Kiedyś w Płońsku jeździły wozy drabiniaste, a standardową powierzchnię ich „autostrad” pokrywały „kocie łby”. W dobie kostki brukowej- symbolu nowoczesności- mamy szczyt techniki, czyli pasek kostki brukowej, beztrosko wpleciony w asfalt ulicy Płockiej. Osoby odpowiedzialne za ten stan rzeczy powinny otrzymać dwie nagrody równocześnie. Jedną „Asfaltobrukmistrza stulecia”, a drugą „ Giganta przewidywalności”.
Na sporym odcinku można „zobaczyć Płońsk i umrzeć”, ze złości naturalnie.
Niechlubnym standardem płońskich ulic są wyrwy w nawierzchni ( nie dotyczy odcinka ulicy Młodzieżowej wiodącą do Baboszewa, przy której wiadomo, kto się osiedlił, oraz grupy domków jednorodzinnych w niedalekiej bliskości).
Redakcja nasza nie lubuje się w poruszaniu tematyki łatania dziur w jezdniach i fuszerką tych prac, która po zimie wychodzi na światło dzienne. To, co można zrobić raz i porządnie na długie lata, czy nie lepiej tak wykonać, aby do końca świata mieć możliwość poprawiania? Czy tym czynnikiem ekonomicznym kierują się firmy zarabiających na tego typu robotach?
Ale biednych nie stać na takich „fachowców”. Czemu zatem problem corocznie powraca, jak bumerang i kto na tym zarabia, bo Płońszczanie raczej tracą? Tak, byle jak wykonana nawierzchnia powoduje ponoszenie kosztów w postaci napraw samochodów ( felgi, deformacja ogumienia, zniszczenie miski olejowej przy niższym zawieszeniu auta, szybsze zużycie amortyzatorów etc.) Obecnie najłatwiej uszkodzić auto na odcinku ulicy Płockiej wiodącym od torów kolejowych w kierunku miasta.
Jakiś „mędrzec” postanowił prawie na środku pasa ruchu wpleść w asfaltową nawierzchnię - kostkę brukową.
Niewątpliwie ta „innowacja” daje kierowcom możliwośc treningu w nowej dyscyplinie sportowej „ garbus-slalomu”, czyli jeździe wężykiem po garbach i dołach ulicy Płockiej.
Ręce opadają, kiedy widzi się taką bezmyślność i krótkowzroczność.
Po pierwsze, stwarza to zagrożeniem w ruchu drogowym, gdyż kierowcy, jak w rajdach terenowych, pokonują ten odcinek specjalny, a ich pojazdy niekoniecznie spełniają wymogi tego typu wyścigów.
Nie jest to jednak najgorsza z możliwych kwestia.
Kostka brukowa, która wystaje najechana kołem, może poszybować w dowolnym kierunku. Taka sytuacja jeszcze nie zaistniała, ale jest realnie prawdopodobna. Konsekwencje, które mogą powstać, zagrażają zdrowiu i życiu ludzkiemu.
Jeśli z naprzeciwka jadącego samochodu, będzie chodnikiem przechodziła matka z wózkiem i w ich kierunku poleci taki „brukowy pocisk” wyskakujący spod kół „Bogu ducha winnego” kierowcy, to, kto odpowie za spowodowanie tego nieszczęścia?
A jeżeli samochód jadący od torów kolejowych swoim lewym kołem naciśnie na krawędź wystającej kostki i ta uderzy w samochód jadący z naprzeciwka, którego kierowca straci panowanie i spowoduje śmiertelny wypadek. Kto za ten stan rzeczy odpowie? Czy ponownie kierowca, a może kostka brukowa usłyszy zarzuty prokuratorskie?
Te czarne scenariusze oby się nie sprawdziły. Aby jednak nie śledzić w amoku przyszłości, należy działać trzeźwo w teraźniejszości.
Inne tematy w dziale Rozmaitości