grafika R.Kożuchowski
grafika R.Kożuchowski
Płońsk.Redakcja-plonszczanin.pl Płońsk.Redakcja-plonszczanin.pl
626
BLOG

T Vałsz N

Płońsk.Redakcja-plonszczanin.pl Płońsk.Redakcja-plonszczanin.pl Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Bijące serce narodu- pierwsza rocznica tragedii-

Płoński PiS na 1. rocznicy tragedii smoleńskiej

 

Na pierwszą rocznicę „katastrofy” smoleńskiej oraz 71. ludobójstwa w Katyniu płoński PiS zorganizował darmowy wyjazd na centralne uroczystości do Warszawy.

Nasza Redakcja wzięła udział w tej pielgrzymce pamięci narodowej. Zadaliśmy jedno zasadnicze pytanie uczestnikom autokarowego wyjazdu: „Dlaczego tam jedziesz?”

- Zawsze tam byłam, rok temu staliśmy z mężem 18 godzin przed pałacem na Krakowskim Przedmieściu by pożegnać parę prezydencką. Nie wyobrażam sobie, aby mnie tam dziś zabrakło- powiedziała Anna Zwierzchowska, Pełnomocnik PiS Powiatu Płońskiego.

- Zadaj mi to pytanie, jak będziemy wracać- lakonicznie skomentował, Artur Czapliński, Przewodniczący Rady Powiatu Płońskiego, członek Prawa i Sprawiedliwości.

Nie mylił się. Pytanie, bowiem post factum stało się retoryczne.

 

Rzesza polskich serc

 

Na Krakowskim Przedmieściu było „bijące serce narodu”, którego uderzenia porównać można do Dzwonu Zygmunta na Wawelu w Krakowie. Są pełne mocy i niezniszczalne w miłości do ojczyzny.

10 kwietnia 2011 roku horyzont kończył się i zaczynał rzeszą Polaków, tych, których myślenie jest zgodne z dowodem osobisty, gdzie widnieje niechciany w UE zapis- Rzeczypospolita Polska. Rani on także zdrajców ojczyzny, których w „bijącym sercu narodu” każdy zna, każdy nazywa po imieniu i nie boi się.

Trudno z perspektywy uczestnika oceniać ilość osób, która wzięła udział w uroczystościach organizowanych przez Gazetę Polską. Jest to jednak przeliczalne, a operacja wydaje się prosta. Wystarczy pomnożyć liczbę ludzie stających w ścisku, która wchodzi na jeden metr kwadratowy i pomnożyć przez powierzchnię całego Krakowskiego przedmieścia, dodać obszar Placu Zamkowego. W tym ścisku, szczególnego rodzaju niewygodzie panowała dość odmienna jak na tak dyskomfortowe warunki atmosfera. Wszyscy byli życzliwi, jedni uśmiechali się do drugich, a spadające stopy z krawężników, delikatnie stykały się z ulicą, żeby nie nadepnąć stojącej w najbliższej bliskości osoby. To była niepowtarzalną relacja pomiędzy uczestnikami tej fali ludzkich serc. Ma ona swoją nazwę- Patriotyzm.

 

„W bijącym sercu narodu” jawnie określa się Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego zdrajcami. Nikt się tego nie obawia, gdyż tam zwykło się nazywać rzeczy po imieniu. Ta żywa tkanka upleciona z kwi poległych pokoleń, w tym bestialsko zamordowanych polskiej elity przez sowietów w Katyniu, nie znosi obłudy i medialnej propagandy. „Bijącego serca narodu” się nie oszuka antypolską wersją rzeczywistości, kreowaną przez mainstream środki masowej dezinformacji. Ono bije w takt „Bogarodzicy”, która płynnie przechodzi w „Boże coś Polskę”, a następnie z całą potęgą wydobywa się „Jeszcze Polska nie zginęła”. I nie zginęła, bo na Kakowskim Przedmieściu stała rzesza ludzka, która zwie się Narodem Polskim.

