Przyszło mi w smutku zapłakać,
kiedy ranek porozpinał mgły.
Jestem, jak zabrana wolność ptaka,
zanurzona w bezrozumny świt.
Kiedy przyjdziesz, poproszę o wiersze,
byś miłością ubarwił nam czas.
Znajdę radość w słodkich słów szeleście,
które śpiew syreni prowadzi do łask.
Ubiorę marzenia w lasu zieleń,
czarna noc, srebrny świt, trudny dzień.
Postąpię z rozwagą, coraz śmielej,
kiedy słońce rozproszy mroki śnień.
I nadejdzie z rosą wieczoru
tajna magia zdumionego tła,
nie zostawił mi los wyboru.
w zagubieniu z cieniami będę grać.