niebieskieucho niebieskieucho
537
BLOG

Skąd się wzięło COŚ?

niebieskieucho niebieskieucho Rozmaitości Obserwuj notkę 15

Antescriptum

Aby pozbyć się wieloznaczności związanych z odmianą rzeczowników COŚ i NIC, używam ich odmianowych neologizmów.

Ludzie często zadają sobie pytanie w jaki sposób powstał Wszechświat. Otóż Wszechświat nie powstał. On nie ma stwórcy - po prostu jest. Wytłumaczenie tego na gruncie naukowym jest raczej proste, nie wchodząc z oczywistych względów w szczegóły. Tak więc doskonale można to zobrazować na absurdalnych rozważaniach “COSIA” i jego “dopełnienia” czyli "NICA". Gdyby przyjąć, że nie ma niczego, to automatycznie nie ma też czasu, ruchu, zmian czegokolwiek. NIC jest niewyobrażalne, bowiem pojęcie to reprezentuje sobą dosłownie brak bytów fizycznych, w tym również brak przestrzeni. Gdyby rzeczywiście nie było niczego, czyli “byłoby” wyłącznie NIC, to nie można byłoby określić od jak dawna taki stan przyrody / “nieprzyrody” jest. Jednym słowem NIC nie mogło by mieć czasowego początku swego niezaistnienia. Tak to już jest w przyrodzie, że występuje w niej (od pewnego momentu) biegunowość, jak np.:

plus – minus

jasność – ciemność

wewnątrz – zewnątrz

i niezliczone ilości przeciwieństw.

oraz  najistotniejsze, pierwotne COŚ – NIC

Wszechświat / przyroda jest bytem realnym. A więc przez to COSIEM. I tak jak wcześniej wymienione przeciwieństwa występują obok siebie komplementarnie, tak i COŚ oraz NIC nie mogą być wyjątkami. Oznacza to tyle, że COŚ nie może mieć czasowego punktu swego zaistnienia. Teraz może zrodzić się pytanie, czym było to COŚ? Otóż pierwotne coś było (i jest nadal lecz w innej proporcji do wyewoluowanych form bytów fizycznych) najprostszym, fundamentalnym bytem fizycznym, stanowiącym barierę, której już nie można przekroczyć. Nic bowiem nie może powstać z NICZEGO, natomiast COŚ może dać początek bardziej skomplikowanym formom CZEGOŚ. Reasumując, przyczynowość musi mieć swoją granicę. Gdyby jej nie miała, nic nie mogło by się zacząć, bo byłby to niekończący się ciąg przyczyn!

Czy możemy zatem powiedzieć, że COŚ/NIC jest wieczne? Nie. Mimo że wieczność jest miarą czasu czegoś co istnieje nieskończenie długo, to traci ona sens w odniesieniu do przedmaterialnego stanu przyrody. Bowiem czas czegoś to zmiana czegoś. Skoro nie było zmian, to nic nie możemy powiedzieć o czasie. Czym było COŚ, daje się wyjaśnić, ale to odrębna i dłuższa historia. Nie było zatem czasu / zmian. Czas (zmiany) narodził się wraz z materią, miał więc swój początek: BYŁ-JEST-BĘDZIE. Uprzedzając ewentualne kwestie nieskończoności czasu, chciałbym podkreślić, że nieskończoność występuje jedynie w matematyce, jak np. bezustanny ciąg liczb. Gdyby przełożyć ją (nieskończoność) na fizykę, oznaczało by to, że czas jest bezustannym ciągiem (kontynuowaniem się)...  ale czego? Czasu? Nonsens! Czas / ruch / zmiana samoistnie nie występuje w przyrodzie! Był zatem taki Stan przyrody (bezczasowy) w którym nie było żadnych zmian. Zaś w odniesieniu do przyszłości można powiedzieć, że ciągły ruch materii i jej ewolucja mogą być wieczne (o ile materia nie zmieni swojego stanu w przedmaterialny, co moim zdaniem jest raczej mało prawdopodobne).

Wniosek końcowy:

COŚ (wszechświat) nie ma czasowego punktu zaistnienia. Natomiast świat materialny ma, i powstał przez przypadek. Chcę tu wyraźnie podkreślić, że od momentu powstania materii (z pramaterii, czyli pierwotnego eteru) zaistniał czas, który jest jej nierozłącznym atrybutem (ale to już inny temat, który wyjaśniam w innych miejscach).

Filozoficzne postscriptum:

Niestety muszę zmartwić tych, którzy chcieliby użyć podobnej analogii, że bóg po prostu jest i nikt go nie stworzył. Otóż nie może być takowej, gdyż bóg jest uważany za gotowy byt doskonały i w tym momencie braknie kolejnej analogii, że podobnie jak skomplikowany byt fizyczny, ma swą najprostszą, podstawową formę, tak bóg również musiałby mieć swój podstawowy, pierwotny element, który wyewoluowałby w doskonałego boga. Tak to już bowiem jest, że nic nie powstaje z niczego, ale wszystko co powstało, wyewoluowało z pierwotnego, fundamentalnego budulca wszystkich form materii.

 

Jestem pokorny wobec nauki będąc jednocześnie zaciekłym wrogiem naukowych (niestety) nonsensów.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości