz Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 43

Tłum ludzi przeszukuje wysypisko śmieci. Gromady młodzieży – pochylone w skupieniu nad rynsztokiem. Dłonie zajęte grzebaniem w koszu na odpadki, ręce zanurzone po łokcie w dole kompostowym… Poważne miny tych, którzy ze znawstwem badają znaleziska w kącie podwórka obskurnego hoteliku, penetrują zaplecze nielegalnej kliniki, oglądają ściany więziennych sanitariatów, studiują zakamarki szaletów publicznych.

Nie, nie zamierzam pisać o ekologii, ani o utylizacji odpadów czy wykorzystywaniu surowców wtórnych. Przywołany na wstępie obraz jest dla mnie metaforą losów dwudziestowiecznej kultury artystycznej i popularnej. Zapewne nie całej, ale w każdym razie sporej jej części. I jeśli nawet w rzeczywistości nie tak wielkiej i znaczącej, to przecież dumnie prezentowanej w mediach jako część lwia!

Gdy umiejętność pisania była przez swą rzadkość w wielkiej cenie, a materialne nośniki pisma wymagały każdorazowo wysiłku skryby – tym, do czego przywiązywano wagę najwyższą były przekazywane treści. Dominowały zatem Księgi Święte i Kroniki. Próba uchronienia depozytu wiary przed wyrugowaniem, zniekształceniem, herezją. A także chęć uchronienia przed niepamięcią dziejów człowieka, zarówno w jednostkowym, jak i zbiorowym wymiarze.

Gromadzono wiedzę o Bogu. I tę źródłową, pochodzącą z Objawienia, jak i tę będącą rezultatem wysiłków ludzkiego umysłu. Zapisywano też losy wybitnych postaci: władców, heroicznych rycerzy, świętych mężów. Notowano również wydarzenia doniosłe dla imperiów, księstw, grodów, miast czy klasztorów.

Zasadniczym kryterium wartości dawnych pism była domniemywana realność i doniosłość przedstawianych faktów, oraz trafność ich opisu. Inaczej: w dawnych księgach szukano wiernego odwzorowania Prawdy. Prawdy o Bogu i prawdy o ludziach.
Nawet u podstaw mitów, legend i podań leżała zawsze chęć uczestniczenia w prawdzie. Chęć jej poznania, zgłębienia, przekazania potomnym. Jeśli dawni narratorzy mijali się z prawdą, to dlatego że jeszcze nie poznali jej w dostatecznym stopniu. Albo polegali na niewiarygodnych źródłach. Zazwyczaj jednak nie zamierzali kłamać. Chcieli uczestniczyć w wartościach. Działali w dobrej wierze.

Upowszechnienie sztuki formułowania myśli i sądów o świecie, technologiczna łatwość gromadzenia, przetwarzania, powielania i rozpowszechniania informacji – zamiast spopularyzować treści dla ludzi doniosłe, stała się zagrożeniem dla prawdy.

Teraz pisać każdy może. I każdy może drukować. Papier jest cierpliwy, a ludzka łatwowierność wydaje się nie mieć ograniczeń. Dawniej opiewano świętych i bohaterów. Dziś z dumną miną prezentuje się wymyślone losy tzw. ciekawych ludzi. To znaczy morderców, seksualnych dewiantów, złodziei, aferzystów, prostytutek, narkomanów i psychopatów.

Literatura wysoka, czyli ukochane dziecko samozwańczych elit współczesności, zgłębia mroczne zakamarki psychiki niedojrzałej, zniewolonej, pokrętnej, będącej dość oczywistym rezultatem moralnego niezdrowia.

Literatura popularna w ogóle nie interesuje się światem realnym. Demony, wróżki, wampiry, czarodzieje i kosmici – jej domeną są potworne i pokraczne światy wirtualne, chętnie podlewane gęstym sosem przemocy i lubieżności.

Rynkowy przymus nowatorstwa i oryginalności skutecznie wypiera poczucie dobrego smaku czy elementarnej przyzwoitości. Młodzież literacka atakuje z furią ostatnie granice. Wszystko jest dopuszczalne, możliwe, pożądane. „Dajta se luzu, czyli piszta, co chceta”.

Współczesna sztuka nie ma w zasadzie nic do powiedzenia o życiu normalnego człowieka. Penetruje bestiarium, zajmuje się wykolejeńcami. Rozczula się nad losem nie tolerowanych potworów. Działania artystyczne stały się własnym samozaprzeczeniem. Przestały być kunsztowne, choć wyrastają z przeakcentowania formy. Lansują antywzorce. Są swoistą propagandą zła, fałszu, szpetoty.

Z uporem godnym lepszej sprawy dwudziestowieczny „twórca” pochyla się nad rynsztokiem i grzebie w nim z niepoprawną nadzieją na pozyskanie drogocennej perły. Oczywiście, raz na milion może się to przydarzyć. Zasadniczo jednak pereł należy szukać w muszlach perłopławów, albo w sklepie renomowanego jubilera przy dobrej ulicy.


[pierwodruk: Nowiny, 13–15 października 1995 roku]

Nagroda czasopisma „Poetry&Paratheatre” w Dziedzinie Sztuki za Rok 2015 Kategoria - Poezja

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura