Patrząc na internetowe serwisy informacyjne oraz nagłówki wielu gazet Nowy, 2016 rok nie różni się niczym szczególnym od właśnie zakończonego. Przynajmniej od jego końcówki niezwykle histerycznej i momentami chamskiej oraz obłudnej. Straszenie karami i jakimiś nadzorami od UE i dalsze "gadanie" Schetyny o zamachu staniu i wyprowadzaniu ludzi na ulice idealnie krystalizuje nam to, co będzie mogli zaobserwować w najbliższych miesiącach. Oczywiście ostateczne wydarzenia mogą się różnić od prognoz, ale od tego one są. By mniej więcej przewidywać co będzie. A będzie to rok moim zdaniem dwóch istotnych rzeczy: dalszego "kreowania" opozycji parlamentarnej jako "totalnej" i całkowitego wygaśnięcia lewicy (przynajmniej tej rozumianej z definicji). Poniżej chciałbym rozwinąć te wątki.
Po pierwsze: choć nie minęło jeszcze 100 dni rządów Beaty Szydło, to nie ma sensu czekać z oceną opozycji. Ostatni kwartał 2015 r., a także i kilka dni nowego przyniosły jednoznaczną ocenę: jest to opozycja "totalna". A przynajmniej można tak uznać jeśli chodzi o Platformę i Nowoczesną. W ciągu prawie 2 miesięcy trwania tego nowego układu rządzącego dwa te ugrupowania nie wniosły absolutnie nic do polskiej polityki. Nie zgłosiły żadnego pomysłu jak kontrrargument dla propozycji PIS niestety przy okazji cały czas kreując się jako podmioty mające pomysły na kraj oraz chcące pracować dla jego wspólnego dobra. Tak wynika czysto teoretycznie. W praktyce poza ględzeniem z mównicy sejmowej tego samego ( w sumie mogła to powiedzieć jedna osoba, a nie cały klub) i głosowaniem na nie nad każdą, nawet wydawałoby się mało kontrowersyjną ustawą rządową (podatek od odpraw czy odbierania dzieci ubogim rodzinom), są to twory jałowe. Wyprzedził ich nawet PSL zgłaszając kilka propozycji. Chociaż na początku kadencji zarówno PO jak i Petru chwaliły się, że mają szuflady ustaw, okazało się to po prostu tanim, politycznym chwytem, Obu partiom nie zależy na zakończeniu sporu o TK i całej tej histerii. Ale w dłuższej perspektywie ciągnięcie tego na tej samej amunicji może okazać się nudne. Sądzę, że jednak nie tak, by to zakończyć.
Po drugie: rozpoczynający się rok będzie rokiem, gdzie w ogóle bądź niezwykle rzadko będzie mogli usłyszeć o lewicy. Przynajmniej tej w teoretycznym tego słowa znaczeniu. Praktycznie od zakończenia wyborów. nic nie słychać o dalszym kontynuowaniu zjednoczeniu ruchu lewicowego, a co zapewniali jej liderzy. Prawie bez echa przeszły losy wybory nowego przywództwa SLD, a pani Nowacka przez chwilę była widziana na marszu KOD i raczej nie została zapamiętana tam jak osoba wiodąca w tym buncie antypisowskim. Te argumenty pozwalają sformułować tezę, że SLD czy Twój Ruch bądź jak jedna siła nie będą w najbliższych latach raczej ogrywać roli nawet opozycji pozaparlamentarnej. Kontynuując taką "głuchą" kampanię cała lewica skazuje się na całkowitą marginalizację, co chyba nieuchronnie nastąpi.
To sądzę będą dwie polityczne kwestie, które mogą sprawić, iż ten rok będzie bardzo podobny do końcówki właśniego zakończonego.
Inne tematy w dziale Polityka