Pressje Pressje
141
BLOG

M. Przychodzeń: Jezus ubogich czy bogatych?

Pressje Pressje Polityka Obserwuj notkę 14

Podział na prawicę i lewicę jest kategorią pojęciową przejętą po czasach Rewolucji Francuskiej. W klasycznej filozofii polityki funkcjonował podział na biednych i bogatych i jak sądzę podział ten lepiej oddaje istotę sporów politycznych. 

Ostatni kryzys finansowy w USA wyraźnie wskazuje na to, że kwestie ekonomiczne nadal stanowią najbardziej dynamizujący czynnik zmian społecznych. Nie oznacza to jednak, że ludzie są zdeterminowani przez warunki ekonomiczne.

Ogromne bogactwo wyzwala ludzkie wady (pogardę i chciwość) i przeciwstawia sobie ludzi. Dlatego też Arystoteles postulował takie zorganizowanie ustroju, by rządzili ludzie najbardziej umiarkowani, tj. klasa średnia, stabilizując w ten sposób wspólnotę polityczną. Majątek sam w sobie nie jest zły, złe jest jedynie nadmierne przywiązywanie do niego wagi.

Chciwość i zazdrość będą dawać o sobie znak aż do końca czasów. Do obecnego kryzysu finansowego, zarówno w USA (casus sponsorowanych przez rząd Fannie Mae oraz Freddie Mac.) jak i w Wielkiej Brytanii, przyczynili się w dużej mierze politycy, chciwi głosów wyborców. Naciski polityczne na instytucje finansowe skutkowały rozdawnictwem kredytów, które nie mogły zostać spłacone.

Jak się okazało, zresztą nie pierwszy raz w historii, rządowa ingerencja w działanie rynku sprzyjała podejmowaniu nieroztropnych decyzji ekonomicznych (z ang. moral hazard), za które płacić będą przyszłe pokolenia.

Woluntaryzm polityczny (próba dostosowania rzeczywistości do własnej woli), symbolizowany przez hasło wyborcze Obamy "yes, we can", czy też często słyszane "Sí se puede", został przez tego ostatniego polityka doprowadzony do skrajności. Rezygnacja z realizmu ekonomicznego i próba politycznej kontroli gry rynkowej eliminuje przecież zasadniczo sprawiedliwy proces przyznawania nagrody ekonomicznej tym, którzy lepiej zaspokajają potrzeby innych. Uznanie wizji Obamy za mądrość polityczną potwierdza przekonanie Arystotelesa i Tocqueville'a o niesprawiedliwych tendencjach drzemiących w ustroju demokratycznym.

Program ekonomiczny demagogicznego prezydenta USA (w skrócie drukowanie pieniędzy bez pokrycia w celu ratowania upadających banków, przedsiębiorstw i miejsc pracy) przypomina dolewanie oliwy do ognia i tylko czekać, kiedy zamrożone w bankach pieniądze wypłyną na rynek powodując mega-inflację. Drukowanie pieniędzy bez pokrycia dewaluuje ich wartość i jest zwykłym okradaniem obywateli.

Zachowania ekonomiczne oraz związek ekonomii z polityką można zatem i trzeba analizować w kategoriach moralnych (przypomnę chociaż, iż zdaniem św. Augustyna notorycznie niesprawiedliwe państwo przypomina bandę złodziei). Prawo do własności umożliwia zachowanie owoców własnej pracy dla siebie i swojej rodziny. Przymusowa redystrybucja przez państwo dochodów bogatszych do biedniejszych w postaci opieki społecznej oraz proporcjonalny podatek stanowi zwykłą grabież i co gorsze, upadla ubogich, którzy przeistaczają się w ten sposób w klientów państwowej biurokracji. 

Czy instytucje uprawiające zalegalizowaną kradzież są właściwym środkiem do poprawy losu najuboższych? Czy za takim państwem opowiedziałby się Ten, kto stworzył ten świat?

Marek Przychodzeń

PS: Nie chcę przez to powiedzieć, że nie należy pomagać biednym, pamiętajmy jednak o tym, że sprawiedliwość jest czymś innym od cnoty dobroczynności (nie każde rozdawnictwo jest też dobroczynnością).
 

Pressje
O mnie Pressje

Wydawca Pressji Strona Pressji www.pressje.org.pl Poglądy wypowiadane przez autorów nie stanowią oficjalnego stanowiska Pressji, stanowisko Pressji nie jest oficjalnym stanowiskiem Klubu Jagiellońskiego, a stanowisko Klubu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Stanowisko Uniwersytetu Jagiellońskiego nie jest oficjalnym stanowiskiem autorów.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Polityka