Jan Paweł II gdy objął „tron Św. Piotra” zastał Świat zniewolony przez totalitarne systemy. Nie tylko wschodnia i środkowa Europa, ale choćby Ameryka Łacińska, Azja, ale także w późniejszym czasie sytuacja w Afryce.
Sam od kilkudziesięciu lat żył w takim zniewolonym społeczeństwie, a potem jako Biskup Rzymu, już ze względu na stanowisko jakie przyszło Mu pełnić też został totalnie zniewolony, non-stop wystawiony na widok publiczny i oceniany przez światowe media niczym małpka w cyrku. Na starość, dodatkowo zniewolony przez straszliwą chorobę.
Ale te wszystkie zniewolenia Jego osoby były tylko teoretyczne. On niósł wolność narodom i ludziom. Wzywał do wolności i poszanowania godności każdego człowieka!. Był w tym autentyczny, bo sam mimo stanowiska które pełnił, mimo Świata w którym żył był człowiekiem autentycznie wolnym.
Chciałbym być tak wolny jak papież. Skąd w nim tyle wolności?
Na mnie zawsze największe wrażenie robiła Jego modlitwa. Pamiętam taki obrazek: papież odmawiający brewiarz w Katedrze Wawelskiej. Cisza, co jakiś czas przerywana tylko szmerem ludzi poruszających się w około. Klęczący koło niego proboszcz Katedry, trzymający lampkę podświetlającą tekst papieżowi i w tym całym przejęciu zerkający co moment to w stronę kamery to w stronę sędziwego następcy Św. Piotra. Tymczasem Papież skupiony, nieobecny. Papież pogrążony w głębiach modlitwy, gdzieś daleko. No tak w końcu „spotkał się” wtedy ze swoim Szefem. Myślę że właśnie Jego modlitwa to droga do wolności. Prawdziwa i szczera, taka z głębi serca. Modlitwa, która wprost prowadzi do życia według tego co niesie z sobą Ewangelia. To autentyczna modlitwa i Ewangelia były bramami do wolności jaka aż kipiała z Jana Pawła II.
Chyba naszym głównym błędem jest właśnie porzucenie modlitwy. Jeśli ktoś o niej mówi otwarcie naraża się na miano „nawiedzonego” i jego słowa powodują ironiczne uśmiechy.
Tylko kto był bardziej wolny. Modlący się Papież? Czy ktoś uwikłany w różnorakie używki, uciekający w nie by nie dać się zwariować i jakoś odreagować stres?
Czy jakoby staroświeckie przykazania płynące z morlaności chrześcijańskiej naprawdę nie pozwalają być wolnym, prawdziwie wolnym? Przykład papieża jest wystarczającą odpowiedzią na te pytania.