czekam - jestem otwarty
zatrzymany w przepływie
szorstki zarost czasu drażni policzek jedności
wyrywam z przepływu transcendencję chwili
zanurzam zbawienie w truciźnie
odchylonej w równowadze nijakości
zbieram bratki - małe plamy piękna
odwrócone od prawdy
oczy świadomej natury
nic się nie zdarza samo z siebie
nic nie wyzwala z samości
czerwona kropla na końcu języka
ma metaliczny smak
szeptucha ubiera w trudne słowa codzienność
ma cel - zaciemnić zrozumienie
wyrywam z piersi serce - wyciskam krew
myję ręce
niewinność niosę na sztandarach
na rękach krew