Tusk odpowiedział Kaczyńskiemu. Tylko co z tego??

Kilka dni temu doszło do oczekiwanej odpowiedzi Donald Tuska na zarzuty stawiane jemu i rządowi przez prezesa Kaczyńskiego. Odpowiedź, którą premier obiecał, ponieważ bardzo zdenerwował się na to, że ktoś ośmiela się podważać to, że w kraju naszym nie żyje się tragicznie. Chwyt piękny PR-owsko, bowiem tylko o PR w tym działaniu Tuskowi chodziło. Nie chodziło mu na pewno o to, aby udowodnić Polakom jak się w naszym kraju żyje. Można powiedzieć, że stał się wygranym tej bitwy, bowiem wiele mediów raczej wierzyło jego wyliczeniom (choć nie wszystkim, ale w większości tak) i dzięki temu mógł w końcu odetchnąć i nie chodzić zdenerwowanym. Przy tej okazji należy przyznać, że sam prezes ponownie pomaga  Tuskowi na przykładzie takich wyliczeń ponownie pchnąć się do góry w sondażach i wyjść (przynajmniej na chwilę ) z trudnej sytuacji, w jakiej znajduje się premier. Ale w tym miejscu należy zadać pytać co do odpowiedzi Tuska: tylko co z tego, że taką odpowiedź wystosował??Jakie da ona rezultaty??

Tak jak wspomniałem wyżej: żadne. Jak zawsze ze strony Tuska jeśli chodzi o tego typu sytuacje. Należy spojrzeć za to z drugiej strony: Kaczyński moim zdaniem mógł podać dane z innych żródeł, badań jakiś organizacji kompletnie niezależnych od tych oficjalnych, podawanych przez media. A takie dane potrafią być rozbieżne czego przykładem jest sprawa fundacji "Maciuś" o statystykach głodujących dzieci. Niestety nikt o tym w mediach nie wspomniał. Ale najważniejsze, aby Kaczyński te źródła ujawnił, aby nie było wątpliwości. Tymi danymi prezes PIS tylko krótko wprowadził do dyskusji nad sytuacją w naszym kraju, o której mówił prof. Gliński. Ale pewnie wielu uznało, że skoro prezes podaje liczby to się myli i na niczym się nie zna. Ja rozumiem tę jego wypowiedź w innym kontekście, bowiem w tej całej sprawie to nie liczby są ważne, a realia, codzienność. Bowiem w codziennym naszym życiu te liczby raczej przełożenia nie mają. Premier w swojej odpowiedzi mówił o nie tak strasznym zamykaniu szkół, o tym, że według oficjalnych danych nie jest tak źle na kolei, a i służba zdrowia ma się zdaniem Tuska całkiem nieźle. Tyle tylko, że spora grupa Polaków w to nie uwierzy więc można powiedzieć, że i to, o czym wspomina premier różni się diametralnie od tego, co pokazuje rzeczywistość. Niejasna sytuacja Kolei Śląskich, sporo zamykanych niestety lub łączonych szkół, co wiąże się ze zwolnieniami w tym obszarze, o sytuacji w opiece zdrowotnej nawet nie wspominając. Więc przy tej okazji należy zaznaczyć, że radość Tuska i jego popleczników także medialnych jest zdecydowanie przedwczesna i chyba warta przemyślenia czy warto takie szopki w przyszłości odstawiać.