I.C I.C
773
BLOG

Apocalypse now. Dlaczego?

I.C I.C Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 

Moja prognoza o czekających nas w tym stuleciu klęskach żywiołowych bazuje na analogii pomiędzy okresami załamania cywilizacji europejskiej a przebiegiem i częstotliwością zaćmień słonecznych. Jest to wprawdzie interesujące spostrzeżenie, nasuwa się jednak pytanie czy ta analogia nie jest zwykłym przypadkiem, zważywszy relatywna krótkość analizowanego okresu historycznego.

 

Aby rozwiać wszystkie wątpliwości należałoby zatem przedstawić mechanizm zmian prowadzących do klęsk żywiołowych.

 

Dlatego postaram się w tej notce zająć tym mechanizmem i opisać na czym polegają zagrożenia i jakie zmiany w naszym otoczeniu przyczyniają się do powstania zjawisk zagrażających istnieniu naszej cywilizacji.

 

Ci co śledzili systematycznie na tym blogu moje notki na pewno zauważyli że opisując rożnego typu zjawiska starałem się je przedstawić jako wynik działania jednolitego mechanizmu, który jest jednak w stanie prowadzić do bardzo różnorodnych efektów.

 

Zasadniczą cechą tego mechanizmu jest to że nasza rzeczywistość nie da się wcisnąć w ciasny gorset reguł i praw w którym tak chętnie widzieli by ją fizycy.

 

Jeśliby posłużyć się analogia, to naturę można porównać do filmu oglądanego przez nas na ekranie kina. Tymczasem fizycy próbują opisać nam ten film wycinając i analizuj ac z taśmy pojedyncze jego klatki.

Niewątpliwie są oni w stanie powiedzieć nam dużo o tym jakie kolory na zdjęciu dominują i jakie kształty są tam zauważalne. Niewątpliwie nie ukryją się przed nimi też zależności pomiędzy kształtami i kolorami ale z całą pewnością nie będą oni mieli żadnego pojęcia o tym czego dotyczy fabuła tego filmu.

 

Ich statyczne pojmowanie zjawisk przyrodniczych skutecznie przeciwdziała zrozumieniu tego jak funkcjonuje otaczająca nas rzeczywistość. Innymi słowy nigdy nie uda się fizykowi odpowiedzieć na pytanie „co jest grane“ we wszechświecie.

 

To intelektualne kalectwo związane z przyjęciem sztywnej metodologi badan oraz chorobliwe i niewolnicze hołdowanie przesądowi że rzeczywistość jest opisywalna matematycznie, prowadzi automatycznie do tego że wiele pytań i znaków zapytania nie jest przez fizyków w ogóle postrzegane. W ten sposób opis wszechświata, jakim raczą nas fizycy, jest nie tylko skomplikowany i sprzeczny z naszą intuicją ale jest w znacznej części całkowicie fałszywy i nie ma nic wspólnego z rzeczywistym przebiegiem zjawisk fizycznych w naturze.

 

Żeby zrozumieć mój przebieg rozumowania proponuje przeczytanie moich starszych notek. Szczególnie znaczenie przypisałbym moim notkom o niestabilności masy wzorca kilograma,

 

http://pogadanki.salon24.pl/374440,o-przyczynych-niestabilnosci-masy-wzorca-kilograma

 

tej dotyczącej nieumiejętności pomiaru temperatury przez fizyków,

 

http://pogadanki.salon24.pl/388010,o-nieudolnosci-fizyki-w-pomiarze-temperatury

 

tej dotyczącej zjawiska powstawanie wybuchów słonecznych,

 

http://pogadanki.salon24.pl/398391,o-przyczynach-erupcji-slonecznych-odcinek-3

 

oraz mojej pierwszej notki dotyczącej fałszywości fizyki cząstek elementarnych.

 

http://pogadanki.salon24.pl/368831,bajeczki-fizykow-bajeczka-o-neutrino

 

Mimo że dotyczące tak diametralnie rożnych tematów jednoczy je wspólna idea tego że atomy materii nie są czymś niezmiennym i cechy ich nie są im dane na zawsze, w momencie ich powstania. ale że ulegają one ciągłej ewolucji i przeobrażeniu zmieniając w czasie nie tylko swoją wielkość ale i wszystkie inne cechy fizyczne, co objawia się np. poprzez zmianę masy wzorca kilograma.

 

Ponieważ zmiany te są wynikiem zmian własności podstawowej jednostki przestrzeni z której zbudowany jest cały wszechświat, to nie istnieje możliwość żeby zmiany te mogły prowadzić do zniszczenia harmonii panującej w naszym wszechświecie.

 

Harmonie ta istnieje zawsze, ale proporcje ulegają w niej z czasem subtelnemu przesunięciu.

 

Nasz wszechświat nie jest w niczym podobny do wyobrażeń fizyków, szczególnie tych o religijnych przekonaniach. Współczesna fizyka przedstawia go jako zastygłą w bezruchu, skamieniałą matematyczną pustynie z niezmiennymi prawami i stałymi fundamentalnymi. Tymczasem nasz wszechświat to oko nieokiełznanego cyklonu w którym zagubione drobinki ludzkiej materii nie zdają sobie nawet sprawy z tego ze wokół nich trwa nieskończony proces jego nieustannej kreacji.

My ludzie jak również nasza cywilizacja istniejemy za krótko aby zarejestrować choć w minimalnym stopniu dynamikę tych zmian. Jeśli przywołamy jeszcze raz analogie z filmem to cała historia ludzkości zmieściła się jak dotychczas na tylko jednej z jego klatek i ludzkość nie zdaje sobie nawet z tego sprawy że w każdej chwili może zmienić się ujecie w filmie.

 

Tego jak rozwinie się akcja tego filmu nie jesteśmy w stanie przewidzieć ale czym szybciej zrozumiemy co jest w „nim grane”, tym większą mamy szanse wyjścia z roli drugoplanowego statysty jeśli nie chcemy dość niespodziewane i nieodwracalne zejść bez oklasków ze sceny .

 

Opisując mechanizm powstawania wybuchów na słońcu zwróciłem uwagę na to, że temperatura materii związana jest z intensywnością oscylacji molekuł cząstek materii. Intensywność tych drgań nie jest jednak czymś niezmiennym a zależy od stanu i częstotliwości oscylacji elementarnej jednostki przestrzeni zwanej wakuolą.

 

O tym z jaka częstotliwością oscyluje dana wakuola decydują wszystkie inne wakuole w jej bezpośrednim otoczeniu a wiec w otaczającej nas przestrzeni. Charakterystyka tych oscylacji nie jest jednak stała ale ulega ciągłym zmianom.

 

Zmiany te nie występują chaotycznie ale podlegają określonym cyklicznym wahaniom. Na skutek ruchu Ziemi w obrębie Układu Słonecznego występuje cały szereg rożnych cykli nakładających się na siebie i tworzących jednocześnie nowe cykle wyższego rzędu. W rezultacie materia ziemska ulega ciągłym przemianom. Zarówno jej atomy jak i utworzone z nich molekuły zmieniają periodycznie swoja wielkości. Ma to kolosalne znaczenie dla wartości cech tej materii do której zalicza się właśnie jej temperatura.

 

Posłużę się znowu analogią. Wyobraźmy sobie urozmaicony krajobraz którego teren porośnięty jest zagajnikami rożnej wysokości. Jest to wietrzysta okolica i ciągle wieje tam wiatr o zmiennej intensywności. Postawmy się w roli obserwatora który tylko przez lunetę obserwuje ten teren z daleka. To co może zobaczyć to tylko ruchy czubków drzew z poszczególnych zagajników. Obserwator nie zdaje sobie sprawy z przyczyn ich ruchu ale jest w stanie pomierzyć stopień wychylenia tych czubków. Temu rodzajowi pomiaru nadal on nawet specjalna nazwę określając go pomiarem temperatury.

 

Niestety na skutek własnego ograniczenia nie zdaje sobie on sprawy z tego że drzewa z poszczególnych zagajników o tym samym stopniu wychylenia (oscylacji) nie są ze sobą identyczne i młode cienkie drzewka osiągają ten sam stopień wychylenia co wyższe i o grubsze.

Naszemu obserwatorowi wydaje się że wahania czubków drzew to taki wybryk natury a wiec przyjął po prostu że jego pomiary temperatury są czymś absolutnym i powtarzalnym.

Tymczasem sprawa ta nie jest tak prosta i warunki pogodowe zmieniają się nad terenem obserwacyjnym systematycznie. Ku jego zdziwieniu poszczególne obszary zmieniają swoja temperaturę ale nie przychodzi mu do głowy że jego metoda tego nie uwzględnia. Zamiast spróbować zmierzyć czy poszczególne zagajniki są ze sobą porównywalne i wyciągnąć prawidłowy wniosek że wahania czubków drzew muszą być rezultatem wiatru, zdecydował się na przestrojenie swojego instrumentu pomiarowego tak by znowu uzyskane wynik były zgodne z tymi z przeszłości.

Wprawdzie nie uszło jego uwadze że patrząc całościowo otrzymany rozkład temperatur nie odpowiada pierwotnemu ale od czegóż takie instrumenty manipulacji jak statystyka i stochastyka.

 

Tak samo dokładnie przebiega sprawa z pomiarem temperatury na Ziemi. Współczesna fizyka nie zdaje sobie sprawy z tego ze dwa pomiary temperatury w rożnym czasie czy tez w rożnych częściach układu słonecznego nie są ze sobą porównywalne.

 

http://pogadanki.salon24.pl/388120,zycie-na-wenus

 

Wróćmy wiec jeszcze raz do tezy o wpływie rozkładu zacmien słonecznych na zmiany klimatyczne na Ziemi.

 

http://pogadanki.salon24.pl/415924,przepis-na-zlupienie-male-epoki-lodowcowe

 

Jeśli spojrzymy na grafikę tłumaczącą zjawisko zaćmienia słońca

 


 

to zauważymy że zjawisko to nie przebiega za każdym razem identycznie ale że Słońce Ziemia i Księżyc przyjmują rożne położenie względem siebie. Powoduje to to że wiatr z naszej analogi nie wieje nad Ziemia z taka samo siłą ale jego siła zmienia się periodycznie. Jeśli zamiast wiatru wstawimy pojecie Tła Grawitacyjnego to zbliżymy się powoli do rozwiązania naszej zagadki.       

   

Oscylacje molekuł materii ziemskiej są zależne od TG. Jeśli zmienia się wartość TG pod wpływem wystąpienia zaćmienia słońca to zmienia się również charakterystyka oscylacji poszczególnych atomów. Pod wpływem rosnącego TG poszczególne wakuole z ktorych zbudowany jest atom zwiększają częstotliwość swoich oscylacji a tym samym zmniejsza się przestrzeń przez nie generowana. Innymi słowy atomy staja się mniejsze i jak w podanym przykładzie z drzewami mniej wrażliwe na działanie wiatru. Takie atomy będą wykazywać niższą temperaturę. Jeśli teraz molekuły z takich atomów przejdą przejście fazowe to powstałe w wyniku tego przejścia substancja zamrozi w znacznym stopniu tę zmniejszoną wrażliwość atomu.

 

Najpopularniejszą substancją podlegającą takiej przemianie jest woda. W atmosferze znajdują się jej olbrzymie ilości. Zaćmienie słoneczne zmienia parametry przejścia pary wodnej w stan ciekły. W efekcie czego powstała z pary wodnej woda ma inny punkt przejść fazowych. Po spadnięciu na ziemie w formie deszczu powstaje woda która reaguje mniej wrażliwie na zmiany TG. Innymi słowy woda taka ogrzewa się słabiej i jest skłonna do przejścia w fazę stalą przy wyższej temperaturze niż woda powstała w okresie o niższej wartości TG.

 

Jeśli rozpatrujemy to zjawisko jednostkowo to wpływ zacmien słońca na temperaturę jest niewielki. Inaczej ma się sprawa jeśli występują wahania ilości zacmien słonecznych oraz ich wpływu na powierzchnie Ziemi w dłuższych okresach czasu. W okresach o zwiększonej liczbie zacmien hybrydowych obszar objęty zaćmieniami na powierzchni Ziemi jest największy. Odpowiednio duża jest też masa materii w której została podczas przejść fazowych zamrożona zmniejszona czułość na oscylacje TG.

 

Jeśli teraz ilość zacmien hybrydowych gwałtownie spadnie to odpowiednio spadnie tez wartość średnia TG. W związku z tym molekuły z zamrożoną dużą częstotliwością oscylacji tworzących je wakuol przekazują je na nowo powstałe molekuły o dużej wrażliwości, co prowadzi do przejsciowego ocieplenia klimatu na Ziemi. W dalszej perspektywie częstotliwość ich musi dostosować się do tej od TG co powoduje jednak że odpowiednio silnie muszą też spaść oscylacje molekuł materii ziemskiej co prowadzi do gwałtownego obniżenia temperatury i Ziemia wkracza w fazę globalnego oziębienia.

 

W fazie o niskiej wartości TG procesy geofizyczne przebiegają dalej i dalej molekuły materii ulegają przejściom fazowym. Tym razem wakuole w atomach oscylują z mniejsza częstotliwością i generowana przez nie przestrzeń jest większa. Jeśli wrócimy do porównania z zagajnikami i wiatrem to nasze małe drzewka rosną w fazie niskiej wartości TG bardzo znacznie i ich czubki reagują bardzo czule na każdy słaby powiew wiatru TG.

 

A wiec po ochłodzeniu następuje znowu podwyższenie średniej temperatury na Ziemi pomimo niskiej wartości TG.

 

Ponowne podniesienie wartości TG powoduje przejściowe podwyższenie temperatury na Ziemi dopóki zmiany fazowe i związane z tym zmniejszona wrażliwość na wysokie wartości TG nie spowoduje jej normalizacji a następnie jej spadku.

 

Tak wiec jeden cykl wahań wartości TG powoduje powstanie co najmniej dwóch cykli zmian temperatury na Ziemi.

 

Pokrywa się to też z historycznymi obserwacjami temperatury na Ziemi. Mała epoka lodowa w XVI wieku była rezultatem stabilizacji na wysokim poziomie liczby zacmien słonecznych na Ziemi i zmniejszenia wrażliwości materii na zmiany TG.

 

W obecnej fazie o przejściowym maksimum temperatury którą właśnie zakończyliśmy nastąpi dotkliwe zmniejszenie wartości Tła Grawitacyjnego i materia ziemska będzie coraz słabiej reagować na oscylacje TG.

 

Pociągnie to za sobą postępujący spadek temperatury a tym samym wkroczymy w fazę postępującego oziębienia klimatycznego. Jednocześnie dłuższy czas ekspansji pojedynczej wakuoli zmieni sposób zachowania się materii w stanie płynnym i gazowym.

Woda będzie przechodzić łatwiej w stan lodu co w dłuższym okresie czasu doprowadzi do wzrostu pokrywy lodowej i ekspansji lodowców.

 

Przejściowe obniżenie wartości TG będzie prowadzić do silniejszego wzrostu generowania przestrzeni przez wakuole co szczególnie u gazów w atmosferze doprowadzi do wzrostu siły wiatru i powstania szczególnie silnych burz i huraganów. Jednocześnie cząstki materii stałej w której zamrożona została ich słabsza wrażliwość na TG z poprzedniej fazy, będą wykazywać w nowych warunkach mniejsza masę a tym samym będą bardziej podatne na porywy wiatru. Doprowadzi to do masowej erozji gleb.

 

Jakby tego było mało, tworzenie się nowych zbiorników magmy pod wulkanami związane będzie ze zwiększeniem objętości materii na skutek większej objętości wakuol a tym samym musi dojść do wzmożonego wulkanizmu na Ziemi. Jego skutki będą tym większe ponieważ emisje pyłu mniejszej masie trafia na wiatry o większej sile działania co zwiększy znacznie promień oddziaływania wybuchów wulkanów.

 

Ten opis nie wyczerpuje wszystkich zmian które nas oczekują, widzimy jednak już na tych paru przykładach, że przejście z fazy wysokiej wartości TG w fazę o niskiej jego wartości jest szczególnie niebezpieczne i niesie za sobą zagrożenia na które nasza technologiczna cywilizacja nie znalazła jeszcze żadnych środków zaradczych, co gorzej dzięki zaślepieniu naukowych elit nie zdajemy sobie nawet sprawy z tego że znajdujemy się właśnie w krytycznej dla naszego fizycznego przeżycia sytuacji.

I.C
O mnie I.C

taki jestem i ...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie