Ostatni raz byłem na lekcji w szkole w piątek 25 listopada 2011. Ta uczta odbyła się w płońskim ZS nr 1, którym dowodzi prawdziwy patriota, Zygmunt Aleksandrowicz (tak trzymać). Widziałem tam pełną osobistego zaangażowania młodzież i ich nauczycielkę, będącą w doskonałej kondycji zawodowej. W swej misji kształcenie nowego pokolenia Polaków pani pedagog, Dorota Gut- Pacuszka, stworzyła z przyszłymi maturzystami prawdziwe widowisko. Była to unikalna lekcja języka polskiego.
Od lat krąży jak sęp opinia wyrażająca się w debilnym i negatywnym westchnięciu: „Ach, ta dzisiejsza młodzież”. A może jest dokładnie odwrotnie i to niektórzy przedstawiciele starszego pokolenia, są do czterech liter?
Pierwszy błąd, jaki można popełnić, to łyknąć kit „bezstresowego wychowania”. Nie ma czegoś takiego, tak jak i wolnych związków. Kształtowanie młodego człowieka, zawsze jest swoistym stresem, tak, jak każdy związek formą zobowiązania.
Polityka neoliberalnej demokracji, po kiwce okrągłego stołu z 1989 roku, dążyła do zniszczenia hierarchii rodzinnej. Czy jej się to udało? Można to prosto sprawdzić na własnym przykładzie- czy dziecko pyskuje rodzicom? Obecnie za przemoc w rodzinie uznaje się nawet klapsa. A dlaczego? By dzieci czuły się bezkarne, a ojciec i matka bezsilni. Tak rodzi się zwarcie w stykach mózgowych- mały brzdąc rządzi dorosłymi. Jednym słowem „ogon macha psem”. Kiedyś widziałem w sklepie scenkę, jak matka pytała się czteroletniego dziecka, co zje dziś na kolację? Dobrze, że brzdąc nie zażyczył sobie: chleba ze smalcem, ogóra, pół litra „Wyborowej” i paczki fajek. Matka i ojciec mają wychowywać dzieci, a nie prowadzić z nimi polityczne pertraktacje, by dojść wspólnie do konsensusu odnośnie braku porozumienia.
Wyznacznikiem dobrego rodzicielstwa jest miłość do potomka. No, ale czym jest w ogóle miłość? Otóż intelektualnym pragnieniem ustawicznego rozwoju drugiej osoby. Nie jest zaś tolerancją, akceptacją i naiwnością. Na przykład: toleruję, że buchnąłeś babci rentę; akceptuję, że za miesiąc zrobisz podobnie i naiwnie wierzę, że może ci to kiedyś przejdzie. No to mamy, co mamy.
Do roku 2012 integrowała się płońska młodzież wokół zespołu piłkarskiego „Tęcza 34”. Nie pałali odpowiednio żarliwym uczuciem do miłościwie nam panującego burmistrza, to i klubu nie ma. Powstało w jego miejsce jakieś tam coś, jakiś tam syntetyk węzła gordyjskiego. I co dalej z tym fantem?
Nastolatek do zuchów raczej nie podefiluje, bo to obciach dla niego. Normalnym kibicem w Płońsku mu nie jest na razie dane być. Oczywiście pozostaje formacja ministrantów, ale to też nie wszystkim leży zważywszy, że jak ekonomicznie mordowano „Tęczę 34”, to żaden proboszcz nie pisnął ani słowa. No i dzięki.
Wszystkich młodych ludzi wściekłych na płoński system, na beznadzieję i brak perspektyw na przyszłość zapraszamy do Obozu Narodowo- Radykalnego.
Naszym lokalnym celem jest wykształcenie- w ciekawy sposób- nowych elit oraz wyborczego (nie mylić z „Wyborową”) pogonienia wszelkiego frajerstwa, które jak zaraza od lat panoszy się po okolicy.
Formacja w ONR ma doprowadzić między innymi do:
- dumy z bycia Polakiem,
- intelektualnego rozwoju,
- odkrycia zajebistej historii naszego narodu,
- solidaryzmu pomiędzy kolegami niezależnie od posiadanej kasy,
- wyeliminowania plotkarstwa i lizusostwa,
- przestrzegania przykazań, a w obecnej dobie szczególnie czwartego…
Nie jest to łatwa droga i nie polega na populistycznym gadulstwie. No, ale jak ktoś chce być prawdziwym mistrzem w sporcie, to nie osiągnie tego na symulatorze.
Płońska młodzież jest zajebista, wcale nie taka zła, jak ją malują. A zazwyczaj robią to ludzie, którzy wolą swój „święty spokój” od budowania wspólnego dobra.
Czołem Wielkiej Polsce
Inne tematy w dziale Rozmaitości