Koniec świata przepowiadany jest już od dawna i wielokrotnie podawano daty, kiedy to miało nastąpić. Jako że świat mimo wszystko nadal istnieje, sporo ludzi doszło do wniosku, że ani 21 grudnia tego roku, ani potem życie na naszej planecie nie skończy się i wszystko będzie jak jest.
A może jednak wcale nie jest to takie oczywiste, bo przecież nic nie trwa wiecznie, a w odległej przeszłości Ziemi co najmniej kilka razy miała miejsce apokalipsa (np. 65 000 000 lat temu, gdy wyginęły dinozaury). Dlatego na miejscu sceptyków nie byłbym taki pewien, że 21.12 lub trochę później nic się nie stanie. Tym bardziej, że część naukowców i badaczy twierdzi, że w tym roku coś się wydarzy i przytaczają merytoryczne argumenty (była o tym mowa np. w odcinku Strefy 11 Nie do wiary z 2.09 br.). Nie mówiąc o przepowiedniach z kilku wiarygodnych źródeł (czyli takich, których poprzednie przepowiednie sprawdziły się), wedle których Armagedon jest kwestią niedługiego czasu.
Jakby się jednak nie potoczyło, otwartym pozostaje pytanie czy naprawdę jest czego żałować, jeśli świat się skończy. Każdego dnia na świecie głodują setki milionów ludzi, a 200 000 000 z nich umiera każdego roku. Także każdego roku około miliona ludzi popełnia samobójstwa (to więcej niż liczba ofiar zabójstw i wojen razem wziętych), bo tak wspaniały jest ten świat. Człowiek, który nigdy niczego się nie nauczył pokonuje kolejne granice w drodze na samo dno. Ludobójstwa, wojny, hurtowe aborcje na życzenie, relatywizm moralny, zbrodnie w imię religii i ideologii, dżihad, polityczna poprawność, rasizm, wszędobylskie lewactwo, satanizm, walka z chrześcijaństwem, homoseksualizm, przywódcy, którzy nie potrafią rządzić, pastwienie się nad zwierzętami, wartości, którymi się gardzi, miłość odarta ze wszystkiego co piękne i wartościowe, degradacja sztuki i kultury, sprzedajni celebryci, polityka, która służy tylko politykom i tak dalej i tak dalej.
Nie znaczy to oczywiście, że ten świat nie ma dobrych stron i wszystko jest złe, ale gołym okiem widać, że zwłaszcza w ostatnich latach zło wyraźnie wygrywa, pomimo, że nie brakuje dobrych ludzi, którzy się mu przeciwstawiają. Przeciwstawiają się, ale i tak przegrywają, czego dowodem chociażby zwycięstwo Obamy w USA. Niby na świecie zawsze było zło i nieraz człowiek sięgał dna, ale tym razem sytuacja jest o tyle gorsza, że zło ma zasięg globalny, a granica między złem a dobrem jest coraz bardziej zacierana.
Stąd uważam, że pomimo wszystkich dobrych aspektów nie ma co żałować tego świata i ludzkości, jeśli szlag je w końcu trafi. I tak każdy człowiek jest śmiertelny, więc kiedyś musi umrzeć i przekonać się co jest po drugiej stronie.
Ja uważam, że niezależnie od religii, jeśli ktoś w życiu był dobry i nie popełnił jakiś większych świństw, to trafi do takiego raju, w którym będzie szczęśliwy i jaki sobie wymarzył. Wiadomo, że nie ma ideałów, które zawsze postępują słusznie, lecz ważne jest czy człowiek zrobił za życia więcej dobrego czy złego. I chyba to jest to najważniejsze kryterium. Ci, którzy popełnili sporo złego, ale później żałowali tego i próbowali naprawić trafią do czyśćca. A ci najgorsi, którzy za życia popełniali zbrodnie, niszczyli porządnych ludzi, niewolili innych, zdradzali kogo się da itd. trafią tam gdzie ich miejsce- do piekła. I żadna forsa, pozycja i wpływy im nie pomogą. Po tamtej stronie nie ma „rozgrzanych”, ani dyspozycyjnych sędziów ferujących wyroki na zamówienie.
Czas pokaże jak będzie. Niemniej sądzę, że „ci dobrzy” nie mają się czego bać po drugiej stronie. W przeciwieństwie do „tych złych”, którzy będą mieli problem. Z tego prostego względu, że Szatan, który wg części populacji ludzkiej nie istnieje, ma to do siebie, że on za zło nie nagradza, lecz z satysfakcją karze.
Jeśli 21 grudnia będzie koniec świata, to znaczy, że to mój ostatni post. A jeśli nie, to dalej będę uprzykrzał życie lewactwu, islamowi i Kremlowi, nawet jeśli ci będą tryumfować na tym świecie.
polish_allied
Prawicowy buntownik z natury, bonapartysta z przekonania, politolog z wykształcenia, zwolennik Wolności i wolnego rynku, wróg lewactwa i socjalizmu.
Tak dla Flagi Konfederacji (CSA), serbskiego Kosowa, amerykańskich republikanów, wolności gospodarczej i osobistej, a także swobodnego dostępu do broni palnej dla osób zrównoważonych i niekaranych.
Nie dla lewicy i jej chorych idei typu gender, globalistów od Gatesa i Sorosa, islamu,Rosji i komunistycznych Chin.
Kocham Tajlandię, Bangkok i Azjatki, nie znoszę feministek.
Przywódcami, których najbardziej cenię są : cesarz Napoleon I, prezydent Ronald Reagan oraz generałowie Francisco Franco i Augusto Pinochet.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości