OD dwóch dni jakoś mi "dobrze w duszy gra", gdyż stało się coś co stać się nie musiało a nawet więcej: wydawało się niemożliwym, to co się stało... .
Więc chodzi mi po głowie Hymn o MIłości, a w kontekście tego co się mi stało nie tylko Hymn o Miłości ale bardziej Hymn o BOgu.
Czy to nie przesada, że zamiast Hymnu o Miłości mówię Hymn o Bogu?
No chyba nie; gdyż u św. Jana czytamy: Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim » (1 J 4, 16).
|
Skoro to ON jest Miłością - dawaj, zmieniamy w Hymnie słowo "miłość" na Bóg i czytajmy:
Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a Boga bym nie miał..., stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką możliwą wiarę, tak iżbym góry przenosił, a
Boga bym nie miał, byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz Boga bym nie miał, nic bym nie zyskał.
Bóg cierpliwy jest,
łaskawy jest.
Bóg nie zazdrości,
Bóg nie szuka poklasku,
Bóg nie unosi się pychą;
Bóg nie dopuszcza się bezwstydu,
Bóg nie szuka swego,
Bóg nie unosi się gniewem,
Bóg nie pamięta złego;
Bóg nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Bóg nigdy nie ustaje,
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie.
Po części bowiem tylko poznajemy, po części prorokujemy.
Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe.
Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecięce.
Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz: Teraz poznaję po części, wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.
Tak więc trwają wiara, nadzieja, i miłość - te trzy: z nich zaś największa jest Miłość = Bóg."
1 Kor 13,1-13
Może w tym kontekście Stwórca chce, abyśmy Go widzieli i myśleli o NIM... .
Tak sobie myślę i całkiem "dobrze mi z tym.." . :-)
Jedna "wersja" Boga -> niewinnego dzieciątka w żłobku jest uniwersalna w Europie.... .
A czy Ta właśnie "wersja" z Hymnu o Miłości nie jest jeszcze "głębiej" i trudniej do niezaakcptowania.... i przyjęcia za Swojego osobistego i wiecznego Boga... .
Pozdrawiam serdecznie.
p.s.
Oczywiście trzeba sobie podumać co to znaczy "mieć BOga...." i co z tego wynika. :-)))
Inne tematy w dziale Kultura