polish allied polish allied
1254
BLOG

Wojna w Afganistanie-o co walczą nasi żołnierze?

polish allied polish allied Polityka Obserwuj notkę 5

W ostatnich miesiącach sytuacja w Afganistanie wyraźnie pogorszyła się, a wojna w tym kraju zaogniała. Codziennie dochodzi do zamachów i ataków terrorystycznych, codziennie żołnierze sił międzynarodowych muszą toczyć zażarte boje na śmierć i życie z talibskimi fanatykami i ich sprzymierzeńcami. Straty zagranicznych wojsk, w tym naszych, polskich rosną (w czerwcu zginęło 102 żołnierzy ISAF i USA, najwięcej od początku konfliktu, w zeszłym miesiącu samych Amerykanów poległo 66). „Obiektywne” media i cała masa pseudoekspertów nie czekając na dalszy bieg wydarzeń zawyrokowały już, że tej wojny NATO i USA (a więc Zachód) nie wygrają. Wielu dziennikarzy (np. filoislamski Andrzej Talaga) oraz polityków (np. Obama i renegat Komorowski), idąc w sukurs lewakom i pacyfistom, mówi wręcz o klęsce i domaga się by jak najszybciej uciekać z Afganistanu. Nie ważne co się stanie trzeba stamtąd wiać bez względu na konsekwencje. Lepiej zostawić płonący dom niż go gasić, bo można się przy tym poparzyć. Padają pytania, o co nasi żołnierze tam walczą, po co tam jesteśmy? I tu wypada cofnąć się o kilka lat i przypomnieć jakie były przyczyny tej wojny. Stany Zjednoczone przy wsparciu UK rozpoczęły zbrojną interwencję w Afganistanie niedługo po zamachach z 11 września. Żadne szanujące się państwo nie mogłoby puścić takich zamachów płazem, toteż ówczesna administracja George’a Busha musiała p[odjąć decyzję o rozpoczęciu interwencji. Celem tej inwazji był nie tylko odwet za zamachy, w których zginęło około 2 880 osób, ale również zniszczenie Al-Kaidy i zneutralizowanie zagrożenia z jej strony oraz obalenie ludobójczego reżimu talibów. I te cele udało się w dużej mierze w 2001 i 2002 roku osiągnąć. Al-Kaida została mocno nadwyrężona, została zepchnięta do defensywy, a terroryści z tej organizacji, łącznie z bin Ladenem, musieli zacząć się ukrywać. Nie powtórzyły się już zamachy z 11 września. Talibowie, którzy przez 5 lat swoich rządów tyranizowali Afgańczyków i wymordowali ok. 400 000 ludzi, zostali pokonani i odsunięci od władzy. Afgańczycy odetchnęli, zaczęli normalnie żyć i odbudowywać swój kraj. Poprawił się los afgańskich kobiet, choć ich sytuacja nadal jest zła (9 na 10 kobiet w Afganistanie pada ofiarą przemocy domowej stosowanej przez muzułmańskich sadystów). Lata 2002-2006 były najlepszym okresem dla tego państwa od 1979r, gdy wybuchła wojna z ZSRR. Dzięki siłom międzynarodowym i pieniądzom z Zachodu (głównie z USA) zaczęto budować szkoły, szpitale, drogi, mosty. Napłynęła pomoc humanitarna, lekarze, budowlańcy. Dla kraju tak zniszczonego i ubogiego jak Afganistan było to naprawdę coś wielkiego. Jednakże jesienią 2006 roku talibowie i Al-Kaida przeszli do ofensywy. Zaczęli przy tym stosować zbrodnicze metody sprawdzone w Iraku jak zamachy samobójcze na cywilów, miny-pułapki (tzw. IED-y, od których częściej giną cywile niż żołnierze), terroryzowanie miejscowej ludności, torturowanie i mordowanie jeńców wojennych, gwałcenie kobiet (jak widać Koran im tego nie zabrania). I tak robią nadal, niszcząc przy tym wszystkie instalacje i obiekty użyteczności publicznej (min. szkoły) zbudowane przez Zachód. Ci bandyci błędnie nazywani przez media rebeliantami, sieją chaos i śmierć by wrócić do władzy. Gdy wrócą znów narzucą Afganistanowi islamofaszystowski reżim, zniewolą kobiety, pozbawiając je wszelkich praw, będą mordować i niszczyć jak za dawnych lat, zakażą wszelkich rozrywek i sprowadzą ten kraj do Średniowiecza. Ponadto Afganistan stanie się ponownie bazą wypadową i azylem Al-Kaidy. To właśnie przeciw nim walczą żołnierze sił międzynarodowych (Amerykanie, Polacy, Brytyjczycy, Kanadyjczycy, Duńczycy itd.) oraz żołnierze i siły bezpieczeństwa Afganistanu. Walczą o to by terroryści talibscy i ich sprzymierzeńcy nigdy więcej nie wrócili do władzy, by nie stali się ponownie zagrożeniem dla Zachodu. Jak pokazały badania BBC z lutego br., aż 83% Afgańczyków nie chce powrotu talibów do władzy i popiera obecność zagranicznych wojsk w swoim kraju. To również daje do myślenia. Warto także pamiętać, że lepiej walczyć i bronić się przed ekstremizmem wroga na jego ziemi, niż robić to samo na ulicach własnych miast. Lepiej zwalczać islamskich terrorystów w górach Afganistanu niż na ulicach Nowego Jorku, Paryża, Londynu czy Warszawy. A nie można zapominać, iż dżihadyści nie poprzestaną na pokonaniu Zachodu w Afganistanie i Iraku, ale będą kontynuowali swą terrorystyczną ofensywę dopóki dopóty cała Europa, a później cały glob nie będą wyznawać jedynie słusznej wiary proroka. Innym ważnym aspektem, który przemawia za tym by dokończyć misję pod Hindukuszem i wygrać tę wojnę jest fakt, że niemal 97% opium i heroiny pochodzi z Afganistanu. Co roku z powodu przedawkowania heroiny na świecie umiera zaś ok.100 000 ludzi. Oprócz tego produkcja i sprzedaż tych narkotyków zasilają finansowo terrorystów kwotą 70 000 000-100 000 000 dolarów rocznie. Odkąd oddziały koalicji zaczęły zwalczać uprawy maku (min. oferując chłopom produkcję zboża), dochody talibów spadły, a w wielu prowincjach udało się wyeliminować całkowicie narkotyki. Jeśli Zachód i Afgańczycy wygrają tę wojnę produkcja heroiny znacznie spadnie, powodując że będzie mniej ofiar tego straszliwego narkotyku. Jeżeli jednak Zachód przegra batalię o Afganistan i ucieknie stamtąd z podkulonym ogonem, wówczas konsekwencje będą straszne. Po Afganistanie padnie bowiem Pakistan, która ma broń nuklearną, a islamscy ekstremiści przejdą do ofensywy i zajmą się Europą, która na pewno nie poradzi sobie z tą nawałnicą. Moim zdaniem Amerykanie powinni zrobić co tylko możliwe by zmusić pakistański wywiad (ISI) do zaprzestania wspierania talibów, a rząd Pakistanu do aktywnego zwalczania terroryzmu. Tylko poprzez sukces w Pakistanie i odcięcie terrorystów od wsparcia i miejsc azylu w tym kraju, będzie można zwyciężyć w Afganistanie.

 

Zwycięstwo jest jeszcze możliwe, lecz nie możemy dać się omamić zakłamanej, defetystycznej propagandzie tych, którzy mówią że powinniśmy uciekać gdy sytuacja pogarsza się. Nie po to zginęło 1985 żołnierzy sił międzynarodowych, w tym 20 polskich, nie po to przelano tyle krwi i włożono tyle trudu, by po dziewięciu latach barbarzyńcy-talibowie powrócili do władzy, a Al-Kaida odniosła sukces. Dlatego wspierajmy naszych żołnierzy w Afganistanie, którzy odważnie i z narażeniem życia walczą tam za nas. Nie pozwólmy by ich odwaga, poświęcenie i wysiłek poszły na marne. Wspierajmy ich, by wygrali tę wojnę i wrócili do domów ze świadomością, że zostawiają Afganistan w o wiele lepszym stanie niż gdy tam wyjeżdżali. I patrzmy politykom na ręce, aby nie powtórzyli oni błędów z Wietnamu. Bo na drugi Wietnam Zachodu nie stać.
 

polish_allied

 

Prawicowy buntownik z natury, bonapartysta z przekonania, politolog z wykształcenia, zwolennik Wolności i wolnego rynku, wróg lewactwa i socjalizmu. Tak dla Flagi Konfederacji (CSA), serbskiego Kosowa, amerykańskich republikanów, wolności gospodarczej i osobistej, a także swobodnego dostępu do broni palnej dla osób zrównoważonych i niekaranych. Nie dla lewicy i jej chorych idei typu gender, globalistów od Gatesa i Sorosa, islamu,Rosji i komunistycznych Chin. Kocham Tajlandię, Bangkok i Azjatki, nie znoszę feministek. Przywódcami, których najbardziej cenię są : cesarz Napoleon I, prezydent Ronald Reagan oraz generałowie Francisco Franco i Augusto Pinochet.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka