Pod koniec września tego roku pani Katarzyna Korn urodziła w niemieckim szpitalu synka, Łukasza. Nie spodziewając się niczego, nagle zobaczyła 8 niemieckich policjantów zbliżających się do niej. Podczas karmienia maluszka piersią, brutalnie odebrali jej dziecko.
Pierwszym mężem Polski był Niemiec, który za stosowanie przemocy w rodzinie, wylądował w więzieniu. Oboje mieli razem trójkę dzieci i te niemiecki Jugendamt (Urząd ds. Młodzieży) umieścił w rodzinach zastępczych.
Drugi małżonek pani Katarzyny jest Polakiem, jak i ona. Urzędnicy Jugendamtu uznali, że ojciec Łukaszka nie wykazuje instynktu opiekuńczego, a matka sobie z wychowaniem sama nie poradzi.
Czy decyzja niemieckiego Urzędu ds. Młodzieży nie jest aby oparta o fakt, że za każde odebrane dziecko ta instytucja otrzymuje od państwa od 3 do 14 tys. euro miesięcznie?
- Jugendamt to organizacja Adolfa Hitlera, która ukradła 200 tys. polskich dzieci, które nigdy nie wróciły do Polski (tylko ok. 10% tych dzieci odnaleziono), a Jugendamt zniszczył w 1952 roku ich akta osobowe! – mówi Wojciech Pomorski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech. – I robią nadal to samo – dodaje.
Jak widać „przyjaźń” polsko- niemiecka, jak to było od wieków rozkwita…
Na podstawie narodowcy.pl.
Inne tematy w dziale Rozmaitości