Był rok 2006-francuski tygodnik satyryczny opublikował 64-stronicowy komiks, na którego okładce widniał płaczący Mahomet, skarżący się, że życie jest ciężkie, gdy „kochają cię sami idioci”.
Był rok 2011-siedziba pisma niemal doszczętnie spłonęła.
Był 7 stycznia 2015 roku- dwaj islamiści Said i Cherif Kouachi (Francuzi pochodzenia algierskiego), wdarli się do redakcji tygodnika, rozstrzelali 12 osób (dziennikarzy, rysowników oraz 2 policjantów) i ranili 11.
Był 14 stycznia 2015 roku- ukazał się nowy numer „Charlie Hebdo”, a na okładkę ponownie zawitała drwina z Mahometa, który stoi z kartka „Jestem Charlie”, a nad jego głową widnieje napis: „Wszystko zostało przebaczone".
Ja nie jestem Charlie! Na imię mi Robert i mam pomysł na kolejną okładkę tego pisma. Powinien znaleźć się na niej płaczący naczelny tego brukowca, skarżący się, że życie jest ciężkie, gdy „kochają cię sami idioci”.
Minął czwarty dzień po 14 stycznia …
Chrześcijanie w Nigrze są w szoku. Muzułmanie oburzeni karykaturami Mahometa we francuskim tygodniku Charlie Hebdo wyładowują swój gniew na niewielkiej wspólnocie chrześcijańskiej. Abp Michel Cartatéguy ze stołecznego Niamey podkreśla, że nie może uwierzyć temu, co się dzieje, bo relacje z muzułmanami zawsze były bardzo dobre. Teraz płoną kościoły. O jego katedrę siły porządkowe walczyły cztery godziny z rozwścieczonym tłumem. W mieście zaczynają się łapanki. Mahometanie wypytują napotkanych ludzi: jesteś „Allahu akbar” czy „Alleluja”? Nie wiemy, co jeszcze może się wydarzyć – przyznał w rozmowie z Radiem Watykańskim ordynariusz nigerskiej stolicy.
- Z 14 kościołów 12 zostało sprofanowanych i kompletnie spustoszonych. Nic nie ocalało. Wszystko zostało spalone. Ostała się jedynie katedra, bo na moją prośbę jest ona chroniona przez siły bezpieczeństwa. Ale nie wiem, jak długo uda się ją utrzymać. Będę domagał się od władz, aby użyto wszystkich możliwych środków, by ją obronić, gdyby doszło do kolejnego szturmu. Bo katedra jest symbolem i dlatego, chcą ją zburzyć. Wciąż jesteśmy w szoku, nie rozumiemy, jak mogli nam to uczynić. Wszystko obrócone w popiół i ruiny. Abyście zrozumieli skalę zniszczeń, powiem wam, że jedynym przedmiotem, który udało mi się ocalić z tych 12 spustoszonych kościołów jest mały krzyżyk. Znajdował się na zakrętce flakonu ze świętymi olejami. Tylko ten mały krzyż wygrzebany z popiołów. Dziś rano zabrałem go ze sobą na spotkanie z moimi kapłanami. Położyłem go pośrodku nas, mówiąc, że to wszystko, co nam pozostało, ten krzyż. On jest najcenniejszy. Wszyscy musimy się teraz do niego zwrócić, bo to wszystko, co mamy” – powiedział abp Cartatéguy.
Za: kb/ rv
Inne tematy w dziale Rozmaitości