Nie jakimiś tam europejskim, który jest iluzją, hipnotyzującym kłamstwem, nicością bez korzeni.

 

Mąż stanu

„Bijące serce narodu” czekało na obecnie największego męża stanu, na Jarosława Kaczyńskiego. W tym mało wygodnym ścisku nikt się nie złościł. Czuć było zniecierpliwienie w oczekiwaniu na prezesa Prawa i Sprawiedliwości, który miał przybyć z Sali Kongresowej. Z centralnej sceny, gdzie Kaczyński miał przemawiać widać było tylko rzeszę ludzi myślących po polsku z flagami i transparentami, których treści nie zostawiały suchej nitki na obecnej władzy. W „bijącym sercu narodu” nazywa się ją reżimem.

Oczekiwanie na Kaczyńskiego przedłużało się, było coraz ciaśniej, ale nikt nie narzekał. Owacje przywitały przybyłego męża stanu, który stając naprzeciwko Pałacu Prezydenckiego powiedział między innymi:

 

"Jeśli ktoś siebie nie szanuje, jeśli ktoś nie potrafi wypełniać elementarnych obowiązków, które ciążą na każdym, kto sprawuje wysokie urzędy, tego nie szanują i inni. I mamy tego dowody.

Kiedyś tutaj (przed Pałacem Prezydenckim) chyłkiem zawieszano tablicę. Teraz w nocy inni chyłkiem tablicę zdjęli i zmienili. Jest między tymi dwoma faktami, wydawałoby się odległymi w czasie, miejscu, wydawałoby się bez związku, jednak pewien wyraźny związek.

Musimy pamiętać o tym, by nie dać sobie wmówić, że ci, którzy nie szanują Polski, nie szanują nas, nie szanują siebie, mają prawo mówić w naszym imieniu, w imieniu naszego kraju. Nie mają prawa"- zaznaczył Kaczyński.

 

Polacy dobrze wiedzą, co stało się 71 lat temu, w Katyniu, Miednoje, Charkowie, Twerze i doskonale wiedzą, co zdarzyło się rok, temu, co zdarzyło się w Smoleńsku. Wiemy to i domyślamy się, dlaczego tak się zdarzyło.

 

Mój śp. brat mówił, że warto być Polakiem, warto by Polska trwała, warto by w Polsce powstała w końcu elita czysta, niepowiązana z tamtymi czasami, elita patriotyczna, gotowa pracować dla ojczyzny i bronić jej w każdym miejscu, każdej sytuacji, na każdym forum.”

 

Żeby Polska byłą Polską

 

Po wystąpieniu Kaczyńskiego, żywy Dzwon Zygmunta udał się na zorganizowany przez Gazetę Polska koncert, który odbył się na Placu Zamkowym. Rozpoczął go Jan Pietrzak, który wyraźnie był zasmucony aktualnością swoich pieśni. Nie śpiewał ich sam, gdyż prawie wszystkie teksty uczestnicy manifestacji znali, a szczególnie ten z mrocznego PRL-u „Żeby Polska byłą Polską”. Twórca ballad, na których wychowały się pokolenia nie pozostawił cienia wątpliwości, jak ocenia obecnie rządzących.

-W najśmielszych snach nie przewidywałem, że w wolnej Polsce, w naszej odzyskanej po latach niepodległości, wydarzy się podobna haniebna sytuacja, w której władza nie pozwala nam układać wieńców z kwiatów, zniczy, krzyża stawiać, bo władzy to przeszkadza w urzędowaniu. Co się wprawia w tym kraju? To jest hańba! Nie o takiej Polsce marzyliśmy"- stwierdził Pietrzak.

Następnie na scenie pojawili się także Lech Makowiecki i De Press.

 

Trwam w Marszu Pamięci

 

Punktualnie o godzinie 19.00 w Archikatedrze św. Jana rozpoczęła się Msza Św.

Koncelebrowało 33 księży i raczej liczba ta nie jest przypadkowa. Cała ulica Świętojańska i Plac Zamkowy tonął w biało- czerwonych barwach w tonacji miłości do ojczyzny. Oklaski, pojawiały się podczas modlitwy wiernych i homilii, którą wygłosił proboszcz ks. Bogdan Bartołd. Na końcu podziękował on wszystkim. Najdłuższe owacje otrzymała telewizja TRWAM.

Na koniec zaśpiewano pieśń „Boże coś Polskę” z zakończeniem „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie i rozpoczął się Marsz pamięci.

 

Wzięło w nim udział kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Szli w skupieniu, modląc się „Drogą Krzyżową”. Jarosława Kaczyńskiego ochraniał żywy różaniec, utworzony ze splecionych ramion uczestników w obawie przed zamachem na jego życie.

W „bijącym sercu narodu” wyraźnie określa się Lecha Kaczyńskiego, jako „wroga nr jeden” Federacji Neosowieckiej(wynika to z doktryny wojennej), a więc i „cel nr jeden”. Obecnie jest nim Jarosław Kaczyński, którego, jak sądzi „bijące serce narodu”, Putin z Miedwiediewem zamierzają w najbliższym czasie „usunąć” ze sceny politycznej, z każdej sceny.

Uczestnicy tego modlitewnego marszu idąc w skupieniu, dotarli przed Pałac Prezydencki, gdzie ponownie zabrał głos obecny „cel nr jeden” dla Neosowietów:

 

"Przychodząc tutaj, zabiegacie o pamięć, o sprawiedliwość, o to, by nasza historia, także ta najbliższa, ta zupełnie niedawna była oceniana właśnie sprawiedliwie, w zgodzie z faktami. Ale przychodząc tu zabiegacie także o przyszłość, przyszłość gospodarzy w wolnym kraju.

 

Tylko musimy w naszym kraju najpierw wprowadzić elementarny moralny porządek. Tego moralnego porządku dziś nie ma.


Musimy ją odnowić wspólnie, musimy ją odnowić pracą, zdecydowaniem, zaangażowaniem i przede wszystkim wiarą w prawdę, w to, że prawda może zwyciężyć. Jeśli coś chcę wam powiedzieć na koniec, to byście nie zwątpili, że prawda zwycięży – powiedział prezes Prawa i Sprawiedliwości.”

 

Medialne oszustwo

 

TVN podała, powołują się przy tym na dane rzekomo podawane przez policję, że 6 tysięcy osób wzięło udział w manifestacji na Krakowskim Przedmieściu.

 

- Ja nie podaję żadnych liczb. Jeśli ktoś pyta ile było osób, to za każdym razem odsyłam do organizatora – powiedział (Niezależnej.pl) podinspektor Maciej Karczyński, rzecznik komendanta stołecznego policji.

 

Medialni manipulatorzy liczbę sześciu tysięcy Wzięli z ilości osób, które dołączyły do Polaków znajdujących się przed Pałacem Prezydenckim z Sali Kongresowej, a była to przysłowiowa „kropla w morzu”.

 

Znicze

 

Nie zostało tu wspomniane tysiące zniczy postawionych przez zabarykadowane miejsce, mieszczące się miedzy dwoma lwami z pomnikiem księcia Poniatowskiego. Pominięcie to jest uzasadnione. Dziś już ich nie ma. Komorowski rozkazał je zgasić, zebrać, wrzucić do wora i wywalić na śmietnik.

Komorowski i Tusk zapewne słyszeli, że Polacy tworzący „bijące serce narodu”, stawiając znicze pamięci, w których palił się ogień umiłowania ojczyzny, przysięgli jej zdrajców zdemaskować i zgodnie z prawem ukarać.

 

„Bijące serce narodu jest w wielu miejscach Polski

Ono zna zdrajców, wie, że jest nim Tusk i Komorowski

CDN”

 

( Na podstawie wypowiedzi uczestników manifestacji z 10 kwietnia 2011 na Krakowskim Przedmieściu)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości