Zbliża się wielkimi krokami Uroczystość Wszystkich Świętych, w okolicy których następuje pospolite ruszenie na cmentarze i nekropolie.
Jest to szczególny dzień w roku, gdyż nasze myśli ulatują - zdaje się - w stronę wieczności( dla jednych ) oraz w stronę ulotności i kruchości życia dla innych.
Jednak zarówno dla jednych jak i drugich, to codzienność jest areną, która wpływa na to, jak będziemy pamiętani przez inne pokolenia właśnie w ten dzień 1 czy 2 listopada - gdy już dołączymy do nich.
W powadze jaką niosą te dni bledną ze wstydem i chowają się w cień idee świeckich piewców życia, których jedyną treścią jest kreacja rzeczywistości pozbawiona jakichkolwiek odniesień etycznych i moralnych a więc skutków wiecznych. A dewizą istnienia ich jest "ciepła woda w kranie".
Niedawno przeczytałem wywiad z Piotrem Tymochowicznem, który w nim wyznał, że swiat realny nie istnieje. Zaś to, co istnieje jest tylko kreacją. Podobną zasadę odnosi on również do Boga i spraw wiecznych - twierdzi on, że są to kreacje mające być narzędziem sprawowania włądzy nad jednostką. Bóg nie istnieje wg niego, istnieje tylko jego kreacja.
A dzień 1 listopada boleśnie konfrontuje to, co jest kreacją z tym co jest realne. Bo śmierć jest bardziej realna i nieuknikniona niż najbardziej wyrafinowana i wykreowana rzeczywistość. Większym więc realizmem życiowym jest życie ze swiadomością, że zmierzamy do śmierci. A więc życie w prawdzie i wobec tej prawdy miast strata czasu nad budowaniem kolejnych "rajów" znanych nam, z ubiegłego wieku, a które w innej formie odradzają się jak grzyb na spoinie silikonowej przy umywalkach lub prysznicach łazienkowych..
*****
Proponuję wybrać się - będąc na cmentarzu komunalnym - na tzw aleję zasłużonych, przy których spoczywają działacze partyjni z PRLu - kacykowie i inni utrwalacze władzy ludowej.. ..
Wyobrażam sobie, że przechodzę sobie po cmentarzu i widzę groby dzisiejszych polityków. Zastanawiam się jak będą wspominani. Czy ich groby będą tak ciemne i smutne jak tych, którzy leżą w PRLowskich alejach zasłużonych, czy jasne jak groby tych, którzy pozostawili po sobie dobre idee, owoce swojego życia-oddali swoje życie dal lepszej sprawy.
Możemy za kilka dni wybrać się na cmentarz i przejść na komunalnym alejką kacyków partyjnych, którzy byli piewcami pseudowoczeczesności będącą kreacją piaru oraz aparatu ucisku.
Możemy też podejść w miejsca w których czcimy pamięć ludzi działających w swoim życiu na rzecz dobra wspólnego: żołnierzy AK, ofiar Katynia, ofiar PRLu, a więc tych którzy miast szukać szczęścia li tylko w "ciepłej wodzie wkranie", ponosili ofiary w imię tego, że nie dla samej "wody w kranie żyje człowiek" i że są większe wartości dla których warto żyć.
Ilość zniczy w tych miejscach przemawia głośniej - pośród ciszy cmentarza, niż najbardziej agresywany i podstępny pijar lansowany we wszystkich kontrolowanych przez "kacyków" mediach. Ilość tychże zniczy we wspomnianych miejscach pokazuje, że 1 Listopada jest większą próbą demokratyczną niż owoce najlepszej propagandowo kampanii wyborczej.
W wyborach do sejmu czy samorządowych bierze udział zbyt mało ludzi. 1 Listopada jest znacznie większa frekwencja i większa próba - ilość świec przy grobach sybolizujących idee oraz wartości dla których warto dać życie jest realnym procesem demokratycznym, gdyż nie zmanipulowanym.
Demokracja zniczy w obliczu powagi śmierci jest najlepszym sondażem o tym co ważne naprawdę w życiu( także społecznym i politycznym) oraz ile wart jest cały pijar( pic ) lansowany w "kontrolowanych mediach".
Inne tematy w dziale Rozmaitości