Od kiedy Polska weszła do Unii Europejskiej, stała się eldorado dla wielu dziwnych, zagranicznych podmiotów gospodarczych. Te ekonomiczne pijawki dobrze sobie zdają sprawę z bogactwa, jakim dysponuje nasz kraj: lasy, gaz łupkowy oraz węgiel.
Bez skrupułów przy mniejszej lub większej bierności kolejnych rządów stosują wobec ojczyzny Piłsudzkiego politykę neokolonialną. Polega ona na podawanej marchewce (dotacje unijne) i ukrytym kiju (utrata suwerenności poprzez wykup majątku narodowego).
Obecnie Tusk i jego rząd powinni sobie wytatuować na klatach flagę unijną, oczywiście siną barwą. Popiera ich przecie, aktor z polskim dowodem osobistym, który zdaniem naszej redakcji, proroczo wcielił się w rolę Azji syna Tuchajbeja.
Jakoś tak dziwnie się składa, że, co dla kraju opłacalne, dla rządu Tuska nie. Ekipa tego pseudo-Kaszuba wmawia ludziom, że nie musimy zażądać od Unii Europejskiej dopłat, wynoszących 60 miliardów złotych rocznie, które nam się należą z racji odbioru emisji CO2 z krajów „starej piętnastki” przez nasze lasy (protokół z Kioto, konwencja klimatyczna). Dodatkowo poprzez wsparcie wicepremiera PA-Flaka, chcą zablokować geotermię i wydobycie węgla. Ten zdradziecki projekt zakłada składowanie skroplonego CO2 pod ziemią i oparty jest na technologii CCS (Carbon Capture and Storage).
Członkowie rządu koalicji PO-PSL są raczej zarządzani z Brukseli i Moskwy. A jeśli komuś się wydaje, że ich decyzje są dobre dla Polski, to składamy mu gratulacje zrozumienia otaczającej nas rzeczywistości.
Sługus to pogardliwie «o człowieku wysługującym się komuś dla własnych korzyści».
Ministrów obecnego rządu czeka Trybunał Stanu, w tym Grada. Ale obecnie nad szefem ministerstwa skarbu, zebrały się gradowe chmury węglowe. Miejmy nadzieję, że Herr Grad spadnie ze stołka w wyniku autokarowych wyjazdów górników do Warszawy. Sam premier nie zrobi tego, ani fikcyjnej dymisji też nie przyjmie, gdyż Donaldinio Tysk, nie zwykł zdradzać kumpli od „czarnej roboty”. Zapewne ministrowie rządu pseudo-Kaszuba mają już zagwarantowane ciepłe posadki w Brukseli, ale to też nie problem, by ich odwiedzić. Nie potrzeba przecież wizy, by ewentualnie wyrazić swą tęsknotę za Azjami Synami Tuchajbeja, z samym bossem na czele.
Jeżeli Polacy się nie opamiętają w „krecim” zaufaniu do Platformy Obywatelskiej, której działania noszą znamiona neototalitaryzmu (zniewolenie ekonomiczne, aparat represyjny stanowią obecnie procesy sądowe), to zrealizuje się „Weselny”, nie mylić z wesołym, scenariusz:
Miałeś, chamie, złoty róg,
miałeś, chamie, czapkę z piór:
czapkę wicher niesie,
róg huka po lesie,
ostał ci się ino sznur...
Cała nadzieja w Śląsku i dlatego separatystyczny RAŚ (dwia, tszi) jest tak wspierany przez „obrońców” braku ojczyzny. Nasza Redakcja pokłada nadzieję, że jak z północy nadeszła solidarność, tak od południa nadejdzie chmura węglowa i gradem swej mocy energetycznej da iskrę, by naród otrzeźwiał z medialnego upijania go kłamstwem dobrobytu.
Chmura z węgla gradem nadciąga nad Gradem. Zbiera się grad postulatów strajkujących górników z Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Ma ona zadebiutować na giełdzie 30 czerwca.
Górnicze związki zawodowe organizują jednodniowy strajk ostrzegawczy. Żądają podwyżki płac o 10 procent oraz nie zgadzają się na upublicznienie i prywatyzację spółki na zasadach proponowanych przez resort Skarbu Państwa.
Wypowiedziało się za tym ponad 95% głosujących w niedawnym związkowym referendum.
Dziś pod ziemię zjadą jedynie pracownicy bezpośrednio odpowiedzialni za utrzymanie bezpieczeństwa ruchu kopalni.
Reprezentanci zarządu kopalni szantażują górników tym, że za dzień strajku nie otrzymają wynagrodzenia oraz nie wlicza im się to do emerytury. Straty szacuje się na ok. 30 mln zł, co jest kroplą w morzu, gdy weźmie się pod uwagę dekompozycję całości państwa polskiego przez rząd Tyska, w którym ministrem skarbu jest niejaki Grad.
Inne tematy w dziale Rozmaitości