Ciekawa sytuacja miała miejsce podczas wykładu prof. Środy na UW na temat upadku moralności polskiego życia publicznego. Otóż grupa młodych ludzi zebrawszy się uprzednio przed gmachem UW wtargnęła do auli uniwersyteckiej i okrzykami m.in.: "Precz z komuną" itp. próbowała zagłuszyć to, co mówi słynna pani etyk. Doszło do starcia z ochroną, a także jak twierdzi osoba z rektoratu UW została wezwana także policja. Wywołało to wielkie oburzenie wśród "salonu", grzmi w bardzo złowrogi sposób portal Onet.pl. Jak narazie w mediach głównego nurtu o tej sprawie jest cicho, ale gdy szybko dojdą, że byli to narodowcy (bowiem wcześniej ich wykładu nie udało się zorganizować), wszyscy będą jednym chórem "jechać" po prawicy.
Ale niestety ani aktualnie Onet.pl, ani (jeśli dojdzie do takiej sytuacji) zapewne media mainstreamowe nie zająkną się w jakich okolicznościach doszło do zorganizowania wykładu Środy. W tym bowiem tkwi klucz moim zdaniem zrozumienia, dlaczego ta grupa osób wtargnęła na aulę UW. Wtargnęła protestując na sposób szanowania wolności wypowiedzi, jaka niewątpliwie złamana została przez władze UW. Uczelniane gremium zapewne uznało, że na tak zacnym uniwersytecie nikt nie chce słuchać ludzi gadających o rzeczach, które nie przystoją nowczesnemu jak twierdzi Palikot państwu. Taki w mojej ocenie był główny powód dlaczego uczelnia nie zdecydowała się na zorganizowanie tamtej debaty. Wciskanie kitu o tym, że wykład narodowców był polityczny, a Środy nie, jest robieniem przede wszystkim ze studentów idiotów. Trzeba wyraźnie na to zwrócić uwagę, gdyż zapewne przekaz z tego incydentu zostanie zmanipulowany. Niestety już nie po raz pierwszy...
Inne tematy w dziale Polityka
