Janusz Poniewierski Janusz Poniewierski
383
BLOG

Słowo Proroka – dzień IX i ostatni

Janusz Poniewierski Janusz Poniewierski Rozmaitości Obserwuj notkę 2

 

Niedziela, 9 czerwca 1991, była tej pielgrzymki zwieńczeniem i kwintesencją – i to nie tylko ze względów chronologicznych. Tego dnia bowiem Papież rozważał „pierwsze i największe” przykazanie miłości Boga i bliźniego, stanowiące „streszczenie całego Dekalogu”: „Będziesz miłował Pana Boga twego całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą, a bliźniego swego – jak siebie samego”.
W tym kontekście Jan Paweł II, tym razem już po raz ostatni podczas tej wizyty w niepodległej Polsce, mówił rodakom o wolności, od której zależy, „czy człowiek nada swym uczynkom, swemu postępowaniu, kształt miłości lub też inny kształt, miłości przeciwny. Może to być kształt egoizmu, kształt obojętności na potrzeby drugiego, obojętności na dobro wspólne. Może to być wreszcie kształt nienawiści czy zdrady – wbrew temu, czego uczy Chrystus”. I, wspominając naszą narodową historię, analizował obecny „moment dziejowy”, w jakim znalazła się dziś Polska: suwerenność, która jest jednak – powinna być dla nas - nie tylko osiągnięciem, ale i wyzwaniem, zadaniem na przyszłość: „do określenia siebie, urzeczywistnienia siebie, bycia sobą. Jako człowiek – osoba, i jako naród – wspólnota”. I dalej: „egzamin z naszej wolności jest przed nami. Wolności nie można tylko posiadać. Trzeba ją stale, stale, stale zdobywać. Zdobywa się ją, czyniąc z niej dobry użytek – czyniąc użytek w prawdzie”.
Jedyną dobrą odpowiedzią na zadane nam pytanie o wolność jest – zdaniem Papieża – przykazanie miłości. „A więc nie egoizm, nie szybki sukces ekonomiczny (za każdą cenę), nie praktyczny materializm, ale gotowość dawania siebie, postęp moralny, odpowiedzialność”.
W czasie mszy w warszawskim parku Agrykola Papież beatyfikował wielkiego świadka miłości, franciszkanina, o. Rafała Chylińskiego, czyniąc go wzorem dla współczesnej Polski i dla polskiego Kościoła. Warto pamiętać, że nowy błogosławiony żył w czasach saskich: „Były to smutne czasy, czasy jakiegoś zadufania w sobie, bezmyślności, konsumizmu rozpanoszonego wśród jednej warstwy”. Takiej postawie Jan Paweł II przeciwstawił postać Ojca Rafała, człowieka, który służył innym, zwłaszcza ubogim – i w ten sposób „protestował przeciwko samoniszczącej świadomości, postawie i postępowaniu społeczeństwa (…)”. ,,Odpowiedzcie sobie na pytanie – mówił dalej Biskup Rzymu – dlaczego dziś przypomina nam to Opatrzność. (...) Papież nie chce wam podpowiadać żadnej interpretacji, ale zastanówmy się wszyscy, ilu nas jest – 35 milionów Polaków – zastanówmy się wszyscy nad wymową tej beatyfikacji właśnie w Roku Pańskim 1991”.
Swoją drogą, szkoda, że Rafał Chyliński ani nawet ks. Jerzy Popiełuszko nie stali się patronami odzyskanej wolności. Szkoda, że o nich zapomnieliśmy, nie: w sensie celebrowania, odmawiania litanii, czczenia reliwii itp., ale: naśladowania!
W Warszawie Ojciec Święty mówił też o kontynencie europejskim i jego chrześcijańskich korzeniach – że nie wolno nam o nich zapomnieć. I już wtedy, w 1991 roku, zachęcał nas, abyśmy tą „wolnością, do której wyzwala nas Chrystus”, żyli i nieśli ją innym (tzn. również Europie). Abyśmy byli świadkami prawdy o stworzeniu, odkupieniu i uświęceniu człowieka. „To jest prawda o człowieku, [także] o człowieku europejskim! I my, Polacy, tej prawdy o człowieku nie możemy zdradzić!”
Tę homilie zakończyła modlitwa znana Polakom już od roku 1979: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej Ziemi!”. Bo choć jesteśmy niepodlegli – zdawał się mówić Jan Paweł II – to przecież wciąż potrzebujemy Bożej odnowy i umocnienia,  „prostowania ścieżek”. Po prostu: ewangelizacji.
I chodzi o to, żeby Mu (tj. Bogu) nie przeszkadzać. Żeby z Nim współpracować.
Tego dnia Biskup Rzymu spotkał się również z przedstawicielami wspólnoty żydowskiej (mówiąc tam m.in. o Polsce jako „wspólnej Ojczyźnie Polaków i Żydów” i wzywając wszystkich, w tym także Kościół katolicki, do „przezwyciężania krzywdzących stereotypów, schematów i pokutujących jeszcze tu i ówdzie wzajemnych uprzedzeń”) i wziął udział w nabożeństwie ekumenicznym odprawionym w kościele ewangelickim. Zaś w wygłoszonym tam przemówieniu powiedział, że w ekumenizmie „chodzi o coś więcej niż tylko o wzajemną tolerancję. (…) Proste tolerowanie siebie nie może chrześcijanom wystarczyć (…). Cóż to za bracia i siostry w Chrystusie, którzy się jedynie tolerują?!”.
Ostatnim akordem pielgrzymki było spotkanie z biskupami katolickimi, wobec których Papież nakreślił zadania stojące przed Kościołem w nowej polskiej rzeczywistości (m.in. nowa ewangelizacja, obrona życia, służba potrzebującym, dialog ekumeniczny). Kiedyś Kościół bronił człowieka przed systemem totalitarnym – powiedział. – Teraz „człowiek musi znaleźć w Kościele przestrzeń do obrony poniekąd przed samym sobą: przed złym użyciem swej wolności, przed zmarnowaniem wielkiej historycznej szansy dla narodu”. I dodał: Kościół dziś „musi liczyć się z krytyką, a może nawet gorzej. Trzeba zdobywać się na discernimento [rozeznanie]: akceptować to, co w każdej krytyce może być słuszne. A co do reszty: jest rzeczą jasną, iż Chrystus zawsze będzie «znakiem sprzeciwu». Ten sprzeciw jest dla Kościoła także jakimś potwierdzeniem bycia sobą, bycia w prawdzie”.
W przemówieniu do Konferencji Episkopatu Jan Paweł II raz jeszcze dał wyraz swojej radości z powodu demokratycznych przemian w Polsce i w całej Europie Środkowowschodnej, zwłaszcza w Związku Radzieckim. A w słowach tych brzmiało wezwanie do solidarności z narodami mieszkającymi za naszą wschodnią granicą – dziś wydaje się to szczególnie aktualne w odniesieniu do Białorusinów. 
W ostatnim już słowie do Polaków – na Okęciu, tuż przed odlotem do Rzymu – Papież zachęcał nas, „abyśmy nie zrażali się trudnościami, które są nieodzowne, należą poniekąd do samej istoty przemian, jakie muszą się dokonać”.
A zatem: „Bogu dziękujmy. Ducha nie gaśmy”. I wykorzystajmy możliwość budowania w Europie – ale i w Polsce – „wspólnego domu, w którym mieszkają pojednane ze sobą i zaprzyjaźnione społeczeństwa, świadome swej odpowiedzialności za świat w perspektywie trzeciego tysiąclecia”.
To słowa aktualne wtedy, w 1991, i teraz – dwadzieścia lat później.
 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